-

pink-panther

Maxwell, Podkański i Holland czyli Axel Springer na polskim Majdanie.

Kilka dni temu brytyjski tabloid Daily Mirror czyli gazeta dla miejscowej gawiedzi, przedstawił w jednym ze swoich artykułów Niemca Hansa Franka generalnego gubernatora okupowanych przez III Rzeszę niemiecką ziem polskich i zbrodniarza wojennego skazanego na śmierć w Norymberdze – jako „polskiego masowego mordercę”. Czy był to przypadek, czy „zneutralizowanie medialne” zwycięstwa Polaka płk. Franciszka Kornickiego w plebiscycie zorganizowanym przez dziennik „Daily Telegraph” i Muzeum Królewskich Sił Powietrznych na najlepszego pilota Spitfire’a w II WW, to już słodka tajemnica brytyjskiej polityki wizerunkowej.

 

Incydent z Hansem Frankiem pokazał z jednej strony całkowity brak polskiej polityki wizerunkowej a z drugiej wielorakie korzyści z posiadania mediów na usługach własnego a nie cudzego –państwa.
Oto bowiem na ten skandaliczny wybryk wysokonakładowego tabloidu – zareagowało jedynie Muzeum KL Auschwitz i to w sposób co najmniej –podejrzany. Muzeum napisało do Daily Mirror list, od razu „podpowiadając”, że był to „błąd” tego szmatławca, który na procesy o zniesławienie wydał już pokaźną fortunę. Kierownictwo gazety nie bawiło się w żadne kurtuazyjne przeprosiny tylko „wygumkowało” słowo „polski” – i było po sprawie. Nie było szkody dla Imperium, nie było tematu. A parę milionów brytyjskich prostaków zostało z „wiedzą” o „polskim masowym mordercy Hansie Franku”.

 

Taki i wiele innych „incydentów” z aferą „polskich obozów koncentracyjnych” na czele winien uświadomić, jakie szkody ponieśli i ponoszą Polacy i polski interes w wyniku całkowitego pozbawienia się przez władze III RP - polskich mediów. Głównie na rzecz mediów niemieckich.
A w szczególności na rzecz koncernu Axel Springer.
W świetle brutalnej wojny medialnej prowadzonej z obecnym rządem i przeprowadzanymi reformami sprawa wdrożenia odpowiedniej ustawy „neutralizującej” miażdżącą przewagę mediów niemieckich na rynku polskim jest co najmniej tak samo ważna jak wojna z kastą sędziowską.
 

I dlatego przygody różnych figur z koncernu Axel Springer na Wyspach Brytyjskich są szalenie kształcące w zakresie tego „jak się to robi w Imperium” czyli jak pozornie wolny rynek prasowy w Wielkiej Brytanii jest „państwowotwórczy” i jak żelazną ręką jest prowadzony „ku chwale Imperium”.

Bo obecność na „warszawskim Majdanie” różnych figur z gazet należących do koncernu Ringier Axel Springer Polska jak na przykład: Broniatowski „młodszy” - autor „Małej Instrukcji co musi się stać aby powstał Majdan” – ze springerowskiego Forbesa czy gorącego mówcy wiecowego przed Sejmem RP – pana Lisa ze springerowskiego Newsweeka powinny dać do myślenia. Podobnie jak „rewolucyjny aktywizm uliczny” pani Agnieszki Holland zupełnie bez związku z faktem, iż w 2013 r. została wymieniona jako „reprezentant ruchu” Kreatywna Polska (wraz ze Zbigniewem Hołdysem, Urszulą Dudziak, Jackiem Bromskim), za którego powstaniem widać pana „honorowego prezesa” Axel Springer Polska – pana Wiesława Podkańskiego.

 

W wolnych chwilach Prezesa Izby Wydawców Prasy, urodzonego w 1954 r. w Krośnie Odrzańskim filologa germańskiego, co to w latach 1980-1991 miał etat na Uniwersytecie Wrocławskim, maturę zrobił w 1973, czyli trochę na te studia czasu poświęcił. A potem był tłumaczem w jakimś wydawnictwie we Wrocławiu aby zabłysnąć na firmamencie Ringier Axel Springer Polska w latach 90-tych i pozostać na posterunku jako prokurent do chwili obecnej. Co oznacza, iż cały ten springerowski zarząd musi stać na baczność przed panem Wiesławem ale on ma ważniejsze rzeczy niż siedzenie w firmie i podpisywanie przelewów. Musi wprawić w ruch różnych szlachetnych ludzi, żeby robili różne szlachetne rzeczy np. zniechęcili do rządzenia złych pisowców. Żeby było tak jak było.

 

Obecnie można zobaczyć pana „honorowego prezesa” Ringier Axel Springer Polska Sp z o.o. przy wspólnym stole obrad z posłem artystą dramatycznym Krzysztofem Mieszkowskim, który ogłosił na Komisji Sejmowej Kultury i Środków Przekazu w marcu br. , że „..obawia się dekoncentracji niemieckiego kapitału w mediach” oraz że :”…Mnie nie interesuje kapitał mediów, ale wolność słowa. Jeśli wolność słowa nie jest łamana, to o czym rozmawiamy? Ważniejsze są cele polityczne!...”.

No jasne, że są. I dlatego nie ma żadnego związku z tym, że „zagraniczny nadzorca” całego tutejszego springerowskiego biznesu (nadal w radzie nadzorczej ONET SA) pan Ralph Max Büchi dostał w 2013 r. Hienę Roku za :”… przykład niedopuszczalnego i kreującego mechanizm autocenzury ingerowania wydawcy w niezależność redakcji i dziennikarza towarzyszący publikacji pt. Kadisz za milion dolarów”..”. Bo niejaki dziennikarz Surmacz Wojciech wspólnie z niejakim Nissanem Tzurem opisali niejasne okoliczności towarzyszące „reprywatyzacji nieruchomości przedwojennych wspólnot żydowskich, zwracanych im przez państwo” i zaraz potem odczuł nieprzepartą chęć rozwiązania stosunku o pracę z Forbesem „za porozumieniem stron”.

 

A teraz „reprywatyzacjami kamienic w ogólności” zajmuje się sejmowa komisja i minister Patryk Jaki z kolegami wysłał już kilku członków nietykalnej kasty „pod celę” a kamienice –odbiera. Niby „nie te kamienice” ale Surmacz wyleciał z Forbesa „w ramach wolności słowa” a Ringier Axel Springer Polska uzbierał największą kolekcję Hien Roku z 15 przyznanych, bo aż 5.

 

Czasem nie otrzymuje „Hieny Roku” ale poszkodowani „wolnością słowa wg mediów grupy Ringier Axel Springer” idą do sądu i muszą walczyć o zniszczone dobre imię swoje lub swoich bliskich. Czasem bliskich Zmarłych.

 

Jeszcze nie opadł kurz po awanturze o zdjęcie zamieszczone na springerowskim portalu internetowym Onet.pl, które miało ilustrować pikantnie artykuł pana Daniela Olczykowskiego o Polkach fraternizujących się z żołnierzami niemieckimi w czasie okupacji rzekomo na wielką skalę. Oto jakoby na zdjęciu żołnierz idzie z kobietą do lasu w celu konsumpcji erotycznej a okazało się, że jest to zdjęcie prowadzenia Polek na egzekucję w lesie w Palmirach. A konkretnie jednej Polski śp. Marii Brodackiej, aresztowanej przez Gestapo i torturowanej na Rakowieckiej i na Pawiaku w okresie stycznia – czerwca 1940 r. i rozstrzelanej 14 czerwca 1940 r.

Ani pan Wiesław Podkański ani jego pryncypałowie z centrali Axel Springer a już tym bardziej „piąta wdowa Springer” rządząca całym biznesem, nie strzelili sobie w łeb z powodu tej hańby.

 

W Wielkiej Brytanii w roku 2009 doszło do procesu z powództwa byłego prezesa FIA (Federation Internationale d’Automobile) Maxa Mosley’a – syna „tego” Mosley’a i słynnej matki Diany z domu Mitford przeciwko gazecie koncernu Axel Springer – The News of the World. Tu chodziło o opublikowanie przez tę gazetkę zdjęć i wideo z sex-party, na której jakoby pan Mosley miał wystąpić w uniformie strażnika obozu koncentracyjnego a niepruderyjne panie, które towarzyszyły mu w zabawie, miały być ubrane w uniformy więźniarek obozów koncentracyjnych. A całość odbywać się miała w atmosferze „sado-maso”. Mosley proces wygrał i otrzymał sowite zadośćuczynienie a egzemplarze niesławnego The News of the World były ścigane również we Francji, gdzie gazeta jest wydawana również. Ale powiedział też, że „jego życie zostało zdewastowane”.

 

Prawnik Mosley’a pan Phillippe Ouakrat powiedział przed sądem, iż redaktor naczelny tej gazety The News of the World należy do grupy gazet, które w świecie anglosaskim określa się jako „gazeta rynsztokowa” (gutter Press).

 

Kiedy się przegląda tabloid „Fakt” –odpowiednik Bilda, grzecznie nazywanego w Niemczech „gazetą bulwarową”, to w zasadzie nie można się z adwokatem Mosley’a nie zgodzić.

 

Ale jak „wolność to wolność” i dlatego przynależność pani Holland do „ruchu Kreatywna Polska” nie ma żadnego związku z faktem, iż agresywnie antypolski i w sumie rażąco kłamliwy film „Pokot” pani Holland, aktywistki ruchu „Kreatywna Polska” poza dofinansowaniem z Rady Europy może się poszczycić i „niemieckimi kamerzystami” na liście płac jak również nagrodą na Międzynarodowym Festiwalu Filmów w Berlinie, oraz pełne zachwytu i zupełnie bezinteresowne recenzje filmu w springerowskich gazetkach.

 

Co prawda podobno „reformami pisowskimi” nie jest zagrożony Ringer Axel Springer Polska ale raczej Polskapresse, własność Passau Verlag, założonego przez pobożnego dr Hansa Kapfingera dzięki zezwoleniu Aliantów, mająca ok.90% polskiej prasy lokalnej w rękach. W 2015 r. Verlagsgruppe Passau sprzedała kilka swoich tytułów na rynku czeskim. Może gromadzi siły i środki tego, aby „bronić się na linii Wisły”.

 

Jednakże „główna grupa uderzeniowa na Polskę ” to Ringier Axel Springer Polska i warto trochę poznać historię „Springerów dwóch”, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, aby zobaczyć, że poważne państwa bronią swojego rynku prasowego w sposób konsekwentny i dokładny.

 

„Springerów’ jest w Niemczech dwóch. Ten drugi , który grasuje obecnie w Polsce, to odmiana rzeczywiście „rynsztokowa”, rozwinięta po II WW na podstawie zezwolenia Aliantów uzyskanego przez Hinricha Springera lat 66 z Altony Hamburg i jego syna Axela Springera lat 34 – na założenie Axel Springer Verlag GmbH. Przed wojną wydawali już całkiem poczytne gazety a na poczet rosnącego majątku syn w 2 lata zaliczył dwa ożenki i dwa rozwody. Historia milczy, co robili w czasie wojny poza tym, że „byli prześladowani w postaci ograniczenia papieru”.

 

Na podstawie zezwolenia Brytyjczyków wydawali początkowo jakieś „Nordwestdeutsche Hefte” i gazetkę z programem radiowym a później i telewizyjnym „Hör Zu!”. Mało ambitne ale finansowy pewniak dla początkujących. Przełomem był założony w 1952 r. Bild, który wedle historii firmy „miał się wzorować na Daily Mirror” czyli brytyjskiej gazecie bulwarowej.

 

Obecnie firma jest w rękach „ostatniej wdowy Axela” – czyli piątej żony „córki ogrodnika” Friede Springer z domu Riewers, przyjaciółki Angeli Merkel z NRD. W pakiecie trzyma grupa takie tytuły jak: Bild i wszystkie inne „Bildy” jak „Bild Computer, Sport Bild, Auto Bild oraz bardziej ambitny tygodnik polityczny Die Welt – i sporo innych tytułów, zwłaszcza w Mitteleuropie. Jak np. Dziennik Gazeta Prawna, Fakt, Forbes, Newsweek Polska, Przegląd Sportowy.

 

Kierownictwo „na Polskę” charakteryzuje się wyrazistymi poglądami politycznymi, którymi chętnie dzieli się z pracownikami, jak np. pan Marc Dekan, który wedle anglojęzycznej wiki miał w tym roku w okólniku napisać m.in., że :”… polski polityk Jarosław Kaczyński to „loser” czyli „nieudacznik” za to, że przeciwstawiał się kandydaturze Donalda Tuska na Prezydenta Unii Europejskiej…” oraz że :”.. My nie możemy nigdy zapomnieć o fundamentalnych wartościach, które reprezentujemy… To jest moment, kiedy wolne media, takie jak nasze, muszą być aktywne. Mówimy o ideach ..Zjednoczonej Europy…”.

 

A gdzieś tam w tle kołacze się pamięć o zdjęciu zamieszczonym na tytułowej stronie „Faktu” w dniu 17 listopada 2005 r. z podpisem „Ten zboczeniec nadal jest na wolności”. Zdjęcie przedstawiało niewinnego obywatela miasta Konin Stanisława Pigułę, prywatnie redaktora naczelnego „Przeglądu Konińskiego” i kilku innych tytułów, przypadkiem NIE należącego jeszcze do żadnej niemieckiej firmy wydawniczej.

 

A teraz, skoro padła nazwa Daily Mirror, warto wspomnieć o drugiej rodzinie Springer z niemieckiego rynku wydawniczego, reprezentującej niedosięgłe dla tego pierwszego – wyżyny tematyki wydawniczej jeszcze od wieku XIX.

 

Druga a właściwie pierwsza rodzina Springer, to założyciele słynnej i szanowanej grupy wydawniczej Springer Science + Business Media, której korzenie sięgają roku 1842, kiedy to Juliusz Springer żydowski księgarz i wydawca założył na Breite Strasse 20 w Berlinie firmę Springer-Verlag, zajmującą się wydawaniem i sprzedażą książek naukowych z wielu dziedzin. Od roku 1877 prowadzili ją synowie Ferdinand i Fritz, przy czym Fritz był inżynierem i aktywnie działającym Verein Deutsche Ingenieure. Przemysł i nauka niemiecka uczestniczyły na wielką skalę w wyścigu wynalazczym i wszyscy liczący się naukowcy i zwłaszcza wynalazcy publikowali w Springer -Verlag. Na początku wieku XX w. i po I WW pojawiły się nazwiska noblistów, których Niemcy mieli wówczas wielu.

 

I właśnie w owym międzywojniu pojawił się w Springer – Verlag jako pracownik „konsultant naukowy” z Austrii, szczęśliwy brat słynnego dyrygenta – dr Paul Rosbaud. Pan Rosbaud ukończył chemię w Darmstadt Technische Hochschule oraz metalurgię w Berlin –Charlottenburg Technische Hochschule i pisywał do technicznego periodyku „Metallwirtschaft”. Jak również walczył dzielnie w czasie I WW ale dostał się do brytyjskiej niewoli i tam nie tylko nauczył się płynnie języka angielskiego.

Wrócił do Niemiec i po pewnym czasie podjął pracę w Springer Verlag, nadal w doskonałej kondycji naukowej i finansowej jako ów „konsultant naukowy”, co dawało mu nieograniczone możliwości w nawiązywaniu kontaktów towarzyskich w niemieckim świecie naukowym i technicznym, ze szczególnym uwzględnieniem wynalazców.

 

W tym też czasie major Francis Edward Foley z Hertfordshire Regiment przeniósł się do MI 6 (wywiadu) i został wysłany na placówkę do Berlina, gdzie udawał, że zajmuje się wyłącznie wizami do Wielkiej Brytanii. A tymczasem zajmował się przede wszystkim pozyskiwaniem informacji z kręgów naukowych i wynalazczych Niemiec. Zwerbowanie dr Paula Rosbauda skutkowało nie tylko nieograniczonym dostępem do najnowszych informacji o możliwych wynalazkach niemieckich ale też tuż przed samą wojną – możliwość przerzucenia z Niemiec niektórych „gorących” naukowców jak pani Lise Meinter, która pracowała jako asystentka Otto Hahna, trudzącego się nad chemią i fizyką jądrową.

 

Paul Rosbaud i Frank Foley dzięki wizom Foleya przerzucili z Niemiec do Wielkiej Brytanii całkiem sporą ilość utalentowanych żydowskich naukowców wraz z rodzinami tuż przed wojną, dzięki czemu po latach Foley doczekał się dziwacznego tytułu „British Schindler”. Ponieważ władze brytyjskie uznały, że takie określenie dla obywatela brytyjskiego jest świetnym pijarem, to nawet cudownie znalazł się kwit na dowód tego, iż szef berlińskiej komórki MI 6 NIE miał statusu dyplomaty. Czyli niby że Niemcy mogli go zaaresztować w każdej chwili. Naprawdę podziwiam Anglików. Pilnują szczegółów.

Czy bracia Springer, synowie i wnukowie : właściciele i szefowie Springer- Verlag nie domyślali się prawdziwego zajęcia swojego „naukowego konsultanta”? Trudno powiedzieć.

Po roku 1933 „aryizacja” wydawnictwa postępowała dość opornie, rzekomo z powodu dużego udziału eksportu książek wydawnictwa w przychodach. Jeszcze jednak przed wojną niemiecki zarząd wymusił zwolnienie żydowskich pracowników a po wybuchu wojny nastąpiła „aryizacja na całego” czyli przejęcie aktywów od rodziny Springer na „skarb III Rzeszy”. Zaś w styczniu 1944 r. synowie Juliusa Springera – Fritz Springer lat 94 i jego młodszy Brat Ernst Springer –lat 84 , zostali wywiezieni do Ghetta Theresienstadt, gdzie 10 stycznia zmarł Fritz a młodszy brat Ernst, prawnik – za jakiś czas.
 

Wojna się skończyła i firmę Springer Verlag a właściwie to, co z niej zostało, odzyskał wnuk Ferdynand Springer jr., który przeżył jako „mischling I klasy”. I zaczął odbudowywać z gruzów dawną firmę.
Znaczna część autorów wydawnictwa żyła na emigracji w USA lub Wielkiej Brytanii i nic nie wskazywało, aby mieli powrócić do powojennych Niemiec. Kapitał i wynalazki były za oceanem i posługiwały się językiem angielskim.

W odpowiedzi na to wyzwanie Ferdynand Springer jr. powołał do życia 21 kwietnia 1949 r. w porozumieniu z brytyjskim finansistą Hugh Quenellem reprezentującym tajemniczą firmę Butterworth Scientific Publications Ltd joint venture pod nazwą Butterworth – Springer Ltd. Springer dostarczał wiedzę i doświadczenie a Quenell – kapitał. Jako zarządzający firmą zostali powołani: prezes – Rex Foy i dr Paul Rosbaud – dyrektor wydawniczy. Firma miała poparcie samej Scientific Advisory Board w składzie: Alfred Egerton z historycznej rodziny Egertonów, sir Edward Salisbury botanik, sir Charles Galton Darwin fizyk i Alexander Fleming noblista.

 

I wtedy po raz pierwszy pojawia się na „scenie wydawniczej” tajemniczy młodzieniec ze wsi Slatinske Doly Czechosłowacja (obecnie Słotwino Ukraina) ur. 1923 w biednej żydowskiej rodzinie ortodoksyjnych Żydów jako Jan Ludwik Binyjamin Hoch, który przeszedł do historii jako Robert Maxwell: członek parlamentu brytyjskiego, założyciel Pergamon Press, właściciel Mirror Group Newspaper (Daily Mirror) oraz jachtu Lady Ghislaine, z którego miał 5 listopada 1991 r. wypaść, pogrążając imperium wydawnicze i prasowe w totalnym chaosie, skandalu i ostatecznie – upadłości.

 

Okazuje się, że ten dynamiczny młodzieniec uciekł w roku 1939 czyli w wieku lat 16 przez Węgry do Francji, gdzie miał wstąpić do Armii Czechosłowackiej a nawet „zbuntować część żołnierzy” jakoby 500 i przejść do brytyjskiej jednostki Royal Pioneer Corps w 1940. Miał uczestniczyć w lądowaniu w Normandii i inwazji na Niemcy „aż do Berlina”, co jest dziwne, bo armia brytyjska do Berlina doszła dopiero w ramach podziału stref okupacyjnych. W tym czasie przedstawiał się jako Ivan du Maurier.

 

W 1945 r. z rąk marszałka Montgomery otrzymał jakiś order i załapał się do brytyjskich służb prasowych w Berlinie, gdzie służył 2 lata. Następnie świetnie się ożenił z francuską hugenotką z arystokracji panną Elisabeth Meynard, absolwentką prawa na Sorbonie oraz został przedstawicielem handlowym firmy Springer- Verlag „wydawcy książek naukowych” aby następnie w 1951 r. wykupić 75% udziałów w firmie Butterworth- Springer Ltd. Pozostałe 25% uzyskał/wykupił dotychczasowy dyrektor Paul Rosbaud, zasłużony dla MI6 i dla zwycięstwa Aliantów. Panowie zmienili nazwę firmy na Pergamon Press, siedziba była już chyba w Oxfordzie czyli blisko tych wszystkich naukowców i wynalazców i wszystko skończyłoby się happy endem gdyby nie dynamiczny charakter pana Jana Ludwika Binyiamina Hocha, który zdążył zmienić nazwisko z du Maurier na Maxwell.
 

Wedle Joe Hainesa znanego dziennikarza brytyjskiego tamtej epoki i sekretarza prasowego premiera Harolda Wilsona – w roku 1956 Maxwell – wyrzucił Paula Rosbauda z Pergamon Press. Oficjalnie była to „różnica poglądów” a faktycznie Pergamon Press szykował się do wielkiego skoku zarówno co do ilości tytułów wydawanych książek jak i ilości wydawanych czasopism naukowych. Nie można wykluczyć, że sukces przygotował wcześniej Paul Rosbaud ale zyski chciał zgarnąć sam Maxwell.

Paul Rosbaud przeszedł na emeryturę i zmarł w 1963 r. w wieku lat 60 zaledwie. W tym czasie firma Springer Verlag już otwierała siedziby w Nowym Jorku, Tokio, Singapurze i twardo trzymała się segmentu naukowego.

 

Robert Maxwell w 1961 r. został wybrany do parlamentu jako laburzysta i postanowił zakupić jakieś popularne czasopisemko brytyjskie „aby mieć kontakt z ludem”.

 

Był rok 1968 i Londyn opanowała rewolucja obyczajowa. Ale nie do tego stopnia aby prasa brytyjska miała „iść w obce ręce”. Maxwell był emigrantem z Czechosłowacji.

 

Co szybko uświadomili mu członkowie rodziny Carr, ówcześni właściciele dziennika The News of the World, którzy zagłosowali na radzie nadzorczej PRZECIW kandydaturze Maxwella jako kupującego a ich dyrektor wykonawczy pan Stafford Somerfield walnął na całą stronę artykuł, w którym uświadomił ciemny brytyjski lud, jak naprawdę nazywa się Robert Maxwell a następnie dodał tytułem wyjaśnienia: „…to jest brytyjska gazeta, wydawana dla Brytyjczyków, tak brytyjska jak pieczeń wołowa i pudding Yorkshire (…) Pozwólcie nam trzymać się tego…”. I gazeta poszła do Ruperta Murdocha z Australii, którego dziadek Patrick był pastorem urodzonym w okolicach Aberdeen, Szkocja a ojciec sir Keith Murdoch urodził się w Cruden Bay koło tegoż Aberdeen.

 

Jakby tego było mało Maxwell zaczął mieć problemy na swoim podwórku w Pergamon Press. W 1969 r. pojawił się na horyzoncie niejaki Saul Steinberg z USA właściciel firmy spoza branży wydawniczej, zajmujący się w istocie przedstawicielstwem handlowym IBM. Steinberg złożył ofertę zakupu akcji i poinformował opinię publiczną, że Maxwell zapewnił go, że firma zależna Pergamon Press, zajmująca się wydawaniem encyklopedii jest wyjątkowo zyskowna, co rażąco mijało się z prawdą. No i się zaczęło.

 

Wedle pana Nicolasa Davenporta ze Spectatora z 18 października 1969 r. bój o miejsce Maxwella w Pergamon Press miała wszystkie cechy bitwy pod Bosworth, w której Maxwell był obsadzony w roli Ryszarda III. Aż 66% głosów akcjonariuszy padło przeciwko niemu a tylko 33 % - było „za’.
W 1971 r. odbyło się regularne śledztwo Departamentu Handlu i Przemysłu wg Kodeksu Przejęć (firm) i komisja opublikowała w oświadczeniu m.in. takie stwierdzenie: ”…Z żalem musimy stwierdzić, iż jakkolwiek Mr Maxwell posiada zdolności i energię, nie jest on w naszej opinii osobą, na której można polegać w kwestii właściwego zarządzania (stewardship) firmą notowaną na giełdzie…”.

 

Bo okazało się już w roku 1971, że aby zwiększyć wartość akcji Pergamon Press, Maxwell dokonywał transakcji między prywatnymi firmami rodziny. W 1974 r. odkupił firmę za pożyczone pieniądze.

Dopiero w roku 1984 Maxwell został uznany „za wiarygodnego” i mógł odkupić gazetkę Daily Mirror "od osób trzecich".

I tu dochodzimy, co prawda dość późno, do istoty różnicy, między brytyjskim i polskim rynkiem prasowym.

 

Bardzo jaskrawym przejawem tej różnicy jest historia rodziny Harmsworth, której przedstawiciel pan Alfred Harmsworth, Irlandczyk protestant i adwokat „lubiący wypić”, dał światu dwóch wicehrabiów, jednego barona i dwóch baronetów, głównie dzięki działalności jego zdolnych i żywych dzieci (oraz wnuka Cecila) w prasie brytyjskiej.

 

Najstarsze dziecko beztroskiego Alfreda, lord ( a jakże) Northcliffe, Alfred Harmsworth jr w kraju rozwiniętego żurnalizmu klasy średniej– wszedł a raczej sam założył segment prasy masowej dla „prostego ludu”. Była to epoka największej chwały imperium. Na coś też przydały się szkoły elementarne. Na początek w 1894 założył The Evening News, w 1896 – The Daily Mail „dziennik dla zapracowanych mężczyzn za pół pensa”, w 1903 r. Daily Mirror (dla pań, właśnie się emancypujących) oraz wykupił udziały w The Observer i w The Times, mających kłopoty finansowe.

Jego gazety masowe zarabiały głównie na informacjach z wojen (np. burskiej i I światowej), z wypraw geograficznych (na biegun północny etc) i na podgrzewaniu brytyjskiego patriotyzmu.

 

Pierwsza wojna światowa pokazała, że posiadanie w jednym ręku takich gazet jak The Times i The Daily News oznacza „władzę nad klasami i nad masami”, co stało się przysłowiem i przestrogą.

Imperium prasowe było zarządzane w rodzinie. Sam lord Northcliffe był bezdzietny, ale jego siostra Geraldine Adelaide wyszła za mąż za sir Lucasa White Kinga również irlandzkiego protestanta i pracownika administracji jak również naukowca botanika i została szczęśliwą matką ośmiorga dzieci, w tym małego Cecila Harmswortha Kinga, który zarządzał wujkowymi gazetami aż furczało. Do towarzystwa dobrał sobie niejakiego Hugh Cudlippa dziennikarza lat 23 i zrobił z niego „prawą rękę” w 1937. Obaj doprowadzili Daily Mirror do poziomu najlepiej sprzedającego się dziennika na świecie z nakładem 5.282.137 egzemplarzy w 1967 r.

W 1963 r. Cecil King był twórcą i szefem firmy International Publishing Corporation, która w szczycie popularności obejmowała dwa dzienniki ogólnonarodowe, dwie gazety niedzielne ogólnonarodowe oraz prawie dwie setki „magazynów konsumenckich” jak również ponad 200 tytułów periodyków specjalistycznych z najróżniejszych dziedzin. Nawiasem Cudlipp został baronem w 1974 r. Imperium odwdzięczało się za zasługi.

 

Po drugiej stronie „ulicy Fleet” stał lord Beaverbrook czyli Wiliam Maxwell Aitken rodem z Kanady, który był właścicielem the Daily Express oraz Sunday Express i London Evening Standard. Wspierał rządy Baldwina i Nevilla Chamberlaina (w latach 30-tych) i uchodził za przyjaciela Winstona Churchilla.

 

Każde słowo drukowane wychodziło spod ręki Brytyjczyków dla Brytyjczyków, albo, jak komunistyczna gazetka Morning Star, było niszowe i bacznie obserwowane.

Zadaniem prasy jest „przedstawienie naszej wersji” lub „przemilczanie tego, co nam niewygodne”.

 

Ten sojusz „prasy z tronem” czy raczej „rządami” – był przez prawie 3 wieki motorem sukcesu imperialnego. Jeśli coś chwaliły lub coś krytykowały, wiadomo było, że to „w imię imperium”.

 

W tym miejscu warto wrócić do postaci Roberta Murdocha, który swoimi czynami udowodnił Brytyjczykom, że nawet mały wyłom w monopolu medialnym rodzi ryzyka. Po jego tajemniczej śmierci w New York Timesie z 6 listopada 1991 r. ukazał się specyficzny artykuł –nekrolog, w którym pan Craig R. Whitney przypomniał z pewnym sarkazmem apologetyczne biografie m.in. Ceausescu z Rumunii, Todora Żivkowa z Bułgarii i Ericha Honeckera z NRD , jakie Maxwell wydał w latach 80-tych. I zupełną bombę: oto jeden z dyrektorów Roberta Maxwella, wydawca zagraniczny Daily Mirror, niejaki Nicolas Davies miał „sprzedawać i kupować broń w porozumieniu z izraelskim wywiadem”. Bo sprawa „wystawienia” przez Maxwella Mordechaia Vanunu wywiadowi izraelskiemu po tym jak ten listownie zwrócił się o pomoc do Daily Mirror jest na razie w sferze mglistych sugestii.

 

W tych okolicznościach przyrody nikogo nie może zdziwić, że po śmierci Maxwella okazało się, że wyczyścił do zera fundusz emerytalny pracowników Daily Mirror żeby pokryć swoje długi i ratować pozory dobrobytu.

Prasa brytyjska, dobra czy zła, wysoka czy dla gawiedzi, podobnie jak prasa niemiecka czy prasa francuska – jest nadal brytyjska, niemiecka i francuska. Mimo całej gadki o globalizmie i o tym, że kapitał nie ma narodowości. Akurat ten medialny – ma i to „bardzo”.

 

Tylko III RP w jakimś tańcu śmierci wyprzedała na pniu zarówno same gazety papierowe jak i system dystrybucji czyli przedsiębiorstwo „Ruch” z całym zapleczem logistycznym. W efekcie każdy może na nasz temat napisać wszystko i nakręcić każdą wredną i kłamliwą treść – a my nie mamy narzędzi, aby poinformować polską opinię publiczną o tym, jaka jest prawda. Majątek i zyski przepadły, co jest bolesne ale jeszcze gorsze jest odebranie nam środków kształtowania swojego, polskiego spojrzenia na wydarzenia i sprawy.

W dodatku media nie są w rękach zwyczajnych „poszukiwaczy mamony” ale w rękach firm działających otwarcie na rzecz państwa, które prowadzi z nami wojnę na wszystkich frontach, poza użyciem swojej niezwyciężonej armii. A jedna z nich już posunęła się do otwartego podżegania do buntu siłowego. I jej przedstawiciel, jakby nigdy nic, przychodzi na posiedzenia komisji sejmowej debatującej nad reformą mediów – jako „głos opiniotwórczy”. To jest regularne wariatkowo i inaczej nie można tego nazwać.

 

Całe szczęście, że nadeszła era Internetu. Ale i tu trafiamy na Der Onet i zdjęcia Polek mordowanych w Palmirach z podpisami sugerującymi, że idą w krzaki dać ciała niemieckiemu sołdatowi.

No i ciekawostka taka. Pan Wiesław Podkański „honorowy prezes” Ringier Axel Springer Polska, zapraszany na sejmowe komisje do „reprezentowania świata mediów” – standardowo NIE posiada ojca i matki. Urodził się w 1954 r. w Krośnie Odrzańskim. Miasto zasiedlone zostało przez Polaków w 1945 r.

Wśród honorowych obywateli miasta Krosno Odrzańskie wymienia się Bronisława Podkańskiego, ur. 1915 r. w miejscowości Gózd. W czasach PRL przez wiele lat był przewodniczącym Powiatowej Rady Narodowej w Krośnie Odrzańskim a następnie awansował i pracował w Wojewódzkiej Radzie Narodowej w Zielonej Górze. W roku 1945 miał lat 30 i nie są podane żadne informacje na temat tego, skąd i z jakich powodów przywędrował do Krosna Odrzańskiego. Nie wiadomo, czy łączy go jakikolwiek związek rodzinny z Wiesławem Podkańskim.

 

Tacy tam tajemniczy ludzie w tym Krośnie Odrzańskim, skąd w wielki świat wywędrował przyszły „honorowy prezes” Ringier Axel Springer. Tak tajemniczy jak spec bankier Kostrzewa, co „robi w ITI”. Zresztą Michał Broniatowski autor „instrukcji Majdanu w Polsce” też „robił w ITI”.

PS. Trzymam kciuki za pana ministra, który przygotowuje ustawę o reformie mediów.

 

https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/powstal-ruch-kreatywna-polska-nie-godzimy-sie-byc-pariasami-we-wlasnym-kraju,325654.html

https://mojepanstwo.pl/ringier-axel-springer-polska

https://mojepanstwo.pl/dane/krs_osoby/587774,podkanski-wieslaw-tadeusz

https://pl.wikipedia.org/wiki/Hiena_Roku

http://www.press.pl/tresc/34324,wojciech-surmacz---autor-%E2%80%9Ekadisz-za-milion-dolarow%E2%80%9D---odchodzi-z-forbes

http://www.filmpolski.pl/fp/index.php?film=1237089

https://wpolityce.pl/polityka/332646-sejm-komisja-kultury-o-sytuacji-mediow-w-polsce-mieszkowski-mnie-nie-interesuje-kapital-mediow-na-posiedzeniu-prezes-honorowy-axel-springer

https://cozahistoria.pl/tylko-u-nas-daily-mirror-tlumaczy-sie-z-nazwania-hansa-franka-polskim-masowym-morderca/

http://telewizjarepublika.pl/onet-odpowie-za-skandaliczne-wykorzystanie-zdjecia-z-palmir-pozew-juz-w-sadzie,36434.html

https://www.theguardian.com/media/2011/sep/20/max-mosley-news-world

https://de.wikipedia.org/wiki/Julius_Springer

https://de.wikipedia.org/wiki/Fritz_Springer

https://en.wikipedia.org/wiki/Paul_Rosbaud

https://de.wikipedia.org/wiki/Ferdinand_Springer_junior

https://en.wikipedia.org/wiki/Robert_Maxwell

http://www.nytimes.com/1991/11/06/world/robert-maxwell-68-from-refugee-to-the-ruthless-builder-of-a-publishing-empire.html?pagewanted=all

http://archive.spectator.co.uk/article/18th-october-1969/22/money

https://en.wikipedia.org/wiki/Alfred_Harmsworth_(barrister)

https://en.wikipedia.org/wiki/Alfred_Harmsworth,_1st_Viscount_Northcliffe

https://en.wikipedia.org/wiki/Cecil_Harmsworth_King

http://www.krosnoodrzanskie.pl/archiwum/en/node/358



tagi: prasa brytyjska  tabloidy  wydawnictwa springerów 

pink-panther
1 października 2017 12:24
130     4636    20 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

orjan @pink-panther
1 października 2017 12:52

Zanim przyjął pracę dla Springera z zadaniem założenia od zera ich polskiej spółki, już miał wyróżniające go doświadczenie organizacyjne i biznesowe na rynku mediów drukowanych.

Wyróżniające, tzn. z jednej strony większe niż miało wielu innych organizatorów medialnych, z drugiej strony było ono zdobyte samodzielnie i z osobistymi sukcesami zauważonymi za granicą zwłaszcza w mediach niemieckojęzycznych. Sukcesy te dotyczyły skutecznej właśnie przeciwko nim obrony interesów polskich mediów. Po prostu, go potem (nie przedtem!) "wykupili" ofertą pracy na takim poziomie i w takim  zakresie profesjonalnym, którego nawet Michnik nie mógłby mu wtedy zaoferować.

Z tej perspektywy, kimkolwiek (o czym nie wiem) byli jego rodzice, jego biznesowa kariera nie od nich pochodzi. W moim pojęciu to nie ten przypadek.

 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @orjan 1 października 2017 12:52
1 października 2017 12:58

Może jakieś szczegóły???

zaloguj się by móc komentować

orjan @orjan 1 października 2017 12:52
1 października 2017 13:00

Tytułem uzupełnienia:

Potrzebę reformy polskich mediów, łącznie z potrzebą ich zdecydowanie większego spolonizowania, popieram na zasadzie, że im będzie głębsza, tym będzie lepsza. No i koniecznie z podniesieniem odpowiedzialności za słowo w mediach, w tym zwłaszcza odpowiedzialności kwalifikowanej za uprawianie czarnej (opartej na fałszu) i cudzej propagandy, a także za uprawianie hejtu, rozpowszechnianie i korzystanie z cudzego hejtu.

 

 

zaloguj się by móc komentować

orjan @pink-panther 1 października 2017 12:58
1 października 2017 13:01

Jestem związany poufnością.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @orjan 1 października 2017 13:00
1 października 2017 13:08

Całkowicie się zgadzam, zwłaszcza po tym zdjęciu z Palmir na Der Onet. Natomiast rola mediów w III RP jest dewastująca pod każdym względem: informacyjnym, obyczajowym i politycznym. Pozostaje pytanie o "zasługi medialne" pana Wiesława Podkańskiego, który, jak na mój gust, może mieć jakieś 2 lata luki w życiorysie przed rokiem 1980, kiedy dostał etat na Uniwersytecie Wrocławskim. Może taki dyskretny, ale skoro jest delegowany przez  grupę Ringier Axel Springer do lobbowania w Sejmie RP, to opinia publiczna ma prawo znać jego życiorys i korzenie. Tak jak to się dzieje w normalnych państwach.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @orjan 1 października 2017 13:01
1 października 2017 13:10

No to pech:)))) W takim razie pozostajemy przy swoim zdaniu, że jest to postać, elegancko mówiąc, tajemnicza. W warunkach III RP oznacza to kręgi w stylu "specbankierów" i innych takich.

zaloguj się by móc komentować

orjan @pink-panther
1 października 2017 13:11

W celu uniknięcia nieporozumień: odniosłem się tylko i wyłącznie do przyczyn wystartowania tej imponującej kariery, a nie do osiągnięć w późniejszym toku tej kariery (czymkolwiek by były). Nie byłem i nie jestem też w żaden sposób związany, ani z nim, ani ze Szpringerem, ani z niczym co jego jest, lub mogłoby być. Ostatni raz miałem z nim styczność (biznesową) blisko 20 lat temu i stąd pochodzą moje osobiste oceny.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @orjan 1 października 2017 13:11
1 października 2017 13:13

No problemo. PS. Czyli "zszedł na złą drogę"??? :)))

zaloguj się by móc komentować

orjan @pink-panther 1 października 2017 13:10
1 października 2017 13:21

Na tym obecnym poziomie "tajemniczość" świadczy tylko dobrze, choć sprawia kłopot dla takich obserwatorów jak Ty, czy ja. Z drugiej strony świadczyć może o braku zainteresowania osobistym lansem.

Być może były jeszcze jakieś inne sprężyny startu tej kariery; wiedzieć tego nie mogę. Ale w moim przekonaniu kwalifikacje, które wyżej zarysowałem same z pewnością wystarczyłyby do tego startu. Dlatego postanowiłem oddać, co komu należy (w moim bezinteresownym przekonaniu!) .

PS. Twój felieton podoba mi się i w pełni popieram zawarte tezy. Gdyby nie to, nie fatgowałbym się.

zaloguj się by móc komentować

orjan @pink-panther 1 października 2017 13:13
1 października 2017 13:24

Czyli "zszedł na złą drogę"??? :)))

Ja się całkowicie odcinam od takiego wniosku.

 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @pink-panther
1 października 2017 13:41

Widzę w jego życiorysie w latach 1991-1994 firmę Wydawnictwo Phoenix Intermedia z siedzibą we Wrocławiu. Stanowiska: Prezes i dyrektor generalny.  Firma Wydawnictwo Phoenix Intermedia "rozeszło się po ludziach" a konkretnie "zostało przejęte" w 1995 przez Motor- Presse- Polska.Należy go grupy wydawniczej Motor-Presse International/Motor-Presse Stuttgart.
Pozostaje pytanie, kto był właścicielem Wydawnictwa Phoenix Intermedia we Wrocławiu a jeśli był nim- właścicielem - Wiesław Podkański, praciownik niższego szczebla na Uniwersytecie we Wrocławiu, to skąd miał kapitał na założenie wydawnictwa. Historia zakładania Gazety Wyborczej pokazuje, że "trochę kapitału" potrzeba.
Same pytania.

 

 

http://webcache.googleusercontent.com/search?q=cache:8E4xgcNW_oIJ:www.bankier.pl/static/att/ebi/2014-07/20140701_183003_0000067404_0000059641.pdf+&cd=2&hl=pl&ct=clnk&gl=pl

 

zaloguj się by móc komentować

orjan @pink-panther 1 października 2017 13:08
1 października 2017 13:56

... skoro jest delegowany przez  grupę Ringier Axel Springer do lobbowania w Sejmie RP, to opinia publiczna ma prawo znać jego życiorys i korzenie.

Może nie tyle opinia publiczna, co właściwe służby rutynowo kontrolujące kto próbuje wywierać wpływ na konstytucyjną władzę (Sejm). Lobbysta nie wykonuje funkcji publicznej. Natomiast nie powinno być poufne, z kim spotyka się poseł i po co. Tak się bowiem składa, że z mocy Konstytucji (w tym przypadku konstytutki), poseł nie jest związany instrukcjami wyborców, więc dlaczego miałaby być chroniona poufność związków z lobbystami, nieprawdaż?

Co innego jednak aktywność w Izbie Wydawców Prasy (KRS 0000167446), bo to już podpada pod działaność publiczną.

PS. Zanim podjął pracę dla Szpringera, na przełomie lat 80 / 90 pracował dla Phoenix Intermedia sp. z o.o. we Wrocławiu, ówczesnego (teraz już nie) licencyjnego wydawcy kilku czasopism o sporych wówczas nakładach. Później wydawanie tych czasopism przejęły, poniekąd siłą, spółki ich zagranicznych licencjodawców. Są te czasopisma wydawane do dzisiaj; chyba wszystkie z nich. Jednak Szpringer nie był żadnym z tych licencjodawców. W tamtym okresie Szpringer tylko "obserwował" polski rynek mediów drukowanych.

zaloguj się by móc komentować

orjan @pink-panther 1 października 2017 13:41
1 października 2017 14:00

Zapewniam, że w Phoenix Intermedia nie był wspólnikiem, więc nie od niego pochodził tamten kapitał.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @orjan 1 października 2017 13:11
1 października 2017 14:12

Nie wiem, czy można nazwać "imponującą karierą" przejście pracownika prestiżowego uniwersytetu na posadę, rzeczywiście wysoką, w prasie grzecznie mówiąc, bulwarowej. Nie może przecież odmówić sobie pierwszeństwa wprowadzenia na polski rynek gazety codziennej, która jako pierwsza publikowała ( a może nadal to robi) - gołych bab na ostatniej stronie. To był szok kulturowy pod każdym względem i raczej niezbyt przyjemny. Obecnie grupa Axel Spinger Polska dodała sobie roboty -przyjmując dystrybucję takich tytułów jak Playboy czy CKM. To już jest coś więcej niż "gutter press". To jest głębiej niż rynsztok.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @pink-panther
1 października 2017 14:15

Witaj,

Z całej notki najmocniej kole w oczy 'reakcja ' Muzeum. .

.

 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Maryla-Sztajer 1 października 2017 14:15
1 października 2017 14:22

Witam. To są wlaśnie te tutejsze "realia". Pamiętam nagonkę prowadzoną przez administrację Muzeum KL Auschwitz na jakąś wyjątkowo niskonakładową broszurkę śp. dr Ratajczaka, która zakończyła się jego wyrzuceniem z pracy, wilczym biletem i tajemniczą śmiercią. Niewykluczne, że ktoś go podpuścił do napisania tej broszurki, która była jedynie zbiorem jakichś cytatów. Nie mówiąc o "pilnowaniu bramy", z której sobie jakiś Szwed "zamówił" napis. A w przypadku nazwania faceta, który od początku był w NSDAP i od września 1939 r. kierował administracją okupacyjną w Polsce - "polskim zbrodniarzem" - grzeczna podpowiedź, że "to był błąd". W moich oczach taki sam, jak pozostawanie Cywińskiego na posadzie dyrektora Muzeum. No ale.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @orjan 1 października 2017 13:56
1 października 2017 14:39

Dzięki za wszystkie informacje.  Mam takie wrażenie, że w "obecnym rozdaniu wyborczym" czyli po roku 2015 grupa Ringier Axel Springer Polska - przekroczyła cienką czerwoną linię między "gwałtownymi atakami na ekipę rządzącą" i przeszła do "inspirowania puczów". Nie ma w przyrodzie takiego dziennikarza pracującego "nie-na-swoim", który ośmieliłby się pójść tak daleko jak Lis czy Broniatowski. To nie było "spuszczenie z łańcucha" tylko coś znacznie większego. Pan Podkański jest osobą publiczną, choć oczywiście jego rola wymaga pozostawania w cieniu. Ale zbliża się godzina próby na rynku medialnym i opinia publiczna winna widzieć w pełnym świetle wszystkich "graczy".

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @pink-panther 1 października 2017 14:22
1 października 2017 14:39

No ale... Z taką biografią. 

Czuję się okropnie bezradna. A ludzie tak mają namieszane w głowach, tu, w kraj.

.

 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Maryla-Sztajer 1 października 2017 14:39
1 października 2017 15:19

No cóż. Żyjemy w "ciekawych czasach" a III RP to nawet "najciekawsze czasy" i jak się wydaje 99,9% informacji o realiach jej powstania i "wzrostu" pozostaje całkowicie nieznana szarym ludziom.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @pink-panther 1 października 2017 15:19
1 października 2017 15:24

Kilka lat temu postawili pomnik Jerzemu Ziętkowi. Przetrwał wszystko, nawet tyle lat po śmierci. . Dużo by pisać. 

.

 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @pink-panther 1 października 2017 15:19
1 października 2017 15:26

Chodzi mi o jego mistrzowskie zadbanie o pijar ...taki trwały efekt, to duża sztuka. .

.

 

zaloguj się by móc komentować

orjan @pink-panther 1 października 2017 14:12
1 października 2017 15:32

Obawiam się, że przymiotniki użyte przez Ciebie są nieco anachroniczne dla oceny ówczesnych postaw i sytuacji wtedy. Dzisiaj są stosowne, bo już widzimy (kto tylko chce zobaczyć) zatrute owoce ówczesnej ofensywy medialnej.

Przede wszystkim rynek czytelniczy zachłysnął się lusterkami i perkalikami w postaci czasopism kolorowych macających w dodatku po różnych zakamarkach ludzi wyrywających się wtedy na wolność. Nikt nie przygotował zwłaszcza polskiej młodzieży do krytycznej oceny do czego wolność służy. Gdy więc pojawiły się polskie wydania np. takich tytułów jak Popcorn, to - spróbuj uwierzyć - nie był potrzebny jakiś szczególnie wielki kapitał założycielski. Wystarczały prawa licencyjne opłacane z dołu oraz wstęp do kredytujących druk drukarni w np. Niemczech. Powinnaś zaś wiedzieć, że wtedy jeszcze (nie wiem jak teraz) każdy większy wydawca w np. Niemczech posiadał własne "moce drukarnicze". No więc tutaj powstawała polska edycja i za chwilę nakład wjeżdzał TIR-em. "Ruch" i inni kolporterzy w mig sprzedawali tę kolorową wolność z tego opłacano koszty i tak co miesiąc; kołowrotek.

Istotny kapitał był na starcie kluczowy dla produktów "miejscowych", ale niezbyt temu byznesowi, o którym tu mowa. Ale też niektórzy "miejscowi" wydawcy do prawdziwego kredytu mieli dostęp niczym ustawowy. Ciekawostka: reguły rynku tego kredytu (komu dać) układała wtedy m.in. HGW jako prezes NBP. Niewątpliwie profesjonalnie.

Jak z tego zarysu widać, nie był tu potrzebny wielki kapitał, bo kapitałem były stosunki handlowe zaoferowane przez zagranicznych wydawców /licencjodawców. Wcale nie trzeba było wywoływać czytelniczego popytu jakimś marketingiem. Podstawowym wtedy narzędziem było zapewnienie, aby te pisma leżały na górze sterty w kiosku i biły w oczy winietami. Prawdziwym źródłem powodzenia tego rynku był więc głód "lusterek i perkalików" - czyli kolorowej i beztroskiej prasy. Krytyki zawartej treści nikt nie chciał słuchać. Powszechnie komentowano ją jako zamach na świeżo osiągniętą wolność.

Niemniej, trzeba to było wszystko tutaj pospinać, a z tego powstawała tu niezła kuźnia dla menedżerów. Tym bardziej, że wszystkie stosunki wydawnicze dopiero się w Polsce kształtowały, co w tym pierwszym, pionierskim okresie też było szczególnym kowadłem w tej kuźni.

 

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Maryla-Sztajer 1 października 2017 15:24
1 października 2017 15:46

Bo "nie było bezrobocia" i "on tutejszy był, Ślązak". To jest polityka świadoma w kierunku "katalonizacji Śląska", chociaż po występach "nieletnich uchodźców w Kolonii" chyba zapał do autonomii Śląska - trochę przygasł. Przynajmniej na Śląsku.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Maryla-Sztajer 1 października 2017 15:26
1 października 2017 15:47

Co do "pijaru" to nie dyskutuję:)))

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @pink-panther 1 października 2017 15:46
1 października 2017 15:50

'To' jest w ludziach. ..kilkaset lat życia na pograniczu. Ceni się tych co umieli przetrwać, jak kameleon. 

Sorry za off...

.

 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @orjan 1 października 2017 15:32
1 października 2017 15:59

To jest bardzo "rozwojowy wątek" w tej dyskusji, który w zasadzie można załatwić stwierdzeniem, że to polskie elity, które zdecydowały się na "skok na głeboką wodę" w towarzystwie i z błogosławienstwem "chłopaków ze WSI" - winny były najpierw zobaczyć "jak się to robi" w poważnych państwach. Z pewnością sączenie podprogowego lekceważenia i pogardy do polskości i Polski w tych wszystkich czasopisemkach - było "pomysłem neokolonialnym na Polskę" przywleczonym z zewnątrz. To były pozory chaosu czyli - akcja zorganizowana. Odpowiedzialność spada oczywiście na polskich polityków, bo "tygrys nie przestaje być tygrysem". Czyli nie można oczekiwać, żeby Niemcy wbrew sobie uprawiali apologetykę polskiej historii czy lansowali własne zbrodnie. 
O "epoce pionierskiej" w latach 90-tych wiem bardzo wiele i w moich oczach NIE była to "kuźnia dla menedżerów" ale systemowe ich wycinanie, przynajmniej z przemysłu, zresztą likwidowanego. Na to miejsce byli wprowadzani różni "absolwenci politologii" czy "germanistyki" i mieli 'zarządzać holdingiem". Dla nich z pewnością był to "kurs menedżerski":)))  Za czasów Gierka PRL dorobił się armii inżynierów, wynalazców, właścicieli patentów, kierowników średniego i wyższego szczebla.Można było wybierać, przebierać. Zostali wyrzuceni poza nawias. W wielu ośrodkach przemysłowych inżynierowie z 20-letnim stażem cieszyli się, że dostali pracę kierowcy trolejbusa.

System nie był doskonały, wszyscy na niego narzekali, ale stworzył 2,8 mln miejsc pracy w 10 lat i NAPRAWDĘ popchnął polski przemysł o parę dekad do przodu.

Potem pojawił się "cudotwórca Balcerowicz" i "brygady Marriotta", o których można pisać całe tomy powieści awanturniczych i kryminałów.  I cała armia "absolwentów 3-miesięcznych kursów na Oxfordzie" czy innym "harvardzie" - odbywanych w Koziej Wólce. I to oni mieli "dźwigać III RP". Co wyszło, to widać.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Maryla-Sztajer 1 października 2017 15:50
1 października 2017 16:03

To wszystko się łączy i jest przedmiotem poważnych analiz poważnych agencji:))) Nawet umiejętność przetrwania tutejszej ludności.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @pink-panther 1 października 2017 15:59
1 października 2017 16:07

Zatarto w ludzkiej pamięci wiedzę, jaki przemysł mieliśmy  tak niedawno. Ktoś się kilka lat temu dziwił że np Wrocław miał kilka potężnych fabryk. Elektronika, wagony, AGD , inne.

Zresztą zmieciono wręcz brutalnie całą naszą elektronikę. Zrobiono miejsce dla importu wszystkiego. Dla obrońców. .bywało tragicznie. 

.

 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @pink-panther 1 października 2017 16:03
1 października 2017 16:08

.....wiem. ..niestety. ..

.

 

zaloguj się by móc komentować

Nova @Maryla-Sztajer 1 października 2017 16:07
1 października 2017 16:14

 Klasycznym przykładem jest Elwro we Wrcławiu. W 1993 pół roku po prywatyzacji Siemens uznał że produkcja się nie opłaca i dosłownie wyburzył i zaorał budynki . Tak się robi podbój kolonii środkami pozamilitarnymi.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Nova 1 października 2017 16:14
1 października 2017 16:19

O właśnie. 

I Dzierżoniów. ..zmieciono wszytko. W całym kraju. 

.

 

zaloguj się by móc komentować

glicek @pink-panther 1 października 2017 15:59
1 października 2017 17:15

Zostali wyrzuceni poza nawias. W wielu ośrodkach przemysłowych inżynierowie z 20-letnim stażem cieszyli się, że dostali pracę kierowcy trolejbusa.

Nie chodzi o to, że nie było dla tych ludzi pracy zgodnej w wykształcenie. Czarny "pijar" PRLu czyli wszystko co miało wspólnego z komuną jest złe zaczęło się chyba pod koniec lat 70-tych. Tak, że pokolenie II wyżu demograficznego urodzone za Gierka i wchodzące na studia po 1990 roku wiedziało bez specjalnych instrukcji, że wszystko co miało wspólnego z PeReLem trzeba zaorać do gołej ziemi a ludzi którzy wtedy pracowali wysłać gdzieś żeby nie przeszkadzali. Ew. mieli wymrzeć jak dinozaury (skąd ja to znam?). No dobra jakieś fabryki ciastek albo cukierków można zostawić. Z czystego sentymentu. Tak moge mówić jako doświadczenie swojego pokolenia (rocznik 1971).

Klasycznym przykładem jest Elwro we Wrocławiu. W 1993 pół roku po prywatyzacji Siemens uznał że produkcja się nie opłaca i dosłownie wyburzył i zaorał budynki.

Ja pamiętam z Gazety Wyborczej (zresztą nic innego nie wypadało wtedy czytać...) wycie radości, kiedy młodzi "wykształceni" z Ministerstwa Gospodarki (Przemysłu?) postanowili utelefonizować IIIRP więc wstrzymali produkcję w polskich telekomach czyli właśnie we wrocławskim Elwro, w Warszawie i Bydgoszczy (może jeszcze gdzieś?), ZABRONILI kupować od nich produkcji i przeznaczyli ww. fabryki do natychmiastowej prywatyzacji i sprzedaży zachodnim firmom. I tak Bydgoszcz poszła do AT&T, Elwro i warszawska fabryka (nie pamiętam nazwy) poszły do SIEMENSa. Oczywiście dopiero z takimi firmami można było telefonizować #tenkraj. A że Elwro okazało się niepotrzebne...? Mało kto się we Wrocławiu tym przejmował, Ci co sprawowali rząd dusz po 1990 we Wrocławiu nie zajmowali się takimi PRLowskimi złogami, zwłaszcza że Wrocław "świetnie" się rozwijał, wręcz kwitł więc dla jakiś frustratów i nieudaczników smedzących o wspaniałych minionych czasach nie było miejsca.

Potem pojawił się "cudotwórca Balcerowicz" i "brygady Marriotta", o których można pisać całe tomy powieści awanturniczych i kryminałów.

Tyle że po 27 latach jest to okres, który nadal nie istnieje w polskiej popkulturze i nie jest właściwie w ogóle opisany. Może jest za trudny dla naszych twórców filmowych? Tak, żeby wyszli poza stereotyp biznesmena z białych skarpetkach i sandałach z mercem i kwiecistą koszulą wpuszczoną w gacie o wyglądzie "Siary" z "Killera" albo Ferdka Kiepskiego.

zaloguj się by móc komentować

glicek @Maryla-Sztajer 1 października 2017 16:07
1 października 2017 17:43

Zresztą zmieciono wręcz brutalnie całą naszą elektronikę. Zrobiono miejsce dla importu wszystkiego. Dla obrońców. .bywało tragicznie.

Jedne z afer w 1999/2000 czyli aresztowanie Romana Kluski, zmuszenie go do sprzedaży Optimusa, także najazd skarbówki z policją na wrocławskie JTT, zajęcie kont + wypowiedzenie umów kredytowych na deser związane w obu wypadkach z "wyłudzaniem" podatku VAT spowodowane były przepisami wg. których komputery montowane w Polsce i sprzedawane do szkół na cele edukacyjne były obciążone 22% VATem zaś komputery importowane (czyli marek typu Dell, HP, IBM, Compaq) były opodatkowane 0% stawką VAT. Ciekawe byłoby kiedy i w jakich okolicznościach wprowadzono te przepisy? W efekcie 3 polskie firmy dostarczające komputery do szkół musiały fizycznie wywozić je z Polski aby w Polsce uzyskały status "importowane". Optimus woził je tirami na Słowację, JTT do Czech zaś warszawski NTT na Litwę. Zaraz... napisałem NTT? Ale do NTT nie wkroczyła żadna policja ani prokuratura, nikt nie był aresztowany i nikomu nie zajęto kont. Ciekawe że uderzono w 2 firmy a nie w 3. No ale efekt był taki jaki był - przetrącono kręgosłup 2 polskim firmom informatycznym. Kluska cieszy się że żyje, hoduje owce i robi jakieś sery. JTT nie istnieje, chociaż udziałowcy dostali po latach jakieś odszkodowanie, ale to nie rekompensowało likwidacji firmy.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @pink-panther
1 października 2017 18:16

Pewnie to przypadek i zbieżność nazwisk, ale jakoś nie daje mi spokoju taka koincydencja:

Otóż w latach, gdy do Polski wchodził Axel Springer i przejmował kolejne tytuły prasowe, a swoją przyszłość związał z tym imperium medialnym p. Wiesław Podkański, ministarmi (lub początkowo wiceministrami) było wówczas dwóch panów Podkańskich, związanych z ówczesnym PSL. Mianowicie Zdzisław Podkański, "robiacy w kulturze" (jak podaje Wiki: "w latach 1994–1996 wiceminister, następnie do 1997 minister kultury i sztuki") oraz Lesław Podkański (też za Wiki: "W latach 1992–1995 pozostawał związany z Ministerstwem Współpracy Gospodarczej z Zagranicą, był kolejno wicedyrektorem departamentu, podsekretarzem stanu (1992–1993), a od października 1993 do marca 1995 ministrem.").

Obaj panowie P. pochodzą z Lubelszczyzny, ale jak się okazuje, jest tam też miejscowość Gózd, być może ta z której wywodził się ojciec Wiesława P. Wówczas mielibyśmy, jeśli nie rodzinne, to przynajmniej lokalne powiązania wszystkich trzech panów P. o jakże słowiańskich imionach... Takie zamiłowania do pewnych imion są czasem cechą rodzinną, a czasem dowodem na ukrywanie liścia w lesie (jak mówił ks. Brown).

Te lata późnego cesarza Walensa i wczesnego Olka K. to były wyjątkowo ciekawe czasy. Nie tylko afera ArtB, ale i tzw. trójkąt Buchacza są dla nich typowe. A w trójkąt Buchacza (setki mln złotych przekręconych poprzez 3 spółki, które były wzajemnie swoimi właścicielkami, do dziś bez konsekwencji) był mocno zaangażowany p. Lesław Podkański...

Takie są te moje niedzielne dywagacje, czyli próba dopasowania puzzli, które być może w żaden sposób nie pasują do siebie. Ale pogdybać zawsze chyba można?

 

zaloguj się by móc komentować

orjan @jolanta-gancarz 1 października 2017 18:16
1 października 2017 18:32

Na wsi niejednemu psu Burek.

(z przysłów polskich)

Zły trop, ale - zważywszy rozwój dyskusji - przypomnienie tego Lesława jest na miejscu.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @glicek 1 października 2017 17:43
1 października 2017 18:36

Powiem tak: od zawsze komputerami najpierw było zainteresowane wojsko. I gdy nastały lata 80-te czyli przed transformacja, i konkretne kręgi 'wiedziały co na być' docelowo w gospodarce, wyrywali sobie z rąk kontakty i kontrakty.  Przypuszczam że lata 90-te to ciąg dalszy, bardziej spektakularny. 

.

 

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @orjan 1 października 2017 18:32
1 października 2017 18:36

Zaznaczyłam, że to może być przypadkowa zbieżność, choć podobno na tym łez padole nie ma przypadków... A wszyscy trzej panowie są mniej więcej z jednego pokolenia (lata 1949 - 1956), oczywiście sieroty bez ojca i matki.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Maryla-Sztajer 1 października 2017 16:07
1 października 2017 18:39

Ja trzymam się żelaznej zasady, że dla opisania takich zjawisk nie używam czasowników "bezosobowych", bo to jest mentalna pułapka. Ktoś konkretny zawsze to robił na konkretne zlecenie lub polecenie "z góry". To były operacje likwidacji całych branż przemysłu, najprawdopodobniej w uzgodnieniu z "zainteresowanym inwestorem zagranicznym". Czasem bowiem chodziło o przejęcie w celu zamknięcia konkurencji tutejszej. A ogólnie celem było (z perspektywy czasu) zlikwidowanie armii inżynierów i techników oraz robotników z polskiego przemysłu, którzy "zakłócili akcję obalania Gierka" w 1980 r. i znowu mogli "zagrozić" takim "patriotom" jak Kiszczak, chłopaki ze WSI i trzecie pokolenie Szmaciaków z ORMO. Więc w ramach jakichś uzgodnień niemiecko-sowieckich w porozumieniu z tutejszymi popłuczynami po stalinowcach, którzy nienawidzili Gomułki i Gierka - rozpirzyli dorobek 20 lat w proch i pył.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @glicek 1 października 2017 17:15
1 października 2017 18:43

Z całą pewnością ludzie z przemysłu nigdy nie mieli takich przemyśleń. Wiadomo było, że w wielu branżach jest opóźnienie technologiczne sięgające 10-20 lat i oczywiście system organizacji firm szwankuje, bo był jeszcze "centralny system planowania" i brakowało wszystkiego, bo oczywiście cała ta "macierz planistyczna" w praktyce rozłaziła się w szwach, ale myśli o tym, że trzeba fabryki i branże "zaorać do gołej ziemi" to pomysł "humanistów z uniwersytetów" zaszczepiony im przez Brygady Marriotta czyli "doradców zagranicznych". Kapłanem najwyższym "kościoła zaorywania" był oczywiście towarzysz Balcerowicz aktywista PZPR a jego wiernym giermkiem był uczony i uczciwy Lewandowski oraz cała ta granda z KLD, co to "potajemne zjazdy na 1000 osób" urządzała w Gdańsku jeszcze przed wrześniem 1989 r.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @pink-panther 1 października 2017 18:39
1 października 2017 18:46

Wiem, ale tu by trzeba opisu osobnego każdej gałęzi przemysłu.  Nie mam tego w głowie. 

Za to aspekty socjologiczne i psychologiczne śledzę na bieżąco. Kiedyś pisałam o tym szerzej, a i tak ledwie sygnalnie. 

Spisać straty w przemyśle - to wyzwanie. Pewnie ktoś to ma zrobione 

.

 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @jolanta-gancarz 1 października 2017 18:16
1 października 2017 18:55

To jest ciekawy wątek i możliwy jako jeden ze scenariuszy. Brałam to pod uwagę głównie dlatego, że niedaleczko bo między Radomiem a Zwoleniem jest wieś Gózd i w dodatku tam były ciekawe okoliczności przyrody w czasie okupacji i tuż po - bo tam było trochę wsi z osadnikami niemieckimi (zwłaszcza w okolicach Zwolenia), którzy strasznie się panoszyli w czasie okupacji. Potrafili rowerami przejechać kilkanaście kilometrów żeby wziąć udział w spaleniu wsi i zbiorowej egzekucji polskich chłopów za "pomoc partyzantom".
Więc mamy tego Bronisława Podkańskiego ur. 1915 w jakiejś wsi Gózd, który w 1945 r. w wieku lat 30 poczuł przemożną potrzebę udania się do Krosna Odrzańskiego i rozpoczęcia tam życia od nowa i to z dużymi perspektywami awansu. Ten scenariusz ma tę wadę, że nie wiemy SKĄD tak naprawdę Bronisław Podkański w 1945 r. przyjechał do Krosna Odrzańskiego: może z robót przymusowych a może z centralnej Polski uciekając jako folksdojcz a może razem z całą wsią zza Buga. Dalsza trudność jest taka, że tak naprawdę nie wiadomo, czy Bronisław Podkański był Bronisławem Podkańskim czy tylko używał takiej tożsamości jako członek nomenklatury ( starostwa i rady narodowe powiatowe i wojewódzkie to już nomenklatura była). Tam na Ziemiach Zachodnich bardzo dużo się działo i "każdy mógł być każdym". Również przodkowie "naszego" Wiesława Podkańskiego "honorowego prezesa". W jego przypadku jedyną poszlaką jest entuzjazm, z jakim Niemcy go wybrali spośród setek różnych "dziennikarzy i wydawców" ( na plusa miał biegłą znajomość niemieckiego i podejrzewam, że przed 1989 bywał w Niemczech co najmniej na jakichś stypendiach czy innych "kursach językowych".). Tuż po 1990 roku był duży "wysyp" różnych takich młodych dobrze zapowiadających się panów jak sp. Kulczyk czy Kostrzewa, co to przed 1989 "bywali w Niemczech" a Kostrzewa to podobno nawet zrezygnował z obywatelstwa polskiego ale 'zaraz do niego wrócił" - po roku 1989.

Tych wsi o nazwie Gózd jest sporo i ta wieś w rejonie Biłgoraja też wchodzi w rachubę.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @pink-panther 1 października 2017 18:55
1 października 2017 19:07

To robi się jeszcze ciekawiej, bo mimo słowiańskich imion również w pokoleniu "ojców" (Bronisław) możemy mieć do czynienia z wątkiem folksdojczów.

O pokrewieństwie we władzach III RP Orjan każe wątpić, ale w takim razie trzeba się zstanowić, czy nie wchodzi tu w grę powinowactwo "wypędzonych", tych spod znaku Eriki Steinbach.

Ciekawe, że wszechwiedzący Minakowski milczy na temat wszystkich 3 panów Podkańskich. Podobnie jak MyHeritage.

 

zaloguj się by móc komentować

glicek @pink-panther 1 października 2017 18:43
1 października 2017 19:12

Ciekawa byłaby odpowiedź na pytanie czy w takiej Czechosłowacji albo na Węgrzech też uważano że trzeba cały przemysł zaorać. No nie wydaje mi się. Ja mam świadomość ówczesnego zacofania a także niedofinansowania/przeinwestowania typu do fabryki rozbudowanej za Gierka w X przyjechały z zachodu maszyny do produkcji ale nie stała jeszcze hala w której miały być wykorzystywane. Zanim hala powstała maszyny sobie postały na deszczu 2-3 lata i w tym czasie straciły gwarancję i obsługę serwisową. Obsługa pogwarancyjna była bardzo droga, bo ludzie przyjeżdżali z Niemiec. To skończyło się w 1980 bo nie było już dewiz, więc maszyny naprawiano własnym sumptem a tak krawiec kraje... itp. w 1989 firma weszła ze zdezelowanym parkiem maszynowym. Tak było i pewnie zna takich przykładów na pęczki.

Tyle, że po 1989 nikt nie był zainteresowany jakąkolwiek ochroną polskiego przemysłu i majątku. Czyli nie naprawiamy tylko dokonujemy eutanazji. Minister Syryjczyk był dumny że polską polityką przemysłową jest "brak jakiejkolwiek polityki". Akurat to pamiętam. Do tego dochodziła pogarda starej zasiedziałej i tej młodej anspirującej inteligencji do tych molochów PRLowskich, do tych "roboli" i tego dzikiego tłumu. Czasem na uczelni od znajomych znajomych którzy bywali w Warszawie albo ktoś ich tam podkupił słyszałem opowieści o tym jak to cierpią że idąc do biura korpo albo urzędów robiąc błyskotliwą karierę muszą się od czasu do czasu do czasu przedzierać przez blokady jakiś zarośniętych, niedomytych i dziwnych ludzi, którzy strajkują i protestują - a to jakiś rolników a to jakiś węglarzy a to stoczniowców czyli masy ludzi którzy nie wiadomo czego chcą i o co im chodzi. Dziewuszkę która była sekretarką w agencji reklamowej w której pracowałem fizycznie skręcało i naprawdę dostawała jakiś bliżej nieokreślonych spazmów jak w radio słyszała o strajkach stoczniowców. Oczywiście stoczniowcy mieli się zamknąć i poszukać sobie innej pracy, bo ona i jej znajome nie strajkują tylko dzielnie pracują jak mróweczki i nie są darmozjadami jak tamci. Ja z pogardą do pińsetplusowców i tych wszystkich "januszów" i "grażyn" (przedwczoraj dał głos w tej sprawie młody Stuhr*) stykam się niemal od zawsze. Ok, nie powiem żebym był sam w 100% czysty, dlatego nie rzucę w nikogo kamieniem.

Balcerowicz głosił i głosi, że prywatyzacja jest potrzebna po to, żeby przedsiębiorstwa zajęły się zarabianiem i zyskami i były wolne spod wpływów polityków. Oczywiście tych polskich bo wpływ polityków niemieckich, brytyjskich, amerykanskich lub francuskich na firmy polskie sprzedane firmom niemieckim, brytyjskim, amerykańskim lub francuskim jakoś niespecjalnie mu przeszkadza.

* https://wpolityce.pl/polityka/360210-elita-maciej-stuhr-pokazuje-miejsce-grazynom-i-januszom-miejsce-w-czworakach

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @Nova 1 października 2017 16:14
1 października 2017 19:19

to samo z Polcolorem w Piasecznie, zaorane

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @glicek 1 października 2017 19:12
1 października 2017 19:44

Gierek na zlecenie ZSRR dokonywał na wielką skalę zakupów technologii, szczególnie tej objętej embargo do ZSRR. Dla zachowania pełni pozorów musiał budować w PRL i zresztą chciał, bo miał na głowie znalezienie zajęcia dla wyżu demograficznego. Tak to wyszło ironicznie, że to komuniści tworzyli fabryki 'dla człowieka". W Polsce te wszystkie kwity, patenty i opisy technologii były pracowicie kopiowane i wysyłane na wschód, gdzie też się wiele działo. Jeśli się realizuje program inwestycyjny w kilkunastu branżach i buduje na raz kilkanaście dużych fabryk jednocześnie, to nie ma szans na pełną kontrolę wszystkiego.  Czasem kupowali technologię "z wirusem", bo Zachód sprzedawał, ale nie chciał, aby ta wiedza jednak została przekazana. Albo w "centrali" dokonywano "rozbioru projektu na części",żeby "każdy był szczęśliwy". I takim sposobem nowoczesny super-komputer, który miała dostać fabryka na prowincji - dostawało zjednoczenie, kafelki do łazienek i jadalni załogi na instalacji z racji atrakcyjnego koloru (różowy w białe ciapki) - lądowały w mieszkaniach fabryczych prominentów i tak się to kręciło. No i Gierek "ratował" zaprzyjaźnione partie komunistyczne na Zachodzie i takim sposobem zostaliśmy ubrani w Fiata oraz w te traktory w Ursucie, co dyrektora inwestycyjnego, który uporczywie i nierealistycznie twierdził, że "mamy własny projekt traktora dla polskich rolników" - zwinęli na lotnisku do ciupy, żeby zmiękł. I zmiękł.

Towarzysz Balcerowicz będzie wygadywał te wszystkie bzdury do us..nej śmierci, bo mu wisi prokurator na karku. Teoretycznie, ale jednak. Poza tym to jest taki typ mało zdolnego, upartego mola, który się przebił uporczywym zakuwaniem i wiernością partii swojej kochanej PZPR i ta umiejętność "przepychania się łokciami" jako główna cecha została mu i po roku 1989. Cały "wsad intelektualny" przywieźli towarzysze liberałowie z USA, wykuł na blachę to wszystko a nie było tego dużo. Chłopaki ze WSi wskazali, co wolno "wyburzyć" a "co jeich" i szczęśliwy jak dziecko słup Syryjczyk mógł pleść co mu ślina na język przyniosła.  Przy nich Gierek i jego profesorska kamanda z Politechniki Gliwickiej i towarzysze górnicy to były niedostępne wyżyny intelektu. Ale towarzysze w Moskwie dogadali się z towarzyszami z USA (a po cichu z Berlinem), że "Gierek jest passe i w dodatku nacjonalistyczny katolik, bo wpuścił Papieża" i "wymienili go na internacjonalistów", co ich mieli w drugim i trzecim pokoleniu jeszcze po politrukach brunetach  z Armii Czerwonej:)))) Łza się w oku kręci.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Maryla-Sztajer 1 października 2017 18:46
1 października 2017 19:52

Spisać straty w przemyśle trzeba ale jeszcze lepiej zacząć niektóre branże "rokujące" i niezbyt kapitałochłonne - odbudowywać. Nie ma co się katować psychicznie w nieskończoność, bo to potwornie osłabia. Tyle, że jak rozmawiać o budowie fabryki z ludźmi, którzy są jak ta "sekretarka w firmie reklamowej" co to ją opisał Kolega Glicek:))) Ale dojdziemy i do budowania. I tak już nastąpił "straszny przełom" bo jeden bank odkupili.  W zasadzie państwo jest w totalnej rozsypce , więc wiele pogorszyć się nie da:))) Całe szczęście, że po sąsiedzku jeszcze większe kłopoty:)))

zaloguj się by móc komentować

glicek @pink-panther
1 października 2017 20:10

I tak już nastąpił "straszny przełom" bo jeden bank odkupili. 

Nawet 2 - Pekao i Alior. Balcerowicz jest oczywiście wielkim przeciwnikiem repolonizacji banków. Ale jakoś nie mówił że jest zwolennikiem zgermanizowania banków w Niemczech i ufrankofonienia (trudny wyraz) banków we Francji. Nie sugerował, żeby Credit Agricole albo BNP Paribas sprzedać tak, żeby politycy (francuscy) nie wpływali na ich bieżącą działalność. :) Balcerowicz jest również przeciwnikiem repolonizacji mediów żeby nie było.

Chłopaki ze WSi wskazali, co wolno "wyburzyć" a "co jeich"

To ma sens. Optimus zaczął mieć kłopoty, kiedy Kluska zaczął kręcić lody z amerykańskim LockheedMartin i coś tam im chciał sprzedawać/kupować, jakieś technologie czy oprogramowanie dla polskiego wojska czyli wkroczył na "krzywego" na obcy teren. Mało znany i wspominany jest epizod, kiedy tuż po aresztowaniu Kluski do zarządu Optimusa zgłosiło się 2 albo 3 wojskowych z nakazem zajęcia 2 służbowych terenowych i drogich Toyot "na cele militarne" uzasadniając, że armia na wypadek różnych sytuacji i zagrożeń ma prawo zająć cywilom samochody. Myślę że to był czytelny sygnał dla Kluski od kogo dostał między oczy. Robiąc oscypki ma pewnie dużo czasu na przemyślenia.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @pink-panther 1 października 2017 19:52
1 października 2017 20:17

Tak, znajoma po terapii mówi stale, ze trzeba myśleć pozytywnie :P.

.

Wezwana przez Ciebie,  by 'po nazwisku' chciałam tak zrobić. . Z racji posiadanej sklerozy wolalam się upewnić,  I otóż ciotka Wiki podaje, że hasła zostały poprawione w ostatnim czasie.  Kilka dni do kilkunastu godzin.

A szukałam krakowskiej MERA KFAP, i potem już elektroniki. ..MERA ELWRO...i podobne hasła. 

KFAP to chyba Lewandowski. Było i nie ma. 

.

 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Maryla-Sztajer 1 października 2017 20:17
1 października 2017 20:35

A KFAP ciekawy, bo tylko oni w PRL robili dyskietki

.

 

zaloguj się by móc komentować

Paris @pink-panther 1 października 2017 15:19
1 października 2017 20:53

O tak...

... ciekawe czasy to przeklete czasy... ciagle mam to chinskie przeslanie-przyslowie na uwadze.  Dlatego tez dopoki ten "procent" absolutnej niewiedzy o realiach "struganych" informacji podawanych do wierzenia ciemnemu ludowi nie ulegnie zmianie - dalsze belkotliwe dialogi, rozne spedy czy poronione "projekty" przesiakniete falszem, hipokryzja, nieprawdopodobna manipulacja... dalsze zmiany "na dobre", a juz szczegolnie jakis ogolny rozwoj - nie maja zadnego sensu w tym ZLEWIE klamstwa i zlodziejstwa na przeogromna skale...

... a wpis fantastyczny... i obecnie absolutnie priorytetowy 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Maryla-Sztajer 1 października 2017 20:17
1 października 2017 20:55

No PaczPani, jakie czujne so:)))  Jest wielkie opracowanie profesora socjologii z Poznania Jacka Tittenbruna pt. Z deszczu pod rynnę. Meandry polskiej prywatyzacji. Wydane w "Zysk". Cztery ciężkie tomy. Jeśli ktoś ma mocne nerwy, może sobie to poczytać. Podobno prof. Tittenbrun nie należy/należał do "bojowników o demokrację" i strasznie się wściekł na tę demolkę gospodarki. No i książka ma tę zaletę, że autor ma znakomite rozeznanie w "ludziach", więc "autorzy sukcesu" zapewne nam nie umkną.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @pink-panther 1 października 2017 20:55
1 października 2017 21:05

O! Jeśli da się kupić. ..

Dzięki :))

.

 

zaloguj się by móc komentować

Paris @Nova 1 października 2017 16:14
1 października 2017 21:05

A dzisiaj francuski  ALSTOM... wlasnie  !!!... wchodzi z niemieckim SIEMENS'em w fuzje... aby  przetrwac.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @glicek 1 października 2017 20:10
1 października 2017 21:20

'Na mieście ' mówili w latach 80' ze szef WUSW gen. Gruba pilnował spraw komputerowych. 

Ale zmarł w 91' .

Wcale by mnie nie zdziwiło gdyby tak..

.

 

zaloguj się by móc komentować

chlor @Maryla-Sztajer 1 października 2017 20:17
1 października 2017 21:38

Jeden element był stały. Jeśli fabryka była szczególnie niebezpieczna dla zachodnich partnerów, czyli produkowała nowoczesne wyroby, to liwidowano ją do gołej ziemi, żeby ślad po budynku nie został i nie kusił uruchomieniem jakiejś produkcji. Tak zlikwidowano Meraserw w Szczecinie. Producenta wyszukanej aparatury pomiarowej.  Ciekawe czy Węgrzy zrobili to samo ze swoją firmą Orion, robiącą w tej samej branży.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @chlor 1 października 2017 21:38
1 października 2017 21:52

A KFAP komuś się właśnie przydał. Oni byli nowocześni. Mam tylko tablet, i mi trudno szukać , ale niedawno coś o nich widziałam. 

.

 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Paris 1 października 2017 20:53
1 października 2017 21:55

Dzięki za dobre słowo:)))  Niestety, cały czas "ciekawe". Obecnie sprawa re-polonizacji mediów i de-komunizacji mediów to sprawa naprawdę priorytetowa.  Widać, że kogoś "dobra zmiana" naprawdę wnerwiła a może komuś się spieszy, bo sam w kłopotach a "Polska miała zemrzeć wcześniej", więc bitwa w sejmie o ustawę będzie się toczyć i warto, aby ludzie wiedzieli "jak to się robi w poważnych krajach". Nie żebym ordynowała wyrzucanie przeciwnika z luksusowego jachtu o czwartej nad ranem:))) Pozdrawiam

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @jolanta-gancarz 1 października 2017 19:07
1 października 2017 22:01

To jest bardzo ciekawe ta niesamowita "tajemnica prywatności". Więc tego wątku też nie można wykluczyć. Nazwisko tak jakby "szlacheckie" chociaż mogło być ze szlachty mniej niż zaściankowej. Ale jakoś się wszystko gubi na bezdrożach historii.  To może oznaczać po prostu "nowy komplet dokumentów" właśnie w 1945 r. Nowa władza korzystała ze "skruszonych folksdojczów", bo byli bardziej posłuszni i gorliwi. Nie dyskutowali. Tu niczego nie można wykluczyć.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @glicek 1 października 2017 19:12
1 października 2017 22:04

Myślę, że na Węgrzech i w Czechosłowacji były bardzo duże przejęcia energetyki i przemysłów ciężkich przez Niemców, ale nie znam szczegółów, więc nie wiem, co likwidowano. Natomiast pamiętam informacje o bardzo wysokim bezrobociu m.in przy niemieckiej granicy w Czechach czyli na terenach uprzemysłowionych. W Budapeszcie i innych miastach też nie było ciekawie: tynk opadał ze ścian na głównych ulicach. Coś jak na Śląsku po przejściu "ekipy restrukturyzującej górnictwo".

zaloguj się by móc komentować

Paris @pink-panther 1 października 2017 21:55
1 października 2017 22:17

Spiesza sie i ida na rympal...

... widze to we Francji.  Ubieglotygodniowa fuzja Alstom'a i Siemens'a... teraz sie mowi o nacjonalizacji stoczni w St.-Lazaire... ale tu moze byc problem, bo siedza w niej Makaroniarze... wspominaja tez o "fuzji" francuskiego Peugeot'a i Volswagena  !!!

Franki az sie w glowe pukaja... od tych fuzji.

My natomiast nie mamy sie do czego spieszyc... musimy tylko robic porzadek ze zlodziejstwem... i zrobienie porzadku w mediach to rzeczywiscie podstawa... zreszta tu tez zaczyna sie juz mowic o "porzadkach" i odpowiedzialnosci za ten upadek Francji.  Wlasnie w tym tygodniu - co byl - zapodano, ze Bernard Tappie - swojego czasu w dobrej komitywie z Christine Lagarde z MFW na wiesc o wezwaniu do sadu... wzial sie i rozchorowal... az biedulinek w szpitalu wyladowal z przejecia...

... tak wiec porzadek w mediach - to wlasciwy kierunek  !!!

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @pink-panther 1 października 2017 22:04
2 października 2017 00:18

Orban mówił, że na Węgrzech "sprzedano wszystko, co było gęstsze od powietrza" /słyszałam ten wywiad/. Nawet swoją wodę z Dunaju musieli kupować. Michalkiewicz twierdzi, że ichnia bezpieka została wyślizgana z interesu /w przeciwieństwie do naszej/, przto miała powód, by Orbana wspierać. To wydaje się logiczne i "życiowe".

Na Ziętku nie wieszałabym wszystkich psów - niech mi kto pokaże jakiegoś współczesnego funka, który miałby takie zasługi, jak Ziętek /w zadanych warunkach, co trzeba podkreślić/. Te tłumy Ślązaków na pogrzebie... Imienne listy górników, wywiezionych do Sowietów: "Jako wicewojewoda śląski powołał latem 1945 komisję, która podjęła się spisu przymusowo wywiezionych do ZSRR przez Armię Czerwoną górników. Spis zawierał 9877 nazwisk. Komisja podjęła również działania zmierzające do zwolnienia deportowanych górników i ich powrót do domu." - za wiki.

Może jest - do tej pory! - jedynym Polakiem, który taką imienną listę strat zaordynował? I to w 1945 roku, w owych szczególnych "zadanych warunkach".

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @pink-panther 1 października 2017 22:01
2 października 2017 00:30

No właśnie, to nazwisko - Podkański -  jest dziwne w kontekście tych Pawlaków i Śmietanków z pezelu. /Marek Jerzy Minakowski wie wszystko :) Nazywam Go szalonym gigantem./

Bardzo ciekawe wątki: Twój i Tropiciela o niemieckich osadnikach spod Zwolenia etc.. /Stąd zaufanie i inwestycja w "Oskara". Bezbłędna.../

Notka fantastyczna - jak zwykle!

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @pink-panther
2 października 2017 01:38

Tłumaczenie kulawe nieco, ale artykuł ciekawy - - Maxwellu:

http://wolna-polska.pl/wiadomosci/robert-maxwell-tajemnicza-smierc-brytyjskiego-magnata-izraelskiego-szpiega-2015-01

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Paris 1 października 2017 22:17
2 października 2017 02:20

Zgadzam się, że spokojnie trzeba robić swoje. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość.  Wojna o pokój w pełnym rozkwicie.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @KOSSOBOR 2 października 2017 00:18
2 października 2017 02:31

Czyli dobrze mi się kojarzyły te pogłoski o Węgrzech i zapewne Czechosłowacji. Węgrzy tak jakby trzeci raz przegrali wojnę, której nie wywołali. My - podobnie.

Co do Ziętka, to zwracam honor. O jego zasługach dla górnictwa było głośno natomiast jego walkę o uratowanie polskich górników z zesłania - objęto omertą. On zresztą był bardzo nietypowym komunistą. W zasadzie dopiero w 1945 r. się zdeklarował. Przed wojną miał "sanacyjną przeszłość": udział w powstaniach śląskich, urzędnik plebiscytowy, radny gminy, członek zarządu powiatowego straży pożarnej. Dopiero obóz pracy na Syberii "wyprostował mu kręgosłup ideologiczny" czyli "się przystosował żeby przeżyć". To był inny gatunek niż ci wszyscy politrucy internacjonaliści.  No i podobno, o zgrozo, Gierek kazał przy świadkach spalić kwity, jakie zgromadziła na Ziętka - bezpieka czyli owi bruneci. Fascynujące informacje. Prawdziwy "baron śląski".

Dzięki za zwrócenie uwagi. To wyratowanie tysięcy górników - to wielka rzecz. W tamtych warunkach. A teraz od 27 lat "sprowadzamy" Polaków z Kazachstanu i Syberii. Brawo my.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @KOSSOBOR 2 października 2017 00:30
2 października 2017 02:35

Dzięki za dobre słowo. W moich stronach od niepamiętnych czasów takie wątki jak sprawa różnych "przefarbowanych" były omawiane przez miejscową ludność, która była "miejscowa", więc odróżniała "swoich" od "nieznanego pochodzenia".  Bo zwłaszcza po wojnie widziano różnych przestępców okupacyjnych z nowymi kompletami dokumentów zblatowanych z nową władzą. Niekoniecznie wysoko, ale bezpiecznie i dostatnio.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @KOSSOBOR 2 października 2017 01:38
2 października 2017 02:37

Dzięki za linka. Są pogłoski na ten temat ale o dziwo, "świadków nie było" na tym jachcie i "wyszło samobójstwo".

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @pink-panther 2 października 2017 02:31
2 października 2017 08:15

Na to przystosowanie chciałam zwrócić uwagę pisząc o życiu 'na pograniczu ' .

Ziętek był od Korfantego. Nie rozumie się sytuacji dzisiejszej bez historii miejsca. Jestem z drugiej strony tej linii granicznej. Też usiłuję zrozumieć od paru lat. 

Tym bardziej ze sytuacja jest dynamiczna. Metropolia to dwa światy siłą sklejone. Trzeba to obserwować. 

.

 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @KOSSOBOR 2 października 2017 00:18
2 października 2017 08:18

Ziętek był pragmatyczny. Również te dzieci odzyskane z obozu...

.

 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Maryla-Sztajer 2 października 2017 08:15
2 października 2017 10:48

Myślę, że Polacy po wojnie jako społeczność mieli wiele zrozumienia dla tych różnych "przymusowych przystosowań". W naszych stronach "na fabryce" pojawił się bardzo elegancki pan, tłumacz języka niemieckiego upchnięty na etacie w związkach zawodowych. Przyjechał wraz z ekipą specjalistów ze Śląska stawiać w naszym lesie wielki kombinat chemiczny. Okazało się, że jest w bardzo sympatycznych stosunkach z dyrekcją i ogólnie miły człowiek, ale "nie należał do PZPR" a mógłby dzięki takiej przynależności bardzo awansować, bo miał wiele talentów i wykształcenie. I dość szybko koledzy ze Śląska ujawnili w systemie plotkarskim, że "nie może" wejść do PZPR. Było to wielkie zaskoczenie dla nas , miejscowych kmieciów, którzy widzieli całe defilady różnych kanalii maszerujących na 1 maja jako "komitety". Okazało się, że partia nasza kochana PZPR miała taką zasadę, że "nie przyjmowała chłopaków z AK". Nie z Armii Krajowej ale z African Korps:))) Chłopaka lat 18 powołali Niemcy do wojska na Śląsku i pojechał do Afryki:))) I ludzie tutejsi, bardzo zawzięci na Niemców - okazali pełne zrozumienie. Wszystko zależało od tego, jak się zachowywał. Tutaj pojawiali się za okupacji żołnierze Wehrmachtu ze Śląska, którzy czasem próbowali nawet ostrzegać ludzi przed obławami etc. Taki tutejszy lajf.

zaloguj się by móc komentować


KOSSOBOR @pink-panther 2 października 2017 02:31
2 października 2017 11:36

Zawsze o Ziętku słyszałam dobrze. No i ten Śląsk na pogrzebie. To przesądza kwestię.

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @Maryla-Sztajer 2 października 2017 08:18
2 października 2017 11:37

Napisz, proszę, cos o tych dzieciach - nic nie wiem.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @pink-panther 2 października 2017 10:48
2 października 2017 11:41

Pewnie to właśnie jest typowe. Bardzo kategorycznie sądy i poglądy, które latami prezentowałam, zdarzały się z tym 'lajf'.:)) Trzeba się było zacząć uczyć świata;).

Śląska dopiero ostatnio, ale i Zagłębia. A piszesz, ze i Twoi 'tutejsi' mają swój rozum.

Ta droga Zietka, od Korfantego do BBWR...I dalej. ..jest widoczna w wielu biografiach.

.

Mnie interesuje na tym tle, jakie strategie przetrwania są stosowane dziś. I na ile ludzie jeszcze mimo działań mediów, o czym piszesz w notce, zachowywali ten swój rozum.

Bo nie tylko media pracują na 'zmącenie' rozeznania

.

 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @pink-panther
2 października 2017 11:46

Zaczyna się:

https://www.o2.pl/hot/slask-bedzie-nastepna-katalonia-jest-oswiadczenie-6172393316816513a

/Wklejam jako informację, bo tyczy Śląska własnie. Sorry za off, no ale.../

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @KOSSOBOR 2 października 2017 11:37
2 października 2017 11:54

Wrzuć do Gugla : dzieci potulickie.  Czeladź. 

.

Pisaliśmy już o tym...przypomnisz sobie 

.

 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @KOSSOBOR 2 października 2017 11:46
2 października 2017 11:55

Właśnie o takich obawach pisuję czasem

.

 

zaloguj się by móc komentować

sigma1830 @pink-panther
2 października 2017 13:03

Byliśmy z mężem na gali Niepokorni Niezłomni Wyklęci i mało nas szlag nie trafił, kiedy przyznano Złoty Opornik filmowi Braciszek Karel w reżyserii Krystyny Krauze.

Zaraz zresztą puszczono publiczności  pilota tego filmu, w którym Agnieszka Holland długo opowiada, jak to będąc młodą opozycjonistką zawsze ze wzruszeniem słuchała  muzyki Karela Kryla. Nie wiem, kto dalej w filmie będzie opowiadał, jak będąc młodym opozycjonistą słuchał Kryla. Zapewne Kołakowski, Michnik, no i koniecznie tatuś p.Holland, chociaż on to już raczej służbowo.  

Czyli ta impreza też już wrogo przejęta.

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @sigma1830 2 października 2017 13:03
2 października 2017 13:32

Hollanda Henryka kumple utłukli w 1961 roku. Znaczy - sam się defenestrował. Ponoć.

zaloguj się by móc komentować


sigma1830 @KOSSOBOR 2 października 2017 13:32
2 października 2017 14:18

Trudno, żeby wypadł z jachtu w środku Warszawy.

Ledwo dychamy, ale chcieliśmy się koniecznie z Bogumiłem dowiedzieć, co tam nowego tym razem wymyślą jurorzy. 

Nb.musimy koniecznie obejrzeć rzecz, która dostała tylko wyróżnienie:Polski nie zniszczy nic na świecie. Historia chorążego Antoniego Dołęgi – reż. Bogna Bender-Motyka.  Ukrywano go w przysiółkach wokół Łukowa przez 37 lat. W 1982 tamże pochowano go potajemnie.

 

zaloguj się by móc komentować

sigma1830 @pink-panther
2 października 2017 14:22

Nb.mieszkańcy wsi z okolic Łukowa i Trzebieszowa, którzy ukrywali i pomagali chor.Antoniemu Dołędze „Zniczowi” ostatniemu Żołnierzowi Wyklętemu, otrzymali nagrodę też.  Oraz ks.Małkowski.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Maryla-Sztajer 2 października 2017 11:41
2 października 2017 16:18

Mam wrażenie, że obecnie katolicy polscy zaczynają się skupiać w swoim gronie i popatrują nieufnie na "świat zewnętrzny". Bo doznają całej serii zdrad. Tym razem nie tylko od "obcych" ale i od "swoich". Bardzo trudno ruszyć takich ludzi i "zmienić ich poglądy" przez pompowanie jakiegoś badziewia w telewizji czy 700 tysięcy nakładu dziennika "Fakt". Przeczekujemy i trzymamy się swej wiedzy przenoszonej drogą ustną z pokolenia na pokolenie - w rodzinach. Młodsze pokolenia zaczynają "przysiadać się" na imprezkach i podsłuchiwać, jak starsi wspominają "jeszcze starszych" i "jak to było 30 i 50 lat temu. I że nasze katolickie życie było biedne, ale wartościowe i szczęśliwe mimo wielu problemów i ograniczeń.  Było zabawnie.  Ci nasi młodzi "ludzie sukcesu" zaczynają się zastanawiać, co im zaoferował świat współczesny "w pakiecie" i ile to jest warte.  Nie jest różowo, ale moim zdaniem trzeba świadomie podkreślać swój szacunek dla skromnych lecz uczciwych przodków, którzy 'zachowali się jak trzeba" w różnych sytuacjach.  Narzekanie jest bezproduktywne.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @KOSSOBOR 2 października 2017 11:46
2 października 2017 16:24

To są niemieckie poronione marzenia. Katalonia też nie wyjdzie z Hiszpanii. Juncker niechętnie oznajmił, że "referendum było nielegalne". A Katalonia teoretycznie ma więcej pretekstów do żądania "secesji" no i ma więcej głupich do nieprzytomności lewaków (głównie trockistów i innych anarchistów), podkręcanych przez jakichś "ojców chrzestnych" - niż Śląsk. Ale wg sondaży za autonomią było niespełna 40 % - przed referendum. Frekwencja była niska, bo przeciwnicy - czyli większość- nie poszli a o liczeniu głosów można zapomnieć. Te wszystkie oenzety coś tam będą mruczeć, ale "centrala w Hiszpanii" okopała się (słusznie) i będzie obstawać przy swoim.  A na Śląsku "mniejszość niemiecka" zanika, RAŚ bez kroplówki niemieckiej - nie ma brania a rozwój sytuacji w Niemczech ewentualnych amatorów "zapisania się na Niemca" - ochładza z emocji. Przeczekamy.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @sigma1830 2 października 2017 13:03
2 października 2017 16:43

Państwo polskie w ogólności a pan minister Gliński usiłuje nadążyć za "ruchem oddolnym stadionowym", który nakręcił i wymusił niejako koniunkturę na zupełnie nowe mówienie o polskiej historii. Zaczęło się od wędrowania po oceanach youtuba filmiku z genialnym podkładem muzyczym o Marszu Niepodległości z 11 listopada 2015 r. zarejestrowanego, a jakże -kamerami Telewizji Trwam. Potem była Łączka i Profesor Szwagrzyk - wspomagany (o wstydzie) przez wolontariuszy z ONR ..i się porobiło. Setki amatorskich inicjatyw w internecie o różnych historiach "Chłopców z Lasu" czyli jak niektórzy wolą "Żołnierzy Wyklętych".

I po 27 latach III RP wymiękła i postanowiła choćby częściowo - przejąć te treści z rąk "ludzi niepowołanych" jak np. Kibiców Legii ( oprawa z tego roku- hit internetu i skandal międzynarodowy oraz gigantyczna promocja Polski za frico). No i mamy festiwal, który w założeniu jest słuszny. Ale to jest III RP - i "drugie i trzecie pokolenie UB" - nie odda bez walki takiego poważnego obszaru propagandowego. Jak się wkręciła na to wszystko Agnieszka Holland i co ma artysta czeski do Żołnierzy Niezłomnych - ja nie wiem, ale organizatorzy festiwalu z pewnością wiedzą. O profilu i zamiarach festiwalu wiele mówią tzw. partnerzy. A poza całą masą porządnych polskich instytucji i firm, nie licząc Prezydenta RP - jest ....Onet.  To jest takie "my wam damy bardziej artystyczne i profesjonalne przekazy o tamtej historii niż kibole i fashhyści z ONR". Do spółki z Onet.
PS. Pani Bogna Bender- Motyka z pewnością szczerze i z zaangażowaniem nakręciła porządną historię. Ona jakiś czas temu prowadziła jakiś program w zupełnie niszowym radiu w Lublinie. A stała m.in za bardzo ważną akcją ratowania miejsca po obozie Polaków wywożonych do ZSRR po wojnie , który dobra władza samorządowa pod Lublinem -wiadomej opcji- postanowiła wydać "inwestorowi zagranicznemu" na składowanie i sortowanie jakichś złomów czy innych śmieci. Tam odbywały się jakieś pikiety, uroczystości etc.  No i "wymieszano Bognę" z Agnieszką Holland "też opozycjonistką". Brawo my.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @sigma1830 2 października 2017 14:22
2 października 2017 16:46

Na terenie Lubelszczyzny, Podlasia to są historie standardowe. Przebiły się tylko niektóre. Ludność milczy i wymiera. Nie ma komu rejestrować wywiadów ze Świadkami i Uczestnikami tamtych zdarzeń. Bo to "tylko polscy chłopi są". Tacy, jak ich Lanzmann pokazał w swoim filmie: wulgarni, prymitywni prostacy, patrzący tylko "za wódką" i "gdzie by tu jakiś sweter albo obrączkę pożydowską skręcić".

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @pink-panther 2 października 2017 16:24
2 października 2017 17:39

 

Nie, pamiętają po prostu Autonomię Śląską z własnym Sejmem. Wielkie przywileje w ramach Drugiej RP.

.

 

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @sigma1830 2 października 2017 14:22
2 października 2017 17:55

To jest niesamowita historia! Gdyby ktoś chciał poczytać więcej:

http://podziemiezbrojne.blox.pl/2017/06/Chor-Antoni-Dolega-Znicz-ODNALEZIONY.html

Tam też kolejne linki.

zaloguj się by móc komentować

sigma1830 @pink-panther 2 października 2017 16:43
2 października 2017 18:36

Wysokie jury konkursu składało się w części z historyków i w części z filmowców. Obie grupy miały diametralnie odmienne poglądy, które filmy nalezy nagrodzić, ale grupa  filmowców była większa. Rezultat, jak widać.

Na szczęście  poza jw. było jeszcze na miejscu jury nagrody im. Janusza Krupskiego w składzie: Joanna Krupska, Jarosław Szarek, Jan Józef Kasprzyk, Paweł Witaszek, Paweł Nowacki przyznało dwie równorzędne nagrody – za odwagę i trud w poszukiwaniu tematów oraz postaci niepokornych, niezłomnych, wyklętych – dla filmów:

"Podwójnie wyklęty" Ewy Szakalickiej (o "Burym")

"Polski nie zniszczy nikt na świecie. Historia chorążego Antoniego Dołęgi" Bogny Bender-Motyki

No i dzięki temu te dwa filmy musiały zostać zauwazone również przez jury  główne, jakkolwiek doczekały się tylko wyróznień.

 

zaloguj się by móc komentować

sigma1830 @pink-panther 2 października 2017 16:46
2 października 2017 18:41

Pani Bogna Bender- Motyka  mówiła, że w okolicach Łukowa i Trzebieszowa są przysiółki szlacheckie i ta zbiedniała szlachta i chłopi ratowali swoich, jak mogli. Do końca.

Te okolice miały najgorszą opinię u komuchów.

zaloguj się by móc komentować

sigma1830 @jolanta-gancarz 2 października 2017 17:55
2 października 2017 18:46

Dzięki za linka. Piękna historia.

Nb. zaproszeni też byli płk Jerzy Stawski „Lubicz” – jeden z ostatnich żyjących żołnierzy „Warszyca”oraz ppor. Wacław Szacoń – podkomendny „Uskoka”, czterokrotnie skazany na karę śmierci

Cała tysięczna sala stała na baczność, kiedy wręczano im te sygnety niepodległości.

zaloguj się by móc komentować

sigma1830 @pink-panther
2 października 2017 19:01

Jeszcze wszyscy stanęli na baczność, kiedy nagradzano p.Lidię Lwow-Eberle, legendarną sanitariuszkę oddziału Łupaszki. Nb. z pochodzenia Rosjankę, jak zauważono, bo było bardzo internacjonalnie. Natomiast nie powiedziano, że rodzina Lwow to rodzina książęca i  p.Lidia jest białą Rosjanką.

W ogóle wyraźnie usiłowano na siłę poznajdywać opozycjonistów wśród narodów nas otaczających, żebyśmy przypadkiem nie myśleli, że tylko my walczyliśmy. Stąd ten Karel Kryl, Maria Wittner (walczyła w powstaniu węgierskim, skazana na karę śmierci jako 18-letnia dziewczyna, Josef Mašin – żołnierz czeskiego podziemia antykomunistycznego oraz Burke Shelley – wokalista walijskiego zespołu Budgie.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @sigma1830 2 października 2017 18:46
2 października 2017 19:14

Znam p. Szaconia. Mieszka w sasiedniej miejscowości. Swoją żonę, za którą przyjechał z Lubelszczyzny pod Kraków, poznał w stalinowskim więzieniu.  On czterokrotnie skazany na karę śmierci, ona na długoletnie więzienie w procesie kurii krakowskiej. Bardzo romantyczna historia.

Pan Bóg wynagrodził im cierpienie, dając długie życie i dobrą pamięć, aby mogli dać świadectwo. No i dobre dzieci, które pomagają rodzicom (zwłaszcza p. Wacławowi) uczestniczyć w tych imprezach patriotycznych.

zaloguj się by móc komentować

sigma1830 @pink-panther
2 października 2017 19:48

Był towarzyszem broni i przyjacielem Lalka, Józefa Franczaka.   O nim też m.in.jest też film Mój przyjaciel Laluś w reżyserii Dariusza Walusiaka. Film dostał wyróznienie. Też bym go chciała zobaczyć.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @Maryla-Sztajer 1 października 2017 20:17
2 października 2017 20:35

To dziwną ma jakąś terapię...

zaloguj się by móc komentować

Paris @pink-panther 2 października 2017 02:20
2 października 2017 20:35

Tylko spokoj... i modlitwa nas uratuje  !!!

Z ta swolocza u steru... co sie wlasnie topi na tym "tytaniku"  nie ma co ani gdzie sie spieszyc... a wlasnie robic swoje... wedlug bozych przykazan.

Cudne...

... "wojna o pokoj w pelnym rozkwicie"  !!!...  trzeba powiedziec... wojna zlodziei  !!!

zaloguj się by móc komentować

Paris @pink-panther 2 października 2017 02:31
2 października 2017 20:45

Swietne porownanie...

... a teraz... dzisiaj... "systemowi publicysci" jak taki lach cmentarny Zychowicz jedzie na Litwe i oglasza, ze jest... Litwinem... a inny przedstawiciel "druzyny"  PBS  POpaprany Gowin oznajmia, ze swietnie by bylo Ukraincow brac do woja i Policji...

... takich  s*****synow  "systemowych"  narod polski doczekal  !!!

zaloguj się by móc komentować

Paris @pink-panther 2 października 2017 02:37
2 października 2017 20:49

Ale fajny "brytyjczyk" byl... calom gembom...

... taki... z "krfii i kosci"  !!!

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Maryla-Sztajer 2 października 2017 17:39
2 października 2017 21:14

Eksperyment II RP jako "ojczyzna wielu narodowości z dużymi przywilejami dla mniejszości" - nie udał się strasznie: mniejszości masowo kolaborowały z oboma okupantami a Polacy byli ścigani jak zwierzyna łowna. Na Żydów przyszła kolej dopiero po uderzeniu III Rzeszy na swojego przyjaciela ZSRR. Po takich doświadczeniach i po obcięciu terytorium II RP o 51% - nie ma absolutnie zgody na "powtórki z rozrywki". Tym bardziej, że to tylko pretekst dla globalistów, którzy po prostu chcą rozwalać państwa narodowe -historyczne i chcą zarządzać - papką.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @sigma1830 2 października 2017 19:01
2 października 2017 21:21

Internacjonaliści w akcji?  Takie przymusowe doklejenie bohaterów innych narodów"- to histeryczna reakcja na to, co się wyprawia w internecie "międzynarodowym". Polacy, po kilkukrotnych "wyrazistych" wystąpieniach polskich polityków w sprawie uchodźców, po wrzuceniu paru filmów o Janie III Sobieskim i z wystąpieniami "miejscowej ludności" przeciwko islamizacji - są "noszeni na rękach" przez międzynarodową społeczność jutubową. Główne dwa wątki są takie: "Polacy mają jaja i zawsze mieli jaja" oraz "tylko Polacy mogą uratować zachodnią cywilizację i niech Bóg ich błogosławi". Takie rzeczy można sobie wyłowić pod wieloma filmikami wrzucanymi do sieci przez różnych naukowców i komentatorów anglosaskich i skandynawskich "nie-głównego-nurtu". Więc tutaj "rzuca się wszystkie ręce na pokład". To oczywiście nic nie da, ale przynajmniej 3 pokolenie UB ma chwilę złudzenia, że jeszcze panuje nad narracją historyczną. 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @sigma1830 2 października 2017 19:48
2 października 2017 21:25

No cóż. Trzeba było przejść przez "morze krwi". Zgodnie z polityką okupantów (również po roku 1945) - wszystkie polskie jednostki wyróżniające się i mające zdolności przywódcze - musiały zostać "wyeliminowane'. Żeby potomki Bermanów, Minców, Safjanów, Smolarów i Szechterów - mogli zająć ich miejsce i grać rolę "elit". Taka jest cena naszej względnej i niedoskonałej - wolności dzisiaj.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Paris 2 października 2017 20:35
2 października 2017 21:31

I robimy swoje. Piszemy notki na blogach i komentujemy:))) Modlitwa - oczywiście.Pozdrawiam

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Grzeralts 2 października 2017 20:35
2 października 2017 21:34

No...A Panthera każe mi myśleć pozytywnie;) 

.

 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @pink-panther 2 października 2017 21:14
2 października 2017 21:38

Wiesz,  Mnie w sumie intryguje to siłowe sklejenie teraz w Metropolii dwu od zawsze osobnych obszarów. Górnego Śląska i Zagłębia. Ludzie  'z Polski' raczej nie czują tej dziwnosci niesamowitej. A jest dużo więcej w tyle....

To już wykracza poza moje możliwości pisania na tablecie 

.

 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Paris 2 października 2017 20:45
2 października 2017 21:49

Proszę na to spojrzeć z innej strony: zostało ich już tylko tyle. Zychowicz jest "na wylocie", skoro aż "na Litwę się udał". Litwa bezwstydnie kolaboruje, jak w czasie okupacji - z Niemcami.  Elity myślą tylko o sobie a żeby nie łamać sobie głowy rozwiązywaniem realnych problemów, szczują na mniejszości narodowe. Długo to nie potrwa. Na 2.823.859 ludności ogółem wg szacunków The CIA World Factbook mają ponad 440 tysięcy mniejszości, w tym 186 tysięcy Polaków i 163 tysiące Rosjan. To oczywiście dane oficjalne, więc zapewne zaniżone. O ile Polacy nie mają żadnego wsparcia Polski-macochy, to Ruscy, wręcz przeciwnie. Ile trzeba mieć rozumu w głowach, żeby w tych warunkach prześladować Polaków tak bezczelnie? Ano trzeba mieć ciche poparcie Niemców i cichy deal z Ruskimi. Ale od mieszania łyżeczką ilość cukru w szlance się nie zwiększa. W roku 1990 liczba ludności na Litwie wynosiła 3,7 mln. To jest spadek o 877 tysięcy czyli o 25,7 %.  W tych okolicznościach przyrody władze litewskie zajmują się zatruwaniem życia Polakom i wykorzenianiem ich obecności w przestrzeni publicznej.  Zychowicz na to nie pomoże.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Maryla-Sztajer 2 października 2017 21:38
2 października 2017 21:51

Za daleko mieszkam, aby rozumieć wagę tego problemu. Zapewne tuż po wojnie komuniści chcieli "rozcieńczyć" Ślązaków i tak organizowali jednostki administracyjne, aby "relatywnie było Ślązaków mniej".

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Maryla-Sztajer 2 października 2017 21:34
2 października 2017 22:01

Zawsze trzeba myśleć pozytywnie. Wszyscy Święci Kościoła Rzymsko Katolickiego - myśleli pozytywnie: św. Ignacy Loyola, św. Maxymilian Kolbe i tak dalej. To się przenosi na gospodarkę. Trzeba pamiętać o zniszczeniach gospodarczych dokonanych przez zdradziecką ekipę "przełomu", ale raczej należy myśleć o tym, jak odbudować fabryki i branże te same lub inne, lepsze. Na razie mamy się cieszyć z powodu przyjazdu JP Morgan. Na szczęście ludzie sami to rozumieją i widzę pojawiające się reklamy polskich firm, które prezentują swoje produkty jako "naprawdę polskie". Nasz sztandarowy produkt narodowy -płyn do mycia naczyń "Ludwik" - zdobył półki wszystkich supermarketów w Polsce:)))  Jest to produkt małej firmy "katolików koncesjonowanych" z lat 50-tych. To smutny żart, ale nie leży w mojej naturze zalewanie się łzami z powodu zlikwidowania fabryki. Zalewam się łzami z powodu samobójstw polskich dzieci, młodzieży i starych ludzi. Nigdy tego nie było.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @pink-panther 2 października 2017 21:51
2 października 2017 22:20

To krótko : Zagłębie to z grubsza dawne Księstwo Siewierskie.  Pod zaborem rosyjskim, oderwane od historycznej Małopolski - województwo kieleckie. 

II RP dalej woj.kieleckie. 

Województwo Śląskie to teren postplebiscytowy. Sprawdź sobie. .Francuzi o tym wyniku plebiscytu zadecydowali. ..wbrew reszcie..

.

II WOJNA. ..Rzesza sięga aż pod Olkusz. Dalej dopiero jest GG.

Czyli Niemcy Zagłębie. ..polskie  ! ... podpięli pod Katowice. 

I za komuny już tak zostało. 

Ludzie 'z Polski' mówią na wszystko Śląsk. .dawniej prało się za to w Zagłębiu po mordzie. 

Ja...do dziś zaczynam krzyczeć gdy ktoś na Zagłębie powie Śląsk. .

Bo to się kojarzy z Niemcami. .I jeszcze inne..

Kuzyn Babci poszedł z innymi z Zagłębia do powstania śląskiego. ..jest na liście w Muzeum Śląskim. Żeby tam była Polska. 

Dlatego 

.

 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @pink-panther 2 października 2017 22:01
2 października 2017 22:23

A nie, nie płaczę.

Brzydko mówię 

.

 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Maryla-Sztajer 2 października 2017 22:20
2 października 2017 22:54

Czyli wracamy do "grzechów II RP"  wobec I RP. Skoro Napisz notkę na ten temat, bo jest bardzo ciekawy.  W obliczu "przeniesienia" granicy wschodniej i zachodniej o kilkaset kilometów i utraty milionów obywateli - ludziska w PRL spoza Zagłębia i Śląska uważali, że to "robienie z igły widły". A temat jest, jak widać, poważny. Notka koniecznie, pliiiiz.

zaloguj się by móc komentować

A-Tem @pink-panther
2 października 2017 23:10

Pantero!

Wysłałem wiadomość tut. Pocztą Wewnętrzną. Pięknie proszę o odbiór.

L.

zaloguj się by móc komentować

Paris @pink-panther 2 października 2017 21:49
2 października 2017 23:10

Przekonuje mnie Pani spojrzenie...

... bardzo ciekawe zreszta... i prawdziwe.  Tam na Litwie "swoim" portalem dysponuje Sakiewiczius... a obok przez granice w Bialorusi  "dywersje" uprawia Romaszewska... zapewne z "nulandowym" wsparciem... niewykluczone, ze moze nawet i Soros'owym...

... bo ten stary dziad za wszystko placi tym swoim "fundacjom"... tak jak sie wlasnie okazalo z fundatorem "rodacy 37" Zychovicziusa... ciekawe linki zalaczyly u Gospodarza Ewa Rubikowska i Tropiciel... az wlosy deba mi stanely  !!!

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Paris 2 października 2017 23:10
3 października 2017 00:06

To wszystko już dawno wyszło poza ramy słynnej "koncepcji Giedroycia" a zaczyna rzeczywiście wyglądać jak "koncepcja Sorosa". Ale Białoruś "przetrzymała" najcięższe ataki a tutaj też się lekko klimat zmienia, więc myślę, że "przeczekamy".

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @pink-panther 2 października 2017 16:24
3 października 2017 00:18

Zobacz, jak się bawią:

http://kaszebsko.com/index.php?mact=News,cntnt01,detail,0&cntnt01articleid=256&

"Jestem Kaszubą, jestem Ślązakiem, a nie Polakiem"

Ciekawam, za czyje pieniądze.

zaloguj się by móc komentować

Paris @pink-panther 3 października 2017 00:06
3 października 2017 00:50

Czekac...

... i patrzec calej bandzie systemowej na zlodziejskie lapy... to jest "koncepcja Soros'a" i pod ten "projekt" podpiely sie te wszystkie zombi... big-zbigi i cala znana nam z grubsza banda...

... kiedys Balcerowicz sciagnal "ksiegowego" Sachs'a... a dzis Morawiecki "zaprosil" JP  MORGAN'a  !!!

Sprawa sie znowu rypla... po prostu -  KON-TY-NU-A-CJA  !!!

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @KOSSOBOR 3 października 2017 00:18
3 października 2017 03:23

No jakoś pani skarbniczka Rhode się nie zwierza z tego, skąd kaska na takie ekscentryczne pomysły. Niemcy niezmordowani. Trzeba wybudować bardzo wysoki pomnik w Piaśnicy, żeby go było widać z wielu kilometrów.  Zreflektować się nie zreflektują, ale przynajmniej turyści będą mieli pełniejszy obraz.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @Maryla-Sztajer 2 października 2017 21:34
3 października 2017 07:10

Może Panterę trzeba wysłać na terapię? ;) 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @pink-panther 2 października 2017 22:54
3 października 2017 10:39

Temat jest poważny. 

Nie dla pól ślepej staruszki, zmagajacej się z tabletem. Ale może sobie każdy te wyrzucone przeze mnie hasła poczytać. Nawet Wiki obszernie je omawia

.

 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Grzeralts 3 października 2017 07:10
3 października 2017 10:40

Nie,  Panthera jest OK:))

.

 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Grzeralts 3 października 2017 07:10
3 października 2017 11:43

Jeśli wy płacicie i terapia będzie w luksusowych okolicznościach przyrody, to bardzo chętnie:)))

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Stalagmit 3 października 2017 11:51
3 października 2017 12:47

Dzięki za dobre słowo i za linka. W historii Hearsta najciekawsze wg mnie dzisiaj z polskiego i katolickiego punktu widzenia jest historia Rancza Piedra Blanca, należącego do hiszpańskiej rodziny Pico od roku 1840. Były to ziemie (kilkadziesiąt tysięcy hektarów albo i więcej) nadane za zasługi przez ówczesnego hiszpańskiego gubernatora Kalifornii Juana Bautisty Alvarado - wielkie połacie ziemi wzdłuż wybrzeża Pacyfiku. Rodzina Pico miała pecha, bo Ameryka zaatakowała te tereny, bo jej brakowało ziemi i w wyniku wojny amerykańsko -"meksykańskiej" a właściwie hiszpańskiej - na podstawie traktatu w Guadalupe Hidalgo w 1948 (nie zauważyliśmy, bo mieliśmy swoje problemy) - cała Kalifornia i całe terytoria hiszpańskie należące wtedy do bardzo świeżego pańska "Meksyk" - "przeszły' na rzecz Ameryki. Na mocy traktatu hiszpańscy posiadacze ziemi mieli gwarancje ale zaraz  bo w roku 1852 pojawiła się na nowo podbitych terenach Public Land Commission (Komisja Ziemska Rządowa), która zwyczajnie wyrywała ziemię Hiszpanom wbrew postanowienim Traktatu w Hidalgo pod różnymi pretekstami. Z upodobaniem zabierali np. ziemie misji katolickich czyli ziemie kościelne. Rodzina Pico musiała się procesować z Komisją długie lata i zaczęła się wyprzedawać z ziemi. W 1865 r. świeżo wzbogacony "górnik" tatko Hearsta postanowił kupić sobie kawał ziemi, z tym, że rodzina Pico sprzedawała przede wszystkim "swojakom" czyli Hiszpanom. Hearst był senatorem w Kaliforni i w 1865 r. kupił 30 tys. akrów czyli jakieś 121 kwadratnych kilometrów. Wykupił również ranczo San Simeon, które w roku 1842 hiszpański czyli meksykański gubernator Alvarado nadał rodzinie Estrada. Dzisiaj w San Simeon jest "centrum pamięci" po Hearście. Piękny kawałek wybrzeża i ciekawa historia.

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @pink-panther 2 października 2017 21:25
3 października 2017 15:00

Żeby potomki Bermanów, Minców, Safjanów, Smolarów i Szechterów - mogli zająć ich miejsce i grać rolę "elit".

Elity nie są wcale problemem, ludność jest w tej chwili problemem ...  tak krótko w wywiadzie dla pierwszego niemieckiego programu tv (19.6.2016) opisał prezydent Niemiec Gauck dylematy panujące w kręgach rządzących.

Dzięki wielkie za lekturę. ;)

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @saturn-9 3 października 2017 15:00
3 października 2017 16:17

Dobry jest ten Gauck: "ludność jest problemem":))) Jasne. Właśnie niemiecki rząd "wymienia sobie ludność":)))

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @pink-panther 3 października 2017 16:17
3 października 2017 16:23

Nam też usiłują podmienić. I nie tylko przez napływ imigrantów. .czy jak ich nazwać. . 

Jeszcze bardziej przez wymianę stanu posiadania  - zasobu pamięci historycznej. To sobie obserwuję, i o taką 'strategię przetrwania' zawsze pytam 

.

 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Maryla-Sztajer 3 października 2017 16:23
3 października 2017 20:31

Zgadzam się. Wiele decyzji dotyczących własności jest co najmniej niezrozumiałych. Czekamy i czekamy na władzę, która będzie służebna wobec obywatela a nie wobec niejasnych idei lub niejasnych zobowiązań wobec podmiotów trzecich.

zaloguj się by móc komentować

tadman @Maryla-Sztajer 2 października 2017 22:20
3 października 2017 21:26

Gdzieś na początku lat 80-tych dwóch żołnierzy w JW pobiło sie zdrowo i kiedy dowódca kompanii zrobił dochodzenie to okazało się, że taki jeden z dawnego zaboru pruskiego nazwał drugiego z dawnego zaboru rosyjskiego Antkiem, a ten w rewanżu nazwał go krzyżakiem. Obaj mieli po 19 lat, a zaborców to chyba i ich dziadkowie nie doświadczyli.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @tadman 3 października 2017 21:26
3 października 2017 21:50

Autonomia Śląska jako odrębny byt istniała do września 39'...więc w latach powojennych to byli i żyli Ci sami ludzie. Policz sobie. Lub ich dzieci. 

.

 

zaloguj się by móc komentować


saturn-9 @pink-panther
4 października 2017 15:03

Pozwolę sobie, szanowna Panthero, dorzucić uwagę odnośnie treści jakie promuje niemiecki Springer na rynku polskim. W RFN pracownicy Axel Springer SE zanim rozpoczną pracę na rzecz zadomowionego w Berlinie giganta prasowego to podpisują lojalkę, która obecnie zawiera pięć punktów. Początkowo było tych punktów, w roku 1967 gdy Axel Cäsar Springer je formułował, mniej. Punkt pierwszy odnosił się do Niemiec, obecnie - po obaleniu muru w 1989 - do Europy.

Punkt drugi, sądzę, przetrwał zakręty dziejowe ostatnich dziesięcioleci i zdaje się być stały od lat piędziesięciu. W oryginale brzmi punkt ten drugi niemal jak rozkaz: Wir unterstützen das jüdische Volk und das Existenzrecht des Staates Israel.  [Popieramy naród żydowski i prawo do egzystencji państwa Izrael]. Inne punkty, przypuszczam, zostały dopisane po śmierci ojca założyciela. 

Tych punktów mają się trzymać wszyscy pracownicy koncernu. Pracownicy w Polsce zapewne nie podlegają żadnej dyspensie i treści jakie publikują oddają ducha jakim przesiąkniętych jest tych pięć punktów.

Ciekawy zapewne jest również wpływ akcjonariuszy, którzy, via rada nadzorcza, pilotują co należy czynić a co zaniechać aby zadowolić międzynarodