Niemcy ganią Kaczyńskiego i pana Xi czyli „misje Europy na Wschodzie”.
Dzisiaj jest rocznica bitwy pod Grunwaldem, więc wzmożenie antypolskie niemieckich mediów i polityków jest zrozumiałe, zwłaszcza, że „Generalne Gubernatorstwo-reaktywacja” zanika w strasznym tempie. Do dzisiaj Niemcy nie mają dystansu do klęski Zakonu Krzyżackiego, z którym zwłaszcza ateiści i okultyści i socjaliści niemieccy czują związek duchowy.
To co mówić o dalszych przewidywanych już stratach politycznych po reformach sądowych przygotowanych przez demonicznego Jarosława Kaczyńskiego. Którego gazetka FAZ raczyła nazwać „nazistą” czy jakoś podobnie. Nerwy puszczają. Nie powinny więc dziwić skoordynowane ataki FAZ, pana Junckera, syna ojca z Wehrmachtu , czułego patrona wnuczka dziadka z Wehrmachtu.
Jak się wydaje, Niemcy oraz ich twór pomocniczy czyli Bruksela ale też i Londyn –szczerze wierzą w swoją „nieświętą misję na Wschodzie”, bowiem od kilku dni prowadzą ataki dyplomatyczne i medialne – na Chiny. Oczywiście pod pretekstem obrony najwyższych wartości Zachodu.
Pretekstu dostarczyła przedwczesna śmierć znanego dysydenta i bohatera wydarzeń na Placu Tienanmen, laureata Nagrody Nobla – pana Liu Xiaobo. Śp. Liu Xiaobo co prawda pochodził rodziny komunistycznych mandarynów i sam w 1988 r. uzyskał doktorat i etat na komunistycznym chińskim uniwersytecie a nawet został „eksportowym chińskim naukowcem” czyli dostał błogosławieństwo władz komunistycznych na wyjazdy i wykłady na Uniwersytecie Columbia, Uniwersytecie w Oslo czy na Uniwersytecie na Hawajach, to w 1989 r. na wieść o manifestacjach na Placu Tienanmen wrócił do kraju i przyłączył się do protestów.
A nawet „wysunął się na czołówkę”, z tym, że podobno zachęcał do ugody i kompromisu. Co dało tyle, że po aresztowaniach nie zniknął zwyczajnie w systemie Gao-lai ale został zwolniony po 19 miesiącach a nawet po pewnym czasie wydał książkę na Taiwanie. W której krytykował protesty studenckie na Placu Tienanmen. Wyjeżdżał nawet z wykładami np. do Australii ale wracał. Jego życie nie było łatwe , dwa razy trafiał do więzienia a utrudnił je sobie bardzo, kiedy przed Olimpiadą w Pekinie w roku 2008 przyłączył się do inicjatywy opublikowania tzw. Karty 08 czyli manifestu w sprawie praw człowieka w Chinach w 19 punktach, wzorowanego na czeskiej Karcie 77.
Wtedy władze „zaopiekowały się” nim na serio i jeszcze na 2 dni przed oficjalnym opublikowaniem „Karty 08” został on zaaresztowany i niebawem postawiono mu zarzuty z paragrafu 105 chińskiego KK, głównie z podejrzenia, że „zbierał podpisy”, których było 350. W grudniu 2009 r. otrzymał wyrok 11 lat więzienia i wtedy wszystkie autorytety i przywódcy świata Zachodu – zaprotestowały. Głośno lecz krótko. Stany Zjednoczone i Unia Europejska wezwały formalnie Chiny do uwolnienia Liu Xiabao.
Natomiast pani kanclerz Angela Merkel wydała publiczne oświadczenie cokolwiek nie na temat za to zawierające pochlebstwo wobec władz chińskich: ”…mimo wielkiego postępu w innych dziedzinach wyrażania poglądów, wyrażam żal, że rząd chiński nadal w znacznym stopniu ogranicza wolność pracy…”.
Jak się to miało do posadzenia Liu Xiabao nie wiem, ale wiadomo, że pani Merkel jakoś ukoiła żal w sercu z powodu krzywdy szlachetnego dysydenta, bowiem jak donosił portal www.thediplomat.com w dniu 8 lipca 2014 r. a konkretnie pan lub pani Shannon Tiezzi , w lipcu 2014 r. Angela Merkel udała się do Pekinu na spotkania z panem Li Keqiang premierem Chin i panem Xi Jingpingiem – prezydentem Chin, w trakcie których omawiała temat utworzenia Frankfurtu głównym hubem w rozliczeniach z udziałem chińskiej waluty.
Nie była to pierwsza wizyta po wsadzeniu do ciupy pana Liu Xiabao, bowiem już w roku 2012 raport Komisji Europejskiej informował o „wzrastaniu szczególnych relacji niemiecko-chińskich”.
Minęło parę lat. Liu Xiabao zachorował poważnie na raka i był leczony w systemie szpitali więziennych.
No i kiedy pani Angela Merkel przygotowywała słynne G20, przed którym gościła całe 2 dni pana prezydenta Chin Xi Jingpinga, m.in. pokazując mu, w jak luksusowych warunkach żyje w niemieckim zoo chińska panda oraz zapraszając ważnego gościa na mecz piłki nożnej Niemcy-Chiny w wykonaniu drużyn 8-latków, Liu Xiabao był już podłączany do respiratorów i innych urządzeń podtrzymujących życie a chińskie władze więzienne filmowały wizyty zagranicznych lekarzy, w tym lekarza niemieckiego – u łoża umierającego.
Teraz tematem numer jeden były wezwania do Chin o zezwolenie na wywiezienie umierającego Liu Xiabao do jakiegoś zagranicznego szpitala, bowiem zachodni lekarze publicznie twierdzili, że dalsze leczenie jest możliwe. I wtedy to podobno pani Angela Merkel, ten anioł dobroci miała błagać pana prezydenta Xi Jingpinga o wypuszczenie umierającego pana Liu Xiabao. Ale dyskretnie. Zapewne w obecności pandy lub w trakcie głośniejszych okrzyków na trybunach piłkarskich.
A potem była sielanka G20 w Hamburgu w dniach 7-8 lipca i pani Merkel robiła sobie zdjęcia z panem prezydentem Xi Jingping we wszystkich konfiguracjach, wyjąwszy tylko te, które mogłyby zdenerwować panią prezydentową Xi.
Ale już 11 lipca 2017 r. wybuchła afera, którą z najwyższą przyjemnością wyciągnął BBC News. Okazało się, że międzynarodowy spór medyczno-dyplomatyczny wokół tego, czy umierającego Liu Xiabao można było wywieźć za granicę miał drugie dno. Oto niemiecka ambasada w Pekinie wydała protest w związku z owym filmowaniem umierającego noblisty. Że to może nawet nie filmowali lekarze, tylko chińskie służby specjalne. A tymczasem wśród wizytujących chorego zagranicznych lekarzy był Niemiec dr Marcus Buechler i Amerykanin dr Joseph M. Herman. I to oni mieli wydać opinię, że chory nadaje się do wywiezienia na dalszą kurację. Oficjalnie.
Na to wszystko władze chińskie dokonały „niekontrolowanego przecieku” filmów nagranych z pobytu lekarzy na terenie szpitala w Shenyangu a w tym szczególnie smakowitego fragmentu, kiedy to cnotliwy Niemiec dr Marcus Buechler miał powiedzieć: „…Nie sądzę, abyśmy mogli zrobić lepiej, niż wy robicie” (I don’t think we can do better than you do”).
W efekcie nastąpił pewien rozdźwięk w zjednoczonym chórze zachodnich polityków, albowiem dynamiczny pan Boris Johnson Sekretarz Stanu JKM do Spraw Zagranicznych w rządzie pani Theresy May wydał oświadczenie o treści: „…Liu Xiaobo powinien był mieć prawo wyboru jego własnego sposobu leczenia za granicą, którego władze chińskie systematycznie mu odmawiały. To było złe i ja teraz nalegam aby zdjęły one wszelkie restrykcje z jego wdowy Liu Xia…”. Komitet Noblowski był jeszcze bardziej zdecydowany: „…Chiński rząd wziął na siebie ciężką odpowiedzialność za jego przedwczesną śmierć...”.
Natomiast pani Merkel uderzyła w tony żałobne:”… Opłakuję Liu Xiaobo, odważnego bojownika o prawa człowieka i wolność wypowiedzi…”. Prezydent Francji wyręczył się ministrem spraw zagranicznych, panem Jeanem-Yves Le Drian, który oświadczył:”… Mimo długich okresów pozbawienia wolności a przez ponad 30 lat oni nigdy nie przestał bronić- z odwagą- podstawowych praw i wolności wypowiedzi…”.
Jak widać, wygląda to wszystko żałośnie, fałszywie i dwuznacznie. Taka to jest ta „moralna krucjata Zachodu”. Co ciekawe, prowadzą ją polityczne siły, które najpierw przez 2-3 wieki niszczyły „ogniem i mieczem” – twórców krucjaty prawdziwej: krucjaty wiary katolickiej.
Misjonarze portugalscy pozostawili po sobie katolickie Filipiny i katolickie Makao na Dalekim Wschodzie oraz katolickie Goa na Oceanie Indyjskim a wspólnie z Hiszpanami – katolicką Amerykę Południową. Misjonarze włoscy zawitali za czasów dynastii Ming i Jan z Montecorvino franciszkanin posłował do chana Timura w XIII w. Jezuici włoscy: Mateo Ricci i Michele Ruggieri zostali przyjęci na chińskim dworze i otrzymali w 1682 r. zgodę na utworzenie misji. Nie bez znaczenia było zaprezentowanie zegara mechanicznego i kilku innych wynalazków.
W ślad za jezuitami włoskimi, do Chin udał się w 1646 r. polski jezuita – Mikołaj Smogulecki, wnuk (przez matkę) Mikołaja Zebrzydowskiego. Ojciec Mikołaj Smogulecki prowadził misje m.in. w mieście Nankin i w prowincji Fujian. Poza wiarą rzymsko-katolicką przekazywał Chińczykom wiedzę z zakresu np. logarytmów. Wspólnie z chińskim uczonym napisał po chińsku książkę pt.”Obliczanie zaćmień według metod zachodnich” (天步真原) Po czym cesarz chiński Shunzhi wydał mu list żelazny na prowadzenie misji na terenie Mandżurii.
Jak wiadomo, zazdrośni franciszkanie i dominikanie pojawili się w ślad za jezuitami w Chinach i pokazali chrześcijańskie kłótnie od najgorszej strony, co doprowadziło do zakazania chrześcijaństwa w Chinach – aż do wojen opiumowych.
A jak wojny opiumowe i opium – to Szanghaj.
A jak Szanghaj, to wracamy do tematu „krucjat Zachodu” tym razem prowadzonych w XIX- XX w. w. w Chinach przez protestantów brytyjskich, amerykańskich, niemieckich oraz republikanów (czytaj: wojujących ateistów antykatolików) francuskich wspieranych przez Rosję prawosławną oraz nawet przez Japończyków, mających cesarza za „boga”.
Z punktu widzenia tego, jak przebiegała owa „krucjata”, którą śmiało można nazwać „krucjatą opiumowo-rabunkową”, ciekawie wyglądają obecne pretensje państw takich jak Niemcy, Francja, Wielka Brytania czy USA – do prawa „eksportu wartości Zachodu” albo mówiąc kolokwialnie „pouczania z poczuciem wyższości”– w Chinach, Polsce i gdzie indziej. O polskiej recepcji tych obłudnych ataków nie trzeba pisać, bo media papierowe i internet pełne są obecnie dyskusji na ten temat.
Warto natomiast pochylić się chwilkę nad tym, jak te połajanki musza wyglądać z punktu widzenia doświadczeń historycznych pana prezydenta Chin Xi Jingpinga, syna starego bojownika komunistycznego Xi Zhongxuna, ur. 1913 , który już w 1926 r. należał do Młodzieżówki Partii Komunistycznej a od 1928 r. należał do Komunistycznej Partii Chin i organizował komunistyczną partyzantkę. W latach 1959-1962 był wicepremierem ChRL a po rewolucji kulturalnej, którą odcierpiał również w więzieniu, został jednym z „ludzi Deng Xiaopinga” i gubernatorem prowincji Guangdong. Starszy towarzysz Xi wykreował takich polityków chińskich jak Hu Jintao czy Wen Jiabao. To on był twórcą pierwszej strefy ekonomicznej w Shenzhen.
Tak więc można powiedzieć, że pan prezydent Xi Jangping jest członkiem dynastii w prawdziwie chińskim stylu, czego dowodem był pierwszy ożenek: z córką chińskiego ambasadora w Londynie. Widać tu ciągłość władzy, ciągłość wiedzy i praktyki oraz znajomość Zachodu od takiej jego strony, która nawet na Zachodzie objęta jest cenzurą.
Pan prezydent Chin (od 1913 r.) i przewodniczący Chińskiej Partii Komunistycznej (od 1912) Xi Jangping nie musiał uczyć się historii politycznej Chin XX w. z książek, tylko wszystko opowiedział mu Tatuś, który na własne oczy widział, jak wygląda wyższa moralność polityczna Zachodu w latach 20-tych i 30-tych XX w.
Na przykład historię o tym , jak potraktowali Alianci swoje zobowiązania wobec Chin w Traktacie Wersalskim w roku 1919. Czyli historię o takiej „Jałcie dla Chińczyków w Wersalu”.
Chiny przystąpiły do I WW w 1917 r. w formie wysłania do Europy na front zachodni tzw. Chińskich Korpusów Robotniczych w liczbie 140.000 mężczyzn – pod warunkiem przekazania przez Aliantów Prowincji Shandong ( wschodnie Chiny z półwyspem Shandong) spod zarządu niemieckiego – do Chin. Dyplomaci chińscy przyjechali do Wersalu z pełniejszym pakietem żądań, w tym: zlikwidowania wszystkich przywilejów, jakie posiadali cudzoziemcy w Chinach w tzw. strefach eksterytorialnych, odebrania Japonii Prowincji Shandong, którą w czasie wojny zabrała Niemcom, zniesienie tzw. 21 żądań japońskich dotyczących specjalnych praw dla Japończyków na wybranych terytoriach Chin – przez nich zajętych. Nawiasem, zarządzenie niemieckie prowincją chińską musiało być tak delikatne, że to właśnie tam miały miejsce pierwsze i najgwałtowniejsze ataki Powstania Bokserów przeciwko cudzoziemcom.
Ale w Wersalu Chińczycy bardzo się rozczarowali. Mimo silnego poparcia prezydenta USA Wilsona i emocjonalnego przemówienia ambasadora Chin we Francji – pana Wellingtona Koo, który podnosił fakt, iż Chiny nie mogą nigdy wyrzec się Szandongu, ponieważ tam urodził się Konfucjusz, największy chiński filozof, tak jak Chrześcijanie nie mogą wyrzec się Jerozolimy - Francja i Wielka Brytania zlekceważyły chińskie uprawnione żądania i wpłynęły na pominięcie w Traktacie Wersalskim „sprawy chińską”. W efekcie – ambasador Wellington Koo – odmówił podpisania Traktatu.
Można powiedzieć: skąd my to w Polsce znamy. Szkoda, że politycy II RP nie studiowali tego
„chińskiego przypadku”, może nie byliby tak zdewastowani politycznie w Teheranie i Jałcie. A nawet we wrześniu 1939 r., kiedy „nikt nie chciał umierać za Gdańsk”.
Efekt polityczny i psychologiczny w Chinach był natychmiastowy i porażający. Dołączyły się do tego zapewne opowieści Chińczyków z owych Chińskich Korpusów Robotniczych, którzy wrócili do Chin w 1918 r. a z których kilka tysięcy zginęło pracując przy liniach frontu a kilka tysięcy zmarło na hiszpankę. Okazało się, że wspaniałomyślność symboliczna Europejczyków nie znała granic: na 140.000 chińskich robotników służb pomocniczych aż 5 doczekało się niższych odznaczeń a jednemu nawet dano jakieś wyższe odznaczenie ale zaraz „skorygowano” na niższe.
Podobno „winni byli Lloyd George i Clemenceau” ale Amerykanie nie uczynili w Wersalu żadnych gestów, w efekcie jednemu dyplomacie chińskiemu „na dzień dobry” studenci i tzw. aktywiści lewicowi w Pekinie zdemolowali willę „za zdradę” a następnie zorganizowali się w dniu 4 maja 1919 r. w Ruch Czwartego Maja i ruszyli w kilku pochodach – na Plac Tienanmen oczywiście.
Wśród organizatorów zamieszek byli tacy ludzie jak Li Dazhao i Chen Duxiu. Ten pan Li Dazhao był w 1919 r. szefem biblioteki Uniwersytetu Pekińskiego i znanym wielbicielem Kropotkina. Tak się przypadkiem złożyło, że akurat w roku 1919 r. świeżo przybyły z prowincji Mao Zedong, został przyjęty do pracy w czytelni tej biblioteki przez pana Li Dazhao.
Tak więc nie było przypadkiem, że panowie Li Dazhao i Chen Duxiu postanowili z innymi panami założyć Chińską Partię Komunistyczną, do czego doszło na Kongresie Założycielskim w dniach 23-31 lipca 1921 r. Pierwotny adres Kongresu założycielskiego był wyznaczony w tzw. Francuskiej Koncesji w Szanghaju( terytorium eksterytorialne) 3 lipca, ale rozgoniła to francuska policja, więc towarzysze przenieśli się na statek turystyczny na jeziorze Białym w Jiaxiang.
I się porobiło. W Szanghaju od czasów klęski Chin w wojnach opiumowych w 1844 r. Brytyjczycy , Amerykanie wyznaczyli sobie spory kawał miasta na wyłączną siedzibę ich obywateli wyłączoną spod jurysdykcji chińskiej, na południe od nich była „Koncesja Francuska” a na wschód od nich identyczną strefę eksterytorialną urządzili sobie Japończycy. Miały tam siedzibę firmy głównie zajmujące się handlem, transportem morskim i bankowością. W latach 30-tych XX w. funkcjonował nawet brytyjsko –amerykański Sąd
Rządzili tak naprawdę Brytyjczycy i to oni mieli główne monopole, z których najważniejszy był na import opium. W tym interesie rządziły dwie „rodziny”: żydowska familia rodem z Bagdadu Sassoonów, która przerzuciła jednego ze swoich przedstawicieli do Szanghaju, Hong Kongu i Yokohamy jeszcze przed traktatem opiumowym (a której najsłynniejszym przedstawicielem w Szanghaju był sir Victor Sassoon trzeci baronet, podobno piąty najbogatszy człowiek świata, zajmujący się w interesującej nas epoce – nieruchomościami w Szanghaju) oraz rodzina szkocka Keswicków, skoligacona z rodziną Jardinów uznawana jest za najbardziej wpływową rodziną traderów opium w pierwszej i drugiej wojnie opiumowej.
Interesy funkcjonowały w ten sposób, że rodziny Sassoon i Keswick oraz mniejsze piranie przywozili z centralnej Azji opium a z Chin wywozili jedwab, ceramikę, metale szlachetne i inne wyroby aby następnie przywozić z Anglii słynne angielskie wyroby włókiennicze. Z czasem rodzina Keswicków bardziej skoncentrowała się na Hong Kongu i tam operowała wieloma firmami, w tym np. The Canton Insurance Office Ltd, które dzisiaj nazywa się znajomo the HSBC Insurance Co. Co nie znaczy, że „odpuściła Szanghaj”, w którym rządziła przez 2 pokolenia na stanowiskach dyrektorów zarządu tzw. The Shanghai International Settlement czyli strefą eksterytorialną w Szanghaju.
Efekty dla Chińczyków były takie, że co rano służby porządkowe musiały sprzątać na każdej ulicy na obrzeżach Settlement, gdzie urządziły się restauracje, kasyna i burdele – kilkadziesiąt ofiar śmiertelnych opium. W mieście było kilkaset burdeli, zarówno z „obsługą” miejscową jak i i portowaną.
O czym wspominają dawni rezydenci owej strefy eksterytorialnej w filmie dokumentalnym z 2005 r. pt. „Legendary Sin Cities- Shanghai: Paradise for Adventurers” (Legendarne Miasta Grzechu- Szanghaj: Raj dla Poszukiwaczy Przygód”). O czym film nie mówi, to spory udział w biznesie narkotykowo-prostytucyjnym – osławionych handlarzy żywym towarem z Europy Centralnej, przywożących do portów Wietnamu, Chin i Japonii – młode Żydówki z terenów południowej Rosji, Mołdawii, Austro-Węgier i generalnie Bałkanów.
Zapewne Rewolucja Październikowa i jej niespodziewany sukces oraz wiadomość o zamieszkach w Pekinie trochę wstrząsnęły Amerykanami, którzy też „partycypowali w Chinach”, więc na międzynarodowej Konferencji Morskiej w Waszyngtonie USA , jaka miała miejsce w dniach 12 listopada 1921 – 6 lutego 1922 r. z udziałem przedstawicieli Chin, uczestnicy ustalili przyznanie Chinom Prowincji Shandong, która zresztą zaraz znalazła się w rękach jednego z tzw. chińskich baronów wojennych. Bo chińscy baronowie stworzyli co najmniej 8 praktycznie niezależnych od rządu centralnego stref i uniezależniali się też od „zarządu cudzoziemców”, którzy koncentrowali się na drenowaniu gospodarczym Chin w wielkich miastach nadmorskich i wzdłuż głównych spławnych rzek.
Przy okazji Chińczycy zobaczyli, jak Francuzi i Anglicy potraktowali w Szanghaju 20 tysięcy białych Rosjan, którzy uciekli do Chin przed Rewolucją Bolszewicką. Otóż dla niedawnych aliantów nie było ze strony francuskiej i angielskiej, nie mówiąc o amerykańskiej – najmniejszego wsparcia. Nagle Rosjanie przestali być dobrymi znajomymi a stali się: szoferami, odźwiernymi, kelnerami, obsługą pól golfowych i gonitw konnych a Rosjanki usiłowały prowadzić jakieś sklepiki, butiki czy herbaciarnie. Ale i tak nie dla wszystkich starczało zajęcia i Szanghaj biały i chiński zobaczył „rewolucję”: rosyjskie prostytutki nie miały rasowych uprzedzeń i świadczyły „usługi dla ludności” także dla Chińczyków. Wzbudziło to zgrozę w klubach i salonach Zachodu, ale Chińczycy mieli się nad czym zadumać. Nad solidarnością Zachodu na ten przykład.
Pan prezydent Xi Jangping doskonale zna te sprawy, bowiem w marcu 2007 r. został mianowany szefem organizacji szanghajskiej Komunistycznej Partii Chin a stamtąd już w październiku 2007 r. – został wybrany jako dziewiąty członek Komitetu Centralnego Partii Komunistycznej Chin.
I jako najważniejsza osoba w Szanghaju mógł oglądać odbudowę legendarnego przedwojennego Cathay Hotel otwartego w 1929 r. przez równie legendarnego sir Victora Sassoon, trzeciego baroneta, który część kasy zarobionej przez tatkę i dziadka na handlu opium przeznaczył na wykupienie całkiem ładnego kawałka najważniejszej ulicy w Szanghaju (ok. 1500 m ) i wybudowanie najbardziej ekskluzywnego hotelu w ówczesnej Azji - Cathay Hotel, na którego najwyższym piętrze miał luksusową kawalerkę, w której przyjmował różne niepruderyjne panie z najwyższych sfer międzynarodowych. Podobno wyłącznie w celach artystycznych: robił zdjęcia tym paniom, zasadniczo ubranym w zapach perfum.
Odwiedzali go tacy turyści z USA jak Marlena Dietrich czy Charlie Chaplin, co z pewnością napędzało mu klientelę i gości na szampańskie imprezy.
Wszystko skończyło się po dojściu komunistów do władzy w 1949 r. ale sir Victor już w 1939 r. prowadził rozmowy bezpośrednie z japońskim ministrem finansów, członkami parlamentu japońskiego a niektórzy mówią, że nawet z samym Imperatorem. W efekcie, sprzedał „kawał Chin” czyli grunta i nieruchomości, jakie posiadał w Chinach – Japończykom, co zapewne wprawiło jego chińskich bogatych znajomych w spory szok
A potem „wszyscy się rozjechali”: bogaci Chińczycy z Szanghaju uciekli do na południe, do Hong Kongu a potem na Taiwan, mniej bogaci Europejczycy i Chińczycy wpadli w ręce Japończyków . Część Brytyjczyków musiała w morderczych warunkach budować pod japońskim batogiem różne drogi i lotniska. Nie wiedząc, co dzieje się z rodzinami.
A sir Victor zwinął resztę swoich „aktywów”, których wcześniej nie umieścił w bezpiecznych miejscach i w 1948 r. tuż przed komunistycznym przewrotem wyjechał na Wyspy Bahama, gdzie ożenił się z miłą angielską pielęgniarką. Wyspy Bahama to raj podatkowy jak wiadomo.
A w odnowionym hotelu sir Victora w Szanghaju powieszono ostatnio obrazy jego i ukochanej małżonki.
Taką i inną wiedzę posiada pan prezydent Xi Jangping, kiedy jedzie np. do Hamburga aby dyskretnie załatwiać chińskie sprawy. Chiny, tak jak Polska są nieustannie obiektem „krucjaty Zachodu” z jego rzekomymi „wartościami” i bajeczną obłudą, o której prosty polski lud dopiero teraz uczy się „na przykładach praktycznych” a Chińczycy mają to „oblatane” od XIX w.
Różnica między nami jest taka, że III RP jest państwem słabym gospodarczo i militarnie, więc „na pochyłe drzewo wszystkie kozy skaczą”. A wokół Chin wszyscy wywijają piruety jak w balecie „Jezioro Łabędzie”, bo oczekiwane zyski gospodarcze i polityczne zaślepiają niejeden umysł.
Więc my nie powinniśmy się dziwić temu rabunkowi, kłamstwom i agresji, bo to tylko dowód, że oświecony i nie-katolicki już Zachód w pewnych kwestiach ma skłonność do recydywy.
http://www.bbc.com/news/world-asia-china-40597514
http://www.bbc.com/news/world-asia-china-40565196
https://en.wikipedia.org/wiki/Liu_Xiaobo
http://thediplomat.com/2014/07/china-and-germanys-special-relationship/
http://blog.lareviewofbooks.org/chinablog/shanghai-trenches-psychogeography-sin-old-shanghai/
https://en.wikipedia.org/wiki/May_Fourth_Movement
https://en.wikipedia.org/wiki/Shandong_Problem
https://pl.wikipedia.org/wiki/Xi_Zhongxun
http://www.pch24.pl/tv,kardynal-joseph-zen--komunisci-boja-sie-matki-bozej-fatimskiej-,52825
https://en.wikipedia.org/wiki/Victor_Sassoon
https://en.wikipedia.org/wiki/Sassoon_family
https://en.wikipedia.org/wiki/Peace_Hotel
http://old.newschinamag.com/magazine/glamor-gossip-and-gin-fizzes
http://wolfguenterthiel.blogspot.com/2014/01/peace-hotel-shanghai-glamor-gossip-and.html
https://en.wikipedia.org/wiki/Keswick_family
https://www.youtube.com/watch?v=4i473cHCCOU
https://en.wikipedia.org/wiki/Washington_Naval_Conference
tagi: szanghaj traktat wersalski wartości europejskie
![]() |
pink-panther |
15 lipca 2017 21:03 |
Komentarze:
![]() |
krzysztof-laskowski @pink-panther |
15 lipca 2017 21:18 |
Bolszewiccy Chińczycy wykazują się przynajmniej bolszewicką szczerością, posługując się sierpem i młotem. Rządziciele bolszewickiego Zachoda nie mają tyle odwagi, by otwarcie wychodzić z symbolami partii do świata.
![]() |
pink-panther @krzysztof-laskowski 15 lipca 2017 21:18 |
15 lipca 2017 21:28 |
Dokładnie tak. Chińczycy traktują komunizm jako "fazę" ale zachowują się "po staremu" czyli wracają do korzeni. Za to z olbrzymią wiedzą na temat tego, kto jest kim na Zachodzie a kto się za kogo - podaje. Nie wiem, kiedy zrzucą komunistyczny strój, ale problem w tym, co mówi JE kardynał Zeng na temat ewentualnych skutków tego, że Chińczycy się nie nawrócą na katolicyzm i na temat tego, że komuniści chińscy boją się Matki Boskiej Fatimskiej. JE kardynał Zeng jest emerytowanym kardynałem w Hong Kongu, więc "podwójnie niezależnym". Poniżej link do wywiadu z nim, bardzo ciekawym, na temat negocjacji włoskich monsignore z chińskimi komunistami. Bardzo smutne.
http://www.pch24.pl/tv,kardynal-joseph-zen--komunisci-boja-sie-matki-bozej-fatimskiej-,52825
![]() |
A-Tem @pink-panther |
15 lipca 2017 21:35 |
Wewnętrzna odnowa pozwoli na odbudowę inicjatywy przez Polskę. Jeszcze za naszego życia.
![]() |
krzysztof-laskowski @pink-panther 15 lipca 2017 21:28 |
15 lipca 2017 21:40 |
Smutne, ale przynajmniej i z tej strony okazuje się jasne, co rzeczywiście się liczy: święta wiara katolicka z doktryną niezachwaszczoną błędami modernizmu, ewolucjonizmu, pseudoekumenizmu, tolerancjonizmu, swobody wyznania. Również Chińczycy muszą to zrozumieć, inaczej zgliszcza zostaną z ich marzeń o podboju świata.
![]() |
pink-panther @A-Tem 15 lipca 2017 21:35 |
15 lipca 2017 21:40 |
Mam taką nadzieję.
![]() |
pink-panther @krzysztof-laskowski 15 lipca 2017 21:40 |
15 lipca 2017 22:18 |
Katolicy chińscy byli i są najwierniejszymi i najodważniejszymi Wyznawcami. W roku 1949 r. niemal wszyscy księża i zakonnicy chińscy zostali wyaresztowani i albo zamordowani od razu, albo skazani na wieloletnie wyroki w gułagach albo w jakichś izolatkach. Przy czym "długoletnie" oznacza 30 lat, o ile delikwent przeżył bo był młody i silny albo - praktyczną karę śmierci. W sensie materialnym najgorsza była tzw. rewolucja kulturalna, która pozwalała na wchodzenie do domów prywatnych i niszczenie świętych obrazów, Pisma św., Różańców etc. Ziemia chińska jest jak ziemia Pierwszych Męczenników. I dlatego Św Jan Paweł II bardzo delikatnie podchodził od rzadkich przypadków "księży patriotów" ale też nie "biegł na negocjacje".
Z kolei władze chińskie zdały sobie sprawę z tego, że w warunkach bardzo szybkiego wzbogacania się społeczeństwa - ateizm i praktyczny materializm w społeczeństwie jedynaków - jest wielkim niebezpieczeństwem i rodzi pustkę, z którą ludzie nie potrafią sobie poradzić. Więc przyglądają się chrześcijaństwu ostrożnie i jak to komuniści, zastanawiają się, "jak to się może przydać, ale żebyśmy my to kontrolowali". To trudna chwila i trudna sytuacja, ale trzeba się modlić, bo są powołania kapłańskie i zakonne i ci młodzi chińscy Katolicy przyjeżdżają do Polski na formowanie. Bo tylko tutaj jest jeszcze Kościół Katolicki.
![]() |
Paris @pink-panther |
15 lipca 2017 22:30 |
Pani Panther'o,
Bog zaplac za to dzisiejsze TSUNAMI informacyjne... i to podwojne !!! Raz u Pana Gabriela - o tym masonie Dabrowskim... potem o przedmiocie "negocjacji" traktatowych... a teraz wpis o polityce chinskiej... naprawde zatyka ogrom informacji !!!
Napisze tylko, ze Angela tak strasznie nadskakiwala prezydentowi Chin podczas tego calego G20 tydzien temu w Hamburgu... i telewizor francuski pieknie to sfilmowal i pokazal, ze nie moglam uwierzyc w to co widzialam... a on Prezydent Chin... godny, wyprostowany, ze sztucznym usmiechem, sluchajacy jej jak... "zepsutego radia" i trzymajacy od niej dystans... aby go za bardzo nie "tykala".
![]() |
pink-panther @pink-panther |
15 lipca 2017 22:52 |
Moja "edukacja chińska" ostatnio zaczęła się od filmiku o Szanghaju, amerykańskiego autorstwa, który w zamyśle miał być bardzo odkrywczy a po przejrzeniu literatury, okazał się mocno "przykrywający". Strasznie dużo gadali o "salonowcu i filantropie baronecie Sassoon" a nikt nie powiedział, że ta cała jego fortuna ma około 100 lat, a jej znakomita większość to handel opium -czyli była to rodzina "baronów narkotykowych" takich jak ten Escobar, tylko że z brytyjskim błogosławieństwem.
Druga refleksja, jaka mnie naszła to to, że ci wszyscy heretycy poszli tam z Pismem św. w jednej ręce a naprawdę chodziło im jedynie o zrobienie ze słabych Chin - kolonii i żerowiska. Przywieźli ze sobą: burdele, kasyna gry, hazard - i białe prostytutki.
A sami mieli panować nad światem i już odgrywali pierwsze scenki z tej sztuki: jakieś pola golfowe, luksusowe baseny, kluby towarzyskie i inne takie - a wokół nędza.
W takim momencie dziękuję Bogu, że Polska nie miała kolonii, chociaż jacyś profesorowie chcą ostatnio nam wmówić, że jednak "miała".
I to straszne, że to nie nacjonaliści mieli siłę uwolnić Chiny od najeźdźców, ale dopiero komuniści. Dali uciec nacjonalistom na Formozę a czekali tylko około 30 lat, żeby zobaczyć, jak Zachód zdradza Tajwan i maszeruje do Pekinu z wyciągniętą ręką. Wyjątkiem było Państwo Watykan, Portugalia Salazara i parę wysepek, które nawet nie zauważyły, co się tam dzieje. Czy Zachód myśli, że Chińczycy nie odnotowali tego w swoich pamiętniczkach??? Jedni i drudzy. Teraz idą się godzić, przynajmniej gospodarczo. Co będzie dalej, nie wiem, ale jakoś nie widzę aby Niemcy po "sukcesie kolonialnym" w prowincji Shandong mieli jakieś wielkie szanse na zostanie "wielkim sojusznikiem".
Ten program G20, zwłaszcza "przymusowy koncert symfoniczny" dla szanownych Gości w odległości niespełna kilometra od palących się samochodów i wybijanych okien sklepów - był dla mnie jak koncert na Titanicu i coś wysoce niesmacznego ale bardzo niemieckiego. Chcieli znowu błysnąć "najwyższą światową kulturą" i zgonili tych wszystkich cudzoziemców zmęczonych całodziennymi negocjacjami, żeby słuchali tego rzępolenia. Wystarczyło popatrzeć na mowę ciała pani Theresy May, nie mówiąc o Władymirze Władymirowiczu. A państwo Xi - doskonałe maski na twarzy. Nikt się nie domyśli, czy im się podoba, czy klną w duchu na czym świat stoi.
![]() |
Nieobyty @pink-panther 15 lipca 2017 21:28 |
15 lipca 2017 23:11 |
Braki warsztatowe i nie będzie z mojej strony dobrej polemiki.
W kwestii dopowiedzenia o misji zachodu wobec Chin.
Historycznie ważna misja – to współpraca Wenecji z Imperium Mongołów. Kubilaj Chan min. dzięki tej współpracy pokonuje dynastię Sung i chińskie elity muszą pacyfikować dynastię mongolską.
Po drodze mamy pierwszą ekspansję światową Państwa Środka - armady Mingów.
Kolejna misja Jezuici [w tym nasz rodak Michła Boym] wspierają resztki dynastii Ming – i nie dostają pomocy z zachodu efekt nowa dynastia mandżurska podbija południe.
Spór akomadacyjny – w efekcie opóźnia modernizację Chin. Mimo dużej ekspansji militarnej dynastii Cing w XVIII wieku ta gospodarcza potęga jest wyłączona z obiegu informacyjnego. Mandżurowie uprzedzeni do katolickich sporów mają odcięty przychylny kanał informacyjny o rewolucji technologicznej.
Wiek XIX to degradacja ekonomiczna kraju i klasy rządzącej wraz z bardzo kluczowym elementem – powstaniem tajpingów. Ten wirus informacyjny [ bo tym jest wymieszanie protestancki nowinek i lokalnych wierzeń] jest prawie ciosem łaski dla dynastii mandżurskiej. Wojny opiumowe uzupełnia to powstanie.
Potem mamy okres kompradorskiego kapitalizmu, kulisi wywożeni do pracy po cały świecie no i wywołanie powstanie bokserów by min. fizycznie grabić Zakazne Miasto [mowa hunska kajzera], wojna japońsko-chińska oraz przekupstwo na dworze i wywołanie rewolucji 1911.
To jest rzeczywisty wpływu Zachodu.
Szanghaj w okresie Panów Wojny to tylko wisienka na torcie.
I jeszcze jeden wtręt na froncie zachodnim byli kulisi do pracy a w Rosji doby rewolucji październikowej - chińskie najemne jednostki pracowały w Czeka w plutonach egzekucyjnych, ochraniał Kreml w Moskwie i biły się na froncie rumuńskim.
Dużo można pisać o historii Chin w XX wieku no ale wyręczę się gotową pracą Chiny – Jakub Polit.
Co do Niemców i Chińczyków – cóż Pekin ma dobrą pamięć.
Historycznie biorąc elity ludu Han zawsze wobec obcej ekspansji dokonują wchłonięcia agresora w ramach przewagi kulturowej.
W ramach kontaktu z równoważną co do stopnia rozwoju cywilizacją zachodnią – dokonały te elity u zarania błąd fundamentalny odrzucenia oferty katolickiej, stały się przez to długo bezbronne wobec agresji protestanckiego raka.
Zapłaciły za to Chiny olbrzymią cenę i dopiero upadek protestanckiej odmiany cywilizacji zachodniej daje pewną ułudę szans odbudowy.
Tutaj jest problem fundamentalny – zaszłości historyczne oraz szowinizm chiński uniemożliwia wykorzystania oferty współpracy z katolikami – nowej jego akomadacji.
Po części Pekin ma rację Watykan na dziś nie jest partnerem bo sam ulega protestantyzacji, woli odczekać czy chory się uzdrowi bo czyj jest sens szczepić nieodpowiednia szczepionką.
Przepraszam za tą galopadę i trochę bezładu wypowiedzi
![]() |
krzysztof-laskowski @pink-panther 15 lipca 2017 22:18 |
15 lipca 2017 23:15 |
Istnieje Rzym wieczny, który ujawnia się za każdym razem, gdy czytany jest mszał rzymski np. w wersji świętego Piusa X. Samo to wystarcza, żeby nieskończona potęga świętej wiary katolickiej pokazała się w niewyobrażalnie pięknym majestacie. Wielu wiernych polskich o tym nie pamięta.
![]() |
pink-panther @Nieobyty 15 lipca 2017 23:11 |
15 lipca 2017 23:25 |
Ależ wspaniałe nawet nie uzupełnienie ale nowa notka. Mnie zafascynowała ta "wisienka na torcie", o której jest spora literatura na Zachodzie w zupełnie fałszywym kontekście - prolewicowym. Natomiast dopiero "panorama historyczna Chin" w Pańskim komentarzu jest doskonałym uzupełnieniem dającym całość. Dzięki za te informacje. Niby wiemy i o "chińskich kulisach w USA" i o "Chińczykach w Czeka" i ochronie przez nich rewolucji bolszewickiej.
Dobrze, że wspomniał Pan o "mowie kajzera", bo to było bardzo ważne ujawnienie intencji.
Dzięki temu, że mam wyprany mózg przez te wszystkie poprawne politycznie idee ekumeniczne, nie przyszło mi do głowy, aby nazwać tę "misjonarską mieszankę XIX w." - "agresją protestanckiego raka". Należy tylko mieć nadzieję, że Chińczycy zechcą przyjąć katolicyzm via Polska, gdzie jest on jeszcze w miarę normalny, chociaż widać, że niemieccy "teologowie" wciskają się do Polski - żeby kontrolować katolickie kontakty polsko-chińskie. Taka niemiecka imperialna choroba. Dzięki i pozdrawiam.
![]() |
pink-panther @krzysztof-laskowski 15 lipca 2017 23:15 |
15 lipca 2017 23:27 |
Myślę, że jednak potrzeba pięknej liturgii narasta zwłaszcza wśród młodych kapłanów. Należy się modlić, aby nie zostali zniechęceni lub nawet zniszczeni przez "wiadome prądy" w polskim Kościele.
![]() |
krzysztof-laskowski @Nieobyty 15 lipca 2017 23:11 |
15 lipca 2017 23:32 |
Chory, czyli Kościół Nowego Adwentu (to określenie pochodzi z encykliki Redemptor hominis JPII), jest chory od samego początku. Kościół katolicki jest jak zawsze zdrowy, ale potwornie cierpi z powodu grzechów popełnianych przez katolików, którym wydaje się, że dialogowanie lub wręcz łączenie się w straszliwym uścisku z luterskimi heretykami i islamskimi poganami stanowi objaw normalności.
![]() |
krzysztof-laskowski @pink-panther 15 lipca 2017 23:27 |
15 lipca 2017 23:38 |
Modlę się o to, by oni pojęli, że dalsze brnięcie w pseudodialog z wrogami Kościoła nie ma sensu, i by wrócili do doktryny o tym, że katolik jest katolikiem, a heretyk heretykiem, że prawda nigdy się nie zmienia, bez względu na to, kto opowiada, że musimy dostosowywać się do rzekomego ducha czasów.
![]() |
chlor @pink-panther |
16 lipca 2017 00:35 |
Jeszcze z 10 lat temu Chińćzycy byli rozmiłowani w Niemcach, bo ci kupowali wszystko w ogromnych ilościach. Kraje które Chiny szanują mają w nazwie sylabę "guo". Czyli Deguo - Niemcy, Meiguo - USA, Jinguo-Brytania, Faguo - Francja, itd. Reszta nie ma guo. Riben - Japonia, Bolan - Polska. W Polsce to Chiny tylko montownie byłego Pgilipsa stawiają, bo blisko do Niemiec, a płace niskie. Jest taka fabryka telewizorów pod Gorzowem. Czysty obóz pracy. Liczyli na Ukraińców, ale nawet oni uciekli.
|
KOSSOBOR @pink-panther |
16 lipca 2017 01:00 |
Różnie mówią o tych chińskich inwestycjach, szczerze pisząc. Miody to nie są... Dla mnie, prostaczka, Chiny są dalekie /na szczeście!/ i bardzo, bardzo obce /moja niewiedza/. Nie mam żadnych sentymentów wobec Chin. Ale nie o to idzie tutaj, a o skrajną obłudę Zachodu. Przecież i my jej doznawaliśmy i doznajemy. Za obłudą stoi, naturalnie, eksploatacja gospodarcza. Pozostaje mieć nadzieję /wątpliwą.../, że nasi umiłowani wezmą przykład z polityków chińskich, doświadczonych co do "wartości europejskich" i ich konkretnych skutków.
Jakby tak wypisać jakie to konkretnie są te "wartości europejskie" to byłaby kupa śmiechu. A nawet dwie kupy.
Zachód Chinom potrzebny jest do ekspansji gospodarczej /z wykorzystaniem - kradzieżą technologii zachodnich/ i tak chyba winniśmy patrzeć na obecność ichniego prezydenta na G20. To zimna, biznesowa na poziomie państwowym, kalkulacja ze strony Chin. Bieganie Makreli za Chinolem i wciskanie mu "wartości" jest po prostu okropnie śmieszne.
![]() |
pink-panther @krzysztof-laskowski 15 lipca 2017 23:38 |
16 lipca 2017 01:11 |
Nic nie wiem o duchu czasów a o nawrócenie heretyków modlę się, jak nakazuje stary obyczaj Kościoła.
![]() |
krzysztof-laskowski @KOSSOBOR 16 lipca 2017 01:00 |
16 lipca 2017 01:15 |
Chińczyki znają wartości ojropejskie, ich najlepszym źródłem w języku chińskim jest sławetny zbiór cytatów przewodniczącego Mao. Wartości europejskie znają jako rzymski katolicyzm. Potworna kobieta z Berlina nie ma więc niczego nowego do zaoferowania Chińczykom w tym względzie, może tylko przeźliwie bełkotać, jak towarzyszce z FDJ-u przystało.
![]() |
krzysztof-laskowski @pink-panther 16 lipca 2017 01:11 |
16 lipca 2017 01:16 |
Modły o nawrócenie heretyków są obecnie tak potrzebne jak nigdy przedtem.
![]() |
Nieobyty @krzysztof-laskowski 15 lipca 2017 23:32 |
16 lipca 2017 01:18 |
Spróbujmy na to patrzeć z chińskiej perspektywy.
By prowadzi konfrontację na szeregu pól [np. kulturowym, ideowym, ekonomicznym] z przeciwnikiem musimy mieć jego pełny profil psychologiczny by rozumieć motywacje i przewidywać warianty zachowań.
Pozwala to na opracowanie form obronny i działań zaczepnych.
Można tak jak robi się to dziś ograniczać zakres agresji strony przeciwnej [np. limit filmów zachodnich na rynku chińskim] ale znając swoje ograniczenie wewnętrzne potrzeba jest skorzystania za doświadczeń i wsparcia innych struktur oporu.
Nie zwracając uwagi na aspekt transcendentny – widać wyraźnie że największy wrogiem agresora [ opisanego jako współczesny Zachodu] jest katolicyzm.
Wstępna analiza wskazuje że formacja katolicka ma min. duże i szerokie zaplecze naukowe, filozoficzne do stawianie oporu.
Bazując na doświadczeniach [bardziej kosztach] z wprowadzenia marksizmu [ a był on skuteczny w eliminacji Zachodniej obecności w Państwie Środka] należy z ostrożnością podchodzić do tej formacji ideowej.
Takim laboratorium do testów jest więc koncesjonowany kościół katolicki tylko że i on musi korzystać z dorobku całego kościoła .
Dochodzi do prostej weryfikacji czy obecny kościół katolicki jest w stanie ochronić kulturalną, społeczną odrębność danego obszaru.
Przykłady z krajów europejskich np. Irlandia , Hiszpania, Francja wskazują że w krótkim czasie wielowiekowe odrębności są w stanie zaniknąć a mimo posiadania form obronych kościół instytucjonalny nie podejmuje realnych działań a wręcz pozorując takie ruchy przyspiesza dezintegrację.
W obszarze duchowym poszczególni wierni mogą pogłębiać swoje życie duchowe np. tradycyjni katolicy francuscy ale w masie instytucja KRK obumiera.
Chińscy mandaryni bazując na pamięci historycznej – czekają.
Sprotestantyzowanie KRK związane jest aktem zapomnienia własnego dziedzictwa, jeżeli nauczanie kościoła jest ciągłością to niekorzystanie z dorobku ojców kościoła i prac autorów przedsoborowych kastruje intelektualnie duchowieństwo i laikat. Eunuch może i potrafi trwać, być ale nie wyda potomstwa intelektualnego.
Stąd też cała zabawa w ekumenizm - obecnym duchownym w czasie rozmów z heretykami nawet do głowy nie wpadnie [no bo i z skąd łaciny i greki nie uczą by ktoś sam czytał stare ksiegi] że kiedyś w czasie debat jezuici w pył roznosili heretyckie brednie.
Ot sprawdza się staropolskie przysłowie: „Cudze chwalicie swego nie znacie sami nie wiecie co posiadacie.”
![]() |
pink-panther @chlor 16 lipca 2017 00:35 |
16 lipca 2017 01:18 |
Dzięki za info. W latach 90-tych obie strony bardzo zabiegały o "kooperację", bowiem Chińczykom chodziło o dostęp do technologii a Niemcom o rynki zbytu i fabryki niemieckie w Chinach. Niemcy przygotowywali się bardzo systematycznie do inwazji: każdy Niemiec gotowy uczyć się chińskiego/japońskiego był wysyłany na posadę w porządnej firmie niemieckiej na miejscu w Chinach i tam się doskonalił w języku, aby mieć przewagi negocjacyjne na przykład nad Anglikami. Kiedy Chińczycy zdobyli tyle technologii, żeby mieć "kapitał początkowy" na rozkręcenie własnego przemysłu, ich entuzjazm nieco zmalał. Trzeba uważać na to jaka jest różnica między Chińczykiem biednym a Chińczykami już "dorobionymi" np. w Singapurze: są głośni, butni i po prostu trzeba ich się bać. Nie wiem, czy nie pokażą czegoś w stylu japońskim. Nie dziwi mnie ten "obóz pracy". Położenie pracownika chińskiego jeszcze w latach 90-tych np. przy budowie luksusowych hoteli w Pekinie było takie, że spali na "wolnym powietrzu" na tekturze i przykryci tekturą. Byli to Chińczycy, którzy przywędrowali ze wsi za pracą. Nikt dla nikogo nie ma litości i lepiej dla wszystkich, aby oni naprawdę nawrócili się na katolicyzm.
![]() |
pink-panther @Nieobyty 16 lipca 2017 01:18 |
16 lipca 2017 01:23 |
To, że zlikwidowano nauczanie łaciny i greki w liceach, to widać ale nie wiedziałam, że seminaria duchowne też "pozbyły się ciężaru". Wydawało mi się to zwyczajnie -niemożliwe. Jak można sięgać do Tradycji, jeśli nie zna się łaciny czy greki? Smutne to wszystko, bo to zwykłe marnowanie potencjału a generalnie kapitulanctwo KK w sytuacji, gdy ma wszystko do wygrania.
|
KOSSOBOR @pink-panther 16 lipca 2017 01:23 |
16 lipca 2017 01:30 |
Łacinę w seminariach zlikwidowano już dawno. To zapewne rezultat Vaticanum Secundum. Mój kolega poprosił swojego księdza na wsi, gdzie mieszka /będąc tam znaną i sznowaną personą/, by może jednak zaistniała w ich kościółku Msza Trydencka. Raz na jakiś czas, przynajmniej. Ksiądz złapał się za głowę: pojęcia o niej nie ma, łaciny nie zna.
![]() |
krzysztof-laskowski @Nieobyty 16 lipca 2017 01:18 |
16 lipca 2017 01:35 |
Kościół katolicki już jakiś czas temu zszedł do katakumb, teraz chowa się jeszcze głębiej, ale nie zmienia się w swojej istocie. Wystarczy sięgnąć np. do encyklik świętego Piusa X, by zorientować się, jak brzmi normalny głos wikariusza Chrystusa na ziemi.
Obumiera za to Kościół soborowy, w którym myślą przewodnią jest bezwarunkowe obściskiwanie się z muzułmanami, talmudystami, luterskimi heretykami, ruskimi schizmatykami i heretykami.
![]() |
Paris @KOSSOBOR 16 lipca 2017 01:00 |
16 lipca 2017 01:35 |
W punkt !!! Pani KOSSOBOR... w samo sedno !!!
Pomimo niewiedzy komentarz prawdziwy i rzeczowy... Chinom Zachod potrzebny jest tylko do ekspansji gospodarczej... a Franca jest juz mocno "zagospodarowana" przez Chinczykow, a bedzie jeszcze wiecej... oni naprawde sa pamietliwi... a rachunek krzywd do splacenia jest ogromny. Mam sasiadow Chinczykow... to jest zupelnie inna mentalnosc... inna kultura zycia, pracy... oni sie nie asymiluja i nie "zintegruja" z tym k********, ktore tutaj jest... nawet nie ma mowy !!!
|
KOSSOBOR @krzysztof-laskowski 16 lipca 2017 01:15 |
16 lipca 2017 01:41 |
No proszę Cię, ja mówię o tych obecnych "wartościach europejskich". Którymi i nas pałują.
![]() |
pink-panther @KOSSOBOR 16 lipca 2017 01:00 |
16 lipca 2017 01:52 |
Pełna zgoda. Obie strony z rozmysłem się wykorzystują, ale jednak "stare grzechy rzucają długie cienie" i Chińczycy nie odpuszczą porachunków za wojny opiumowe i strefy eksterytorialne oraz "uczciwości traktatowe". Być może ekspansja gospodarcza i wciąganie Zachodu do uzależniania się od eksportu do Chin i od importu z Chin - to taka "zemsta w chińskim stylu".
Oczywiście "wartości europejskie" w rodzaju małżeństw jednopłciowych i eutanazji starych ludzi to są rzeczy horrendalne dla Chińczyków i co ciekawe, żadne organizacje praw człowieka ani dyplomaci Zachodu - nie upominają się o to od Chińczyków. A od Polski - jak najbardziej. Uważają, że skoro mniej od nas potrzebują, to sobie mogą na więcej pozwolić. W dodatku tak naprawdę uwielbiają komunizm (teoretycznie), więc Chiny są "pozytywnym bohaterem" ich wyobraźni.
|
KOSSOBOR @Paris 16 lipca 2017 01:35 |
16 lipca 2017 01:52 |
Naturalnie, że się nie asymilują. To są jakieś kretyńskie mrzonki "europejskie".
![]() |
Nieobyty @pink-panther 16 lipca 2017 01:23 |
16 lipca 2017 01:57 |
By być precyzyjnym w kwestii nauki łaciny i greki w seminariach. Gdy dawnymi czasy greka i łacina była wykładana w gimnazjach – kandydat do seminarium władał ją na tyle biegle by mógł samodzielnie pracować z tekstem. Obecnie nauka od podstaw języka łacińskiego na tym etapie nie wyedukuje w logicznym i precyzyjnym wyrażaniu myśli oraz nie jest na nią kładziony szczególny nacisk. Choć ostatnio coraz więcej kleryków zwraca się z ciekawością w stronę ryty trydenckiego.
Jakość kształcenia seminarzystów jest widoczna choćby w stanie obecnej homiletyki i zawartych w homiliach elementów dogmatyki. Nie wspominam o poziomie muzyki kościelnej, czasami to wygląda że to raczej tradycje organistów zapewniają należytą oprawę a nie tylko radosną twórczość na gitarze.
Tym większe muszą być nasze starania o kościół.
|
KOSSOBOR @pink-panther 16 lipca 2017 01:52 |
16 lipca 2017 02:02 |
Odbierz, proszę, pocztę wewnętrzną.
![]() |
krzysztof-laskowski @KOSSOBOR 16 lipca 2017 01:41 |
16 lipca 2017 10:14 |
Wartości europejskie to określenie trafne, bo nie można zaprzeczyć temu, że przez wieki Europejczycy kierowali się ideą służbie Trójcy Przenajświętszej, ideą zbawienia duszy, ideą zachowywania chrześcijańskiego ładu społeczno-ekonomicznego. Obecnie pałują nas wartościami ojropejskimi jednocześnie z Berlina, Brukseli i Watykanu. Na szczęście jednak istnieje Rzym wieczny, niezależny od materialnej siedziby Kościoła katolickiego, i na niego powinniśmy spoglądać.
![]() |
pink-panther @KOSSOBOR 16 lipca 2017 02:02 |
16 lipca 2017 11:02 |
Dzięki za pocztę. Dzięki za wszystko. Reszta "w sprawdzaniu":)))
![]() |
pink-panther @Nieobyty 16 lipca 2017 01:57 |
16 lipca 2017 11:04 |
Chyba musi być jakiś "ruch oddolny" aby przywrócono łacinę do seminariów. To trochę szalone, kiedy czyta się, że na KUL podobno wprowadzono "nauczanie o gender", które jakoby jest "nauką o naukach gender". A w seminariach nie ma miejsca na łacinę. Śp. Prymas Wyszyński w grobie się przewraca.
![]() |
krzysztof-laskowski @pink-panther 16 lipca 2017 11:04 |
16 lipca 2017 11:11 |
Pewnie, że tak musi się dziać, skoro od dekad w seminariach duchownych wykładowcy uczą kleryków herezji o tym, że wszystkie drogi prowadzą do Boga. Przecie łamią w ten sposób pierwsze przykazanie Boże, ale tak trzeba gadać pod tyranią nauczania soboru watykańskiego drugiego, który nie zamierzał zdefiniować żadnego nauczania, nie był ani soborem, ani watykańskim, ani drugim, ani ekumenicznym.
![]() |
Nieobyty @krzysztof-laskowski 16 lipca 2017 11:11 |
16 lipca 2017 11:34 |
II Sobór watykański nie był doktrynalny ale pastoralny i znamienne są słowa papieża Benedykta XVI z 2009 – gdzie zwraca uwagę na konieczność powrotu do - nieprzerwanej Tradycji kościelnej oraz umożliwienia księżom, a zwłaszcza ich młodemu pokoleniu, właściwego odczytywania tekstów powszechnego Soboru Watykańskiego II i interpretowania ich zgodnie z bogatym bagażem doktrynalnym Kościoła.
Zakres i forma zmian które nastąpiły po soborze w KRK na przykładzie stanu obecnego kościoła w Polsce czy Holandii lub Niemiec wskazują jak wielką wagę ma formacja duchowieństwa oraz charyzma i mądrość jego lokalnych przywódców.
Nam opatrzność dała kardynał Wyszyńskiego i Wojtyłę których przyjęliśmy a Niemcom kardynał Ratzingera którego w swej pysze odrzucili.
Pytanie dlaczego KRK nie wykazuje się heroizmem w obronie swego stanu posiadania i to mając środki ku obronie - należy widzieć w obszarze trandescentnym.
Gdy przychodzi czas próby jest możność zawczasu sprawdzenia gdzie sól zwietrzała.
Fakt zapomnienia w czasie rozmów z heretykami o swej tradycji i nauczaniu min. wobec kacerskiego obłędu – daje efekt przyjęcia argumentacji drugiej strony.
Co nam grozi dziś w Polsce to przedsmak daje zakaz wypowiedzi dla ks. Guza
Jedyny pozytywne skutek rozmów to gdy truchło herezji protestanckiej wydziela pośmiertny jad trupi udało się uratować parę dusz anglikanów którzy powrócili za czasów Benedykta XVI do łączności z Rzymem.
O braciach z kościołów wschodnich można powiedzieć że kontakt z nimi jest ważny i długa droga przed nami czego przykładem jest dialog z kościołem ormiańskim i efekt deklaracja chrystologiczna z 1997 roku.
- kwestii rozmów z muzułmanami – tutaj też odwołam się do papieża Benedykta XVI i jego wypowiedzi choć nie przeczę że wspólne taktyczne działania np. z szyitami były owocne w Kairze.
Sens rozmów z judaizmem krótko definiuje ks Chrostowski w słynnym wystąpieniu na Jasnej Górze.
Kościół katolicki jest hierachiczny i to co ustali dany biskup czy kardynał jest obowiązujące dla całości, nie ma takie struktury judaizm i to co ustali w czasie rozmów dany rabin obowiązuje tylko na czas sprawowanie jego urzędu i to w gminie którą reprezentuje.
To że przedstawiciele danych gmin żydowskich prowadzą takie rozmowy jest ich dobrą wola a to że część duchowieństwa katolickiego godzi się na takie warunki no cóż - Henryka VIII też część hierarchii wspierała.
![]() |
krzysztof-laskowski @Nieobyty 16 lipca 2017 11:34 |
16 lipca 2017 12:39 |
Skoro tak zwane VaII było według wiążących wypowiedzi papieży Jana XXIII i Pawła VI soborem duszpasterskim, to znaczy, że nie było soborem ekumenicznym, nie zamierzało zdefiniować doktryny ani potępić błędów. To z kolei oznacza, że nie wiąże ani duchownych, ani wiernych. VaII zwyczajnie nie było i nie ma. Nic z tego, co w oparciu o nieistniejące postanowienia VaII wprowadzono w życie, nie obowiązuje.
![]() |
pink-panther @Nieobyty 16 lipca 2017 11:34 |
16 lipca 2017 12:55 |
Pragnę tylko przypomnieć, że Papież jest nieomylny jedynie w kwestiach Wiary. Kiedy wypowiada się w formie odpowiednich dokumentów. Wszelkie "spotkania ekumeniczne" nie wiążą sumienia wiernych, bo to co najwyżej jakaś "bieżąca polityka", którą czas zweryfikuje albo już zweryfikował. Natomiast biskupi nie są nieomylni zarówno w kwestiach poza-teologicznych jak i w kwestiach teologicznych. Szczególnie "zapraszanie gości z nożem za pazuchą" do cudzych domów nie jest kwestią teologiczną. PS. Ach, gdzie te czasy, kiedy Papież siadał na koń i jechał zwalczać mieczem -saracenów albo i herezję:)))
![]() |
pink-panther @krzysztof-laskowski 16 lipca 2017 12:39 |
16 lipca 2017 13:04 |
Wypowiedzi Papieży nie są 'wiążące" jeśli nie są dokonane w odpowiedniej formie i nie dotyczą Wiary. Zatem żadne wypowiedzi dotyczące tego "czym był Sobór Watykański II" nie mają charakteru "wiążącego" i nie można z nich wywodzić wniosków co do "ważności" Soboru Watykańskiego II. Problemem Kościoła posoborowego były samowolki kościołów krajowych, które doprowadziły do praktycznego unicestwienia tych kościołów: Holandia, Niemcy czy Francja. Ale samowolka nie jest "dowodem przeciwko Soborowi".
PS. Trzeba się po prostu modlić i pamiętać o woli Bożej. I być dobrej myśli. Skoro Śp. Prymas Tysiąclecia Stefan kardynał Wyszyński nie kontestował Soboru Watykańskiego II, mimo, iż wielce szanowni kardynałowie odmówili uchwalenia dokumentu przeciwko komunizmowi, zaproponowanego przez kardynałów "ze Wschodu", to znaczy, że co do zasady - było OK. Serdecznie pozdrawiam.
![]() |
ainolatak @pink-panther 16 lipca 2017 13:04 |
16 lipca 2017 13:48 |
Jak ktoś chce powiedzieć żart to powinien powiedzieć: solidarność Zachodu…
Chiny bezbłędnie rozumieją ten żart. Oni mają takie przysłowie „Bezużyteczną rzeczą jest uczyć się, lecz nie myśleć, a niebezpieczną myśleć, a nie uczyć się niczego” i uczą się na swoich i innych błędach. Nie mają problemu w przeanalizowaniu naszej politycznej głupoty i słabości. Stąd może i ta Polska – Bolan a nie Boguo. Z górnolotnych zapowiedzi wielkiej koopreacji polsko-chińskiej praktycznie nic nie zostało. Gospodarczo to nawet małe Węgry są lepszym partnerem dla Chin niż my, a nasz i tak nikły eksport na tamtejszy rynek zmniejszył się.
Jak zwykle świetny wpis i dyskusja, a Pani powyższe ps. strasznie ważne.
![]() |
krzysztof-laskowski @pink-panther 16 lipca 2017 13:04 |
16 lipca 2017 14:08 |
Wiążące wypowiedzi papieży to np. Syllabus błędów błogosławionego Piusa X i Pascendi świętego Piusa X. Kwestie potępione przez tych papieży znalazały się w dokumentach VaII. Wszystkie elementy samowolki są w tychże dokumentach zawarte, łącznie uprawnieniem udzielonym konferencjom episkopatów w zakresie tworzenia własnych rytów liturgicznych. W ustępie jednego z artykułów Sacrosanctum Concilium napisano, że łacina ma pozostać językiem liturgii, by w kolejnym ustępie stwierdzić, że cała liturgia łącznie z kanonem może być odprawiana w języku narodowym. A idea likwidacji łaciny w liturgii została potępiona przez papieża Piusa VI w Auctorem fidei.
Wybacz, ale gdy mówi się, że posoborowe rozluźnienie dyscypliny i eksperymenty liturgiczne nie stanowią dowodu na błędy soboru, to coś nie gra.
![]() |
pink-panther @ainolatak 16 lipca 2017 13:48 |
16 lipca 2017 14:15 |
Bardzo szanuję chiński zdrowy rozsądek i uczenie się na błędach. Bardzo uważnie przyglądali się tzw. przemianom PRL w III RP - z zrobili wszystko odwrotnie: nie dali rozkraść gospodarki, zniszczyć przemysłu, nie "rozdali" myśli technicznej wraz z firmami, nie wpuścili obcych mediów, żeby robiły im "pedagigikę wstydu" i tak można jeszcze długo. Jak się okazuje, Czechy i Węgry - mają o wiele więcej mądrości politycznej i na początek zrobili chociaż - dekomunizację. Nie mają problemów z komuchami z tytułami profesorskimi z PRL albo z TW na kluczowych posadach w państwie. Ale sądzę, że Polska była zbyt duża, aby nasi starzy nadzorcy i wrogowie zarazem - tak zwyczajnie nam odpuścili. Głównie - za ten rzymski katolicyzm właśnie. Bo niszczenie Polski miało dopomóc w zniszczeniu Kościoła Rzymsko Katolickiego, który tutaj ma bardzo mocną pozycję.
Musieliśmy wiele wycierpieć przez 27 lat i jeszcze nie wszyscy nauczyli się na błędach.A kto z tzw. autorytetów i kreatorów III RP wziął sobie na swoje sumienie - próby zniszczenia Narodu i Wiary, to już jego problem.
PS. Jestem z natury optymistką i pokładam wielką ufność w mądrość śp. Prymasa Tysiąclecia. A wedle zasady: dłużej klasztora niż przeora - nie ma potrzeby koncentrować się na błędach ludzkich, bo to osłabia ducha. Należy raczej skupiać się na pozytywach, a tych jest w Kościele Polskim, czasem mimo chęci "władzy wyższej" - coraz więcej.
Dzięki za dobre słowo i Szczęść Boże.
![]() |
pink-panther @krzysztof-laskowski 16 lipca 2017 14:08 |
16 lipca 2017 14:30 |
Ja jestem po starej maturze z matematyki a w czwartej klasie była tzw. logika matematyczna. I wedle niej, jeśli w dokumentach soborowych jest napisane, że "łacina MA pozostać językiem liturgii" a gdzieś dalej, że "liturgia MOŻE być odprawiana w języku narodowym", to dla mnie oznacza - nakaz odprawiania po łacinie z dopuszczeniem w jakichś ekstra sytuacjach odprawiania w języku narodowym. Z pewnością nie jest to - nakaz odprawiania w języku narodowym. Zapewne była to furtka dla Holendrów, Niemców i innych. Podobnie jak te pomysły z "konwejerem" na stanowisku prymasa kościoła lokalnego i "rządy kolektywne".
Sobór NIE zlikwidował odprawiania po łacinie ale dał furtkę. Czy to czyni nielegalnymi wszystkie postanowienia Soboru Watykańskiego II.
Ja nie jestem teologiem ale zwracam uwagę na to, że w czasach nie całkiem odległych, kiedy nie było telewizji, internetu i generalnie mediów w 99,999% antykatolickich - dostępnych w każdej chałupie - ludzie nie wiedzieli jak wygląda papież, nie wiedzieli, kiedy się zaczął i skończył Sobór, a ich głównym i ostatecznym autorytetem był ksiądz - przy ołtarzu i w konfesjonale. Księża też byli lepsi lub gorsi, tak jak dzisiaj, a jedynym problemem było, aby nie przeszli na herezję. A jej oznaki były zrozumiałe dla każdego.
Kiedy każdy prosty człowiek, jakim jestem na przykład ja, zechciałby wtrącać się do teologicznych spraw, byłoby dokładnie to, co mają protestanci. Czyli 46 tysięcy denominacji, lesbijki na "biskupstwach" i pustki w tzw. świątyniach i tele-misjonarze. To jest niebezpieczna pokusa dla gorliwych katolików aby "rozumieć więcej". Ja się tego -boję. Myślę, że jeśli mamy obawy o to, że coś niedobrego dzieje się w Kościele ( a ja też mam takie obawy) - to trzeba się więcej modlić. Różaniec, pielgrzymki. Może trzeba się modlić za wstawiennictwem śp. Prymasa Tysiąclecia, który zmarł, jak dla mnie - mocno przed czasem. Gdyby żył dłużej, może ominęłaby nas III RP.
Podziwiam wielką znajomość świętych tekstów, ale nie umiem się odnieść do cytatów, bo prostym ludziem jestem.
![]() |
krzysztof-laskowski @pink-panther |
16 lipca 2017 17:08 |
Jeśli stosowanie języka łacińskiego w liturgii Kościoła rzymskiego łacińskiego zostało zawarowane przez papieża św. Piusa V, a potem powtórzone między innymi przez Piusa VI, to nie można było i nie można dawać absolutnie żadnych furtek. Mnie jak każdemu wiernemu wolno cytować dokumenty papieży i soborów sprzed roku 1958, co też czynię.
Podam przykład tego, co się dzieje: ze względu na dogmat o realnej obecności Zbawiciela w eurcharystii (Zbawiciel przybiera postać celebransa podczas transsubstancjacji) nie wolno nawet myśleć o kapłaństwie kobiet, ale od lat 60. XX wieku nieliczni w Kurii Rzymskiej przejmują się tą okolicznością. Kobiety są od lat potajemnie wyświęcane na diakonisy i odprawiają tak zwane msze święte. Św. Jan Paweł II odrzucił dyskusję o kapłaństwie kobiet, ale generał jezuitów opowiada, że trzeba podjąć dyskusję o zalegalizowaniu kapłaństwa kobiet, i nie spotyka się z potępieniem.
![]() |
Grzeralts @pink-panther 16 lipca 2017 11:04 |
16 lipca 2017 18:58 |
A kto ma niby tej łaciny uczyć?
![]() |
Grzeralts @pink-panther 16 lipca 2017 14:30 |
16 lipca 2017 19:00 |
Dokładnie.
![]() |
Grzeralts @krzysztof-laskowski 16 lipca 2017 17:08 |
16 lipca 2017 19:05 |
Krzysztof, głosisz herezje. Realna obecność Chrystusa w Eucharystii nie ma nic wspólnego z tym, o czym piszesz, skąd wziąłeś taką definicję? Kapłaństwa kobiet nie ma i nie będzie, ale z inych powodów.
![]() |
krzysztof-laskowski @Grzeralts 16 lipca 2017 19:05 |
16 lipca 2017 21:01 |
Na pewno nie ma nieformalnych celebrantek?
Ksiądz Sosa Abascal nie powiedział tego, co powiedział?
http://www.elmundo.es/papel/lideres/2017/05/31/592d806d268e3e1a7c8b476c.html
El Papa ya ha abierto la puerta del diaconado creando una comisión. Después podrían abrirse más puertas. El problema es si la Iglesia cambia y refleja una relación distinta entre hombre y mujer. Czyli: Papież już otworzył drzwi diakonatowi kobiet poprzez stworzenie komisji. Potem drzwi mogłyby otworzyć się bardziej. Problem polega na tym, że Kościół się zmienia i stanowi odbicie specyficznej relacji między mężczyzną a kobietą.
Uważasz, że ksiądz Sosa Abascal zmyślał, mówiąc o tej komisji? Niby z jakiej racji miałby zmyślać?
Kapłan mówi: Hoc est enim Corpus Meum, ale w rzeczywistości mówi to Chrystus, który przemawia ustami celebransa. Kapłan działa in persona Christi capitis:
http://www.vatican.va/archive/ccc_css/archive/catechism/p2s2c3a6.htm
Gdyby tak nie było, kapłaństwo sakramentalne nie byłoby potrzebne. Każdy więc, kto w ogóle zaczyna mówić o kapłaństwie kobiet, uderza w dogmat o sakramencie kapłaństwa i w dogmat o realnej obecności Chrystusa w eucharystii.
Sobór trydencki o doktrynie transsubstancjacji:
http://history.hanover.edu/texts/trent/ct13.html
![]() |
krzysztof-laskowski @Grzeralts 16 lipca 2017 19:05 |
16 lipca 2017 21:20 |
Z jednej strony padają słowa o podtrzymaniu wiecznego zakazu wyświęcania kobiet na kapłanki: https://www.theguardian.com/world/2016/nov/01/pope-francis-women-never-roman-catholic-priests-church a z drugiej powstaje komisja do spraw diakonis. Chaos to słowo zbyt delikatne na opisanie tej sprawy.
![]() |
A-Tem @krzysztof-laskowski 16 lipca 2017 14:08 |
16 lipca 2017 21:49 |
Ponieważ powołujesz się na Syllabus, który wcale nie jest łatwo znaleźć, to zamieściłem go tutaj z podaniem źródła, ze wstępem Tłumacza i z króciutkim akapitem ode mnie. Tutaj:
http://a-tem.szkolanawigatorow.pl/syllabus-papieza-piusa-ix-ad-1864
Okazuje się, że pierwsze kompletne tłumaczenie na język polski ukazało się dopiero w 1988 roku; wcześniej tłumaczono ten dokument, jak pisze Tłumacz, ze sporymi błędami.
Krzysztofie, sprawdzaj co piszesz. Wkradają się w Twoje komentarze niejakie... sam będziesz wiedział, co chcę powiedzieć. Rozpęd to, zdrowy zapał, czy gorączka? — Autorem Syllabusa jest papież Pius IX, dziewiąty. Wyhamuj, proszę i sprawdzaj ze spokojem, co zamieszczasz.
Nie chciałbym, aby Tobie zarzucano nieścisłości, a coś mi mówi, że podsuwają się one Tobie jedna za drugą. Jedną pokazałem. "Drugą" i następne wygasisz z pewnością samodzielnie.
![]() |
A-Tem @pink-panther |
16 lipca 2017 21:52 |
No i masz, link nie wskoczył. Ponawiam:
http://a-tem.szkolanawigatorow.pl/syllabus-papieza-piusa-ix-ad-1864
![]() |
krzysztof-laskowski @A-Tem 16 lipca 2017 21:49 |
16 lipca 2017 22:04 |
Syllabus wyszedł oczywiście spod pióra błogosławionego Piusa IX.
![]() |
pink-panther @krzysztof-laskowski 16 lipca 2017 22:04 |
16 lipca 2017 22:28 |
Panie Krzysztofie kochany, z okazji wpadeczki z numeracją Papieży wisisz mi Pan kawkę z ciastkiem przy najbliższej okazji:)))) PS. Czy św. Krzysztofa, co to ma być zaniebawem, to Pańskie imieniny? Jeśli tak, to wszelkich łask Bożych życzę z wielką sympatią.
![]() |
krzysztof-laskowski @pink-panther 16 lipca 2017 22:28 |
16 lipca 2017 22:34 |
Deserek będzie wedle życzenia:-).
Dzięki wielkie. Imieniny jak najbardziej obchodzę.
![]() |
Grzeralts @krzysztof-laskowski 16 lipca 2017 21:20 |
17 lipca 2017 08:18 |
Ale transubstancjacja znaczy co innego, zaś z twojej wypowiedzi wynikało, że chodzi o przeistoczenie celebransa w Chrystusa. On tylko działa in persona. Dogmat jest z XIII wieku.
Sw.diakonatu może przyjąć żonaty mężczyzna, stąd dyskusje czy może też kobieta. W sensie doktrynalnyn pewnie może, kwestia tylko, czy to słuszne i dobre. Do święceń kapłańskich wstępu to nie daje i nie da.
![]() |
krzysztof-laskowski @Grzeralts 17 lipca 2017 08:18 |
17 lipca 2017 10:21 |
A tam. Oficjalne wypowiedzi co do kapłaństwa kobiet z jednej strony, a nieoficjalna praktyka z drugiej.
Podczas mszy świętej kapłan duchowo przenosi się na Kalwarię, a Pan Jezus Chrystus przemawia jego ustami. A fakt, że dogmat został sformułowany w XIII wieku, nic specjalnego nie oznacza, bo prawda dogmatyczna jest zawsze taka sama. Taka sama była tysiąc lat przed sformułowaniem dogmatu tego, jak i wszystkich innych dogmatów.
![]() |
Grzeralts @krzysztof-laskowski 17 lipca 2017 10:21 |
17 lipca 2017 13:08 |
Dogmat się nie zmienia, ale nasze jego rozumienie już tak. Czy np. dziewica może dziś urodzić dziecko? Bez problemu.
![]() |
krzysztof-laskowski @Grzeralts 17 lipca 2017 13:08 |
17 lipca 2017 13:40 |
Nonsens kompletny, nie ma żadnej zmiany rozumienia dogmatów.
Neque enim fidei doctrina, quam Deus revelavit, velut philosophicum inventum proposita est humanis ingeniis perficienda, sed tamquam divinum depositum Christi Sponsae tradita, fideliter custodienda et infallibiliter declaranda. Hinc sacrorum quoque dogmatum is sensus perpetuo est retinendus, quem semel declaravit Sancta Mater Ecclesia, nec umquam ab eo sensu, altior intelligentiae specie et nomine, recedendum. Crescat igitur et multum vehementerque proficiat, tam singulorum, quam omnium, tam unius hominis, quam totius Ecclesiae, aetatum ac saeculorum gradibus, intelligentia, scientia, sapientia; sed in suo dumtaxat genere, in eodem scilicet dogmate, eodem sensu, eademque sententia (Vine. Lir. Common, n. 28).
Rozumienie dogmatu się pogłębia, ale nie zmienia. Sobór watykański pierwszy cytuje świętego Wincentego z Lerynu: w swoim tylko rodzaju, w tym samym, to jest, dogmacie, w tym samym rozumieniu i tym samym osądzie.
![]() |
Grzeralts @krzysztof-laskowski 17 lipca 2017 13:40 |
17 lipca 2017 14:07 |
Oczywiście, ze jest. Tak jak zmienia się nasze rozumienie świata, tak i dogmatów. Ale nie zmieniają się od tego same dogmaty
![]() |
krzysztof-laskowski @Grzeralts 17 lipca 2017 14:07 |
17 lipca 2017 14:30 |
Raz ustalone rozumienie nie zmienia się, można tylko je pogłębiać. Natomiast ujęcie zmiennego rozumienia powoduje, że na papierze dogmaty się nie zmieniają, ale praktyka się zmienia. I dokładnie tak wygląda rzeczywistość kościelna od lat sześćdziesiątych dwudziestego wieku. Na papierze Stolica Apostolska trzyma się dogmatu o realnej obecności Pana Jezusa Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, ale dopuszcza do komunii niekatolików:
Czyli dogmat się nie zmienia, ale rozumienie się zmienia. I niby jest fajnie.
![]() |
Grzeralts @pink-panther |
17 lipca 2017 14:39 |
Mówimy o innym rozumieniu: ty myślisz o interpretacji, a ja o tym jakich wzorów pojęciowych używamy, żeby opisać i przekazać innym pewne prawdy.
![]() |
Grzeralts @krzysztof-laskowski 17 lipca 2017 14:30 |
17 lipca 2017 14:46 |
Przecież ten artykuł to prowokacja. Poza tym, sądzisz, że szafarz N.Sakr. jest w stanie rozróżnić katolika w stanie łaski uświęcającej od protestanta przez wejrzenie w oczy? Albo, że pochodzący z Angoli kapłan wie jak interpretować gest położenia prawej dłoni ma lewym ramieniu?
![]() |
krzysztof-laskowski @Grzeralts 17 lipca 2017 14:46 |
17 lipca 2017 15:00 |
O jakie wzory pojęciowe chodzi? To nonsens. Rozumienie albo się zmienia, albo nie - prosta rzecz. Jeśli dogmat został sformułowany i uroczyście ogłoszony, to nie może zmienić w związku z nim nic: treść, rozumienie, praktyka z nim związana.
Jasne, artykuł to prowokacja. A to czy jest prowokacją?
http://chiesa.espresso.repubblica.it/articolo/206302bdc4.html?eng=y&refresh_ce
Tak zwany brat Roger, powszechnie znany protestant, człowiek odrzucający wiarę katolicką, przyjmował komunię świętą z rąk papieży Jana Pawła II i Benedykta XVI. Tak właśnie wygląda zmienne rozumienie dogmatu w praktyce.
![]() |
Grzeralts @pink-panther |
17 lipca 2017 15:19 |
Trollujemy Panterze notkę. Nie nam oceniać, jak to z Rogerem było, to sprawa jego spowiedników.
![]() |
krzysztof-laskowski @Grzeralts 17 lipca 2017 15:19 |
17 lipca 2017 15:37 |
Nie oceniam jego duszy, tylko czyny jego i papieży, z których to czynów wynika, że dogmat sobie, a praktyka sakramentalna sobie. Nie taki Kościół powodował nawrócenie narodów. Nie taki Kościół będzie nawracał Chińczyków.
![]() |
Grzeralts @Stalagmit 17 lipca 2017 15:51 |
17 lipca 2017 16:30 |
Chińczycy w ogóle inaczej podchodzą to kwestii takich, jak np. honor. Układy i finansowanie przewrotów nie są dla nich niemoralne. Przynajmniej nie z założenia.
![]() |
Magazynier @krzysztof-laskowski 15 lipca 2017 21:18 |
17 lipca 2017 17:06 |
Bo to są trockiści. Insza inszość. Sierp i młot noszą w eleganckich aktówkach z tajnym KODem dostępu lub mają zaKODowane w szwajcarskich kontach.
![]() |
Magazynier @pink-panther 15 lipca 2017 21:28 |
17 lipca 2017 17:24 |
Świetna notka. "Trudniejsza" w odbiorze, bo trzeba poświęcić te kilka "długich" minut na przyswojenie sobie faktografii. Ale gdyby postawić wnioski końcowe a pouczające dla naszych rodaków na początku, to przeciętny Polonus od razu zostanie zelektryfikowany, tzn. zelektryzowany, czy jak to się tam mówi. Minutki były "długie" dla mnie bo nadrabiam zaległości w lekturze po podróży do Wąchocka, na rzeczoną Mszę św., gdzie było super hiper.
Przechodząc do "adremu".
Mam nadzieję, ze Kard. Zeng ma rację. Ale z polskiej perspektywy wygląda na to, że strój komunistyczny bardzo im pasuje, bo to nie jest nic nowego. Oni mieli komunę z kultem jednostki, falą rewolucyjną, i grabierzą szlachty już ze ponad 2 milenia wstecz 221 p.n.e. lat temu, wraz z podbojem walczących królestw przez Ying Zhena. Urzędnicy cesarscy zastąpili magnatów starożytnych. Zwykły biedak był poprostu czymś w rodzaju nawozu. Miał szczęście, jeśli przed śmiercią nie był przypiekany, nabijany na pal, czy nie umierał z głodu względnie w męczarniach jakiegoś pomoru. Od tamtego czasu pogański świat devas, asuras i ludków niewolniczych, śmiem twierdzić, ma równy śliski zjazd ku polom śmierci białym syberyjskim i zgniło-nieokreślonym kmerskim. Co nasz ludzki świat uratowało przed piekielnym pomorem albo wyrżnięciu się wzajemnym, nie muszę dodawać.
![]() |
jestnadzieja @pink-panther |
20 lipca 2017 08:57 |
Do dyskusji o lacinie i nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego, dolaczam informacje, ze w Licheniu wlasnie zaczynaja sie warsztaty liturgiczne Ars Celebrandi, na ktore zapisalo sie wielu ksiezy, ktorzy chca nauczyc sie odprawiania mszy trydenckiej.
Zainteresowanie jest ogromne, swieccy rowniez na nie tlumnie wala, a rzecz dosc kosztowna.
Prywatna moja siostra jedzie jako "pani od muzyki" i jeden z czterech glosow do oprawy liturgicznej.
![]() |
Grzeralts @jestnadzieja 20 lipca 2017 08:57 |
20 lipca 2017 09:06 |
I bardzo dobrze.
![]() |
pink-panther @Stalagmit 17 lipca 2017 15:51 |
20 lipca 2017 10:48 |
Dzięki za miłe słowa i za cenną informację o filmie. Sun Jat Sen niby rewolucjonista a kilka chińskich żon posiadał natomiast najważniejsza była ostatnia - z bogatego rodu Soong, komunistka zresztą. Trzeba się uczyć, uczyć i jeszcze raz -uczyć o tych Chinach, które doznały bardzo podobnych nieszczęść w stosunkach z Zachodem - jak my.
![]() |
pink-panther @jestnadzieja 20 lipca 2017 08:57 |
20 lipca 2017 10:56 |
To jest wspaniała informacja. Sprawy same się układają. Ale nie jest przypadkiem, że bazylika w Licheniu "budowała się" tak jakby w natchnieniu. Pamiętam swój szok, kiedy okazało się, że z powodu wysokości oświetlenie wewnętrzne to były lampy na wzór ulicznych:))) I ten maleńki obrazek Matki Boskiej Bolesnej tak zmyślnie wyeksponowany w potężnej ścianie ołtarzowej. No i te "murale historyczne". Co to znaczy rozmach jednego proboszcza:))) Ale nie był to jego rozmach, tylko "każdy się chciał przyczynić". Całe polskie rzemiosło się tam stawiło a On nie odmawiał i w efekcie od ozdób i "bogactwa stylistyki" zęby bolą. A orły przed wejściem robią naprawdę wrażenie. Całkiem poważne. PS. Mogę tylko pogratulować posiadania Siostry, która uczestniczy w tak zbożnym Dziele.
![]() |
sigma1830 @Magazynier 17 lipca 2017 17:24 |
20 lipca 2017 12:09 |
Dokopałam się do swojej notki (niegdyś planowanej) w temacie Chiny.
W więzieniach osadzonych jest tem 1,6 mln ludzi.
Rocznie przeprowadzają ponad 1 mln aborcji.
Na przeszczep czeka w tym kraju obecnie ponad 1,5 mln osób, przy czym rocznie wykonuje się tam tylko 10 tys. takich operacji. Obcokrajowcy nie czekają.
Armia liczy 2 250 000 osób. Służba obowiązkowa w wojskach lądowych trwa 3 lata, a w marynarce i lotnictwie 4. Siły rezerwowe liczą ok 12 mln żołnierzy.
Na wzrost gospodarczy złożyły się niskie koszty pracy, stworzenie korzystnych warunków dla inwestycji zagranicznych, zakaz strajków dla pracowników, niskie podatki, brak ograniczeń w ochronie środowiska, nieponoszenie prawie żadnych kosztów opieki socjalnej ( opieka zdrowotna w Chinach jest płatna) i dostęp do ogromnego rynku zbytu.
Główne profity są udziałem ludzi powiązanych z władzą. W Chinach żyje 320 tys. osób, których majątek wynosi średnio 5 mln $. 90% z nich należy do ludzi z partii rządzącej lub ich bliskich.
Woda, ziemia, powietrze zniszczone.
70% chińskiej energii powstaje w elektrowniach węglowych. W Chinach działa 13 elektrowni jądrowych i buduje się 27 następnych. Chiny zamierzają zainwestować 48 miliardów dolarów i zbudować do 2020 roku 30 reaktorów jądrowych o mocy 60 GW. Wszystkie w okolicy Uskoku Manilskiego, czyli w strefie subdukcji. A ponieważ tzw. Uskok Manilski nie spowodował ogromnego trzęsienia ziemi od co najmniej 440 lat, należy się go spodziewać lada chwila.
Centralny bank chiński podał w oficjalnym raporcie, że przez ostatnie 20 lat nieuczciwi funkcjonariusze partyjni i państwowi wywieźli z Chin fizycznie w gotówce lub przekierowali na własne konta za granicą prawie 130 miliardów $.
Komunistyczna Partia Chin liczy 80 milionów członków.
W sumie, jak dla mnie, to jest potworny kraj, który ma za dużo kapuchy, a za mało rozumu.
![]() |
Grzeralts @sigma1830 20 lipca 2017 12:09 |
20 lipca 2017 12:53 |
On ma rozum, tylko niekompatybilny z naszym. Nieewangeliczny.
![]() |
pink-panther @sigma1830 20 lipca 2017 12:09 |
20 lipca 2017 14:25 |
Myślę, że aborcji jest znacznie więcej w sytuacji, gdy liczba ludności wynosi 1 miliard i prawie 400 milionów.
Dane statystyczne ogólnie prawidłowe, ale jakkolwiek można użyć terminu "potworny kraj" to warto zwrócić uwagę, że jakoś to nie odstraszało polityków USA, Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii w latach 90-tych czyli tuż po zamieszkach na Placu Tienanmen aby latać co tydzień i wciskać się ze swoimi towarami, fabrykami i technologiami. I podlizywać i wychwalać (nieszczerze).
Obecne Chiny to jest większy projekt niż Europa, która jest tylko małym półwyspem Eurazji i na własne życzenie pozbawiła się swojej głównej misji (chrześcijaństwa) - i ten projekt "Chiny" obliczony jest na znacznie dłużej niż jakieś 20-50 lat realizacji.
Tam żyje jeszcze pokolenie pamiętające głód wywołany przez Mao i 100 mln ofiar oraz rewolucję kulturalną, która nawet ich samych przestraszyła a zachwycała francuskie pieski lewicowe. Dzisiaj rośnie gwałtownie klasa średnia, mają najwięcej miliarderów na świecie i gromadzą wokół siebie państwa, które nigdy nie znały zjawiska pod nazwą "prawa człowieka" (to stary wynalazek chrześcijański) i tamtejsza ludność nie zna takiego czegoś. Po raz pierwszy wszyscy Chińczycy są najedzeni, mają w co się ubrać a dynamika wzrostu bogactwa jest tak wielka, że najpopularniejsze uczucie to DUMA. Za korupcję jest kara śmierci a pierwszą dużą akcję antykorupcyjną w partii przeprowadził raczej brutalnie obecny pan prezydent. My o takiej akcji antykorupcyjnej możemy pomarzyć.
Ja nie wychwalam Chin, oni sami znają swoje ograniczenia a głównym są skutki psychologiczne systemu jednego dziecka i gwałtowne bogacenie. Partia ma tego świadomość i uważnie studiuje jakość życia człowieka w państwach chrześcijańskich ale nie jest gotowa na "ofertę katolicką" tylko na jakąś namiastkę. Natomiast jest wielka akcja protestantów, którzy nie mają tego problemu co katolicy z tzw. księżmi patriotami i organizują tzw. kółka czytania Biblii. Tego nie trzeba rejestrować, jeśli liczba uczestników jest mała.
W tej chwili psychika chińska żywi się dumą z "prześcigania Zachodu" i znaczącej poprawy życia "szarego człowieka" w stosunku do tego, co było jeszcze w latach 70-tych XX w. Ale Partia Komunistyczna jest czujna i wie, że wszelkie "demokratyzacje z zewnątrz" to jest tylko kolonializm gospodarczy i kulturowy w innych dekoracjach, więc na to nie pójdą. Już to mieli. I z tym walczyli Chińczycy w powstaniach Bokserów i chińska Armia Czerwona Mao. W sumie - całkiem niedawno.
![]() |
sigma1830 @pink-panther |
20 lipca 2017 16:49 |
Oni są bardzo pragmatyczni. Bardzo mi się podobało, kiedy wskutek zażaleń zagranicznych biorców organów, ze są marnej jakości, schorowane i zagrzybione, Chiny ni z tego, ni z owego na jakiejś konferencji d/s polepszenia bytu ludzkości zobowiązały się do lepszej opieki lekarskiej nad więźniami. A przecież nikt slowem się nie zająknął, ze organy są masowo pobierane od więźniów.
![]() |
sigma1830 @Grzeralts 20 lipca 2017 12:53 |
20 lipca 2017 16:51 |
Może uratują ich chińscy męczennicy za wiarę.
![]() |
pink-panther @sigma1830 20 lipca 2017 16:49 |
20 lipca 2017 18:06 |
Bardzo są pragmatyczni i przy okazji sprzedaży organów na Zachód czegoś dowiadują się o Zachodzie. Poznają słabe punkty. Oczywiście szkoda każdego człowieka i cieszy każda chińska Zakonnica, która studiuje na polskiej uczelni katolickiej ale realia są takie, że liczba aborcji w Chinach i USA - może być porównywalna. Nie mówiąc o krajach byłego ZSRR. Na zbrodnię ludobójstwa w formie masowych aborcji zwracał uwagę ks. prof. Tadeusz Guz - ostatnio atakowany w listach otwartych do rektora KUL.
![]() |
pink-panther @sigma1830 20 lipca 2017 16:51 |
20 lipca 2017 18:09 |
Chińscy katoliccy męczennicy za wiarę w XX w. - nie mają sobie równych. Opisy prześladowań katolików za komuny, te wszystkie gao-lai, więzienia, areszty, ogólna masakra kościołów i kaplic w czasie rewolucji kulturalnej - budzą grozę. A Oni to przetrwali. I nie skarżą się. To niemal wyłącznie spośród Księży- po 30-letnich wyrokach w gao-laiach św. Jan Paweł II powoływał biskupów Kościoła podziemnego w Chinach.
![]() |
wierzacy-sceptyk @pink-panther 15 lipca 2017 21:28 |
20 lipca 2017 19:50 |
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/22188/dreadnought-tom-1
a jest i tom drugi, grube tomiszcza, faktografia potężna, bez wniosków
ale wnioski można sobie samemu dośpiewać
okres od połowy XIX wieku do wybuchu wielkiej wojny
![]() |
sigma1830 @pink-panther 20 lipca 2017 18:06 |
20 lipca 2017 20:11 |
Jednak Chiny o krótki pysk przed Rosją/ZSSR, jeśli chodzi o aborcje.
Chiny 1963-2009 357,110,955
Czyli wypada średnio 10 mln aborcji na rok
Rosja 1992-2010 42,623,881
ZSSR 1922-1991 291,088,191
USA 1926-2008 54,903,632
Japonia 1949-2009 48,397,144
http://sigma.neon24.pl/post/86840,prawie-miliard-zamordowanych-aborcje-do-sierpnia-2012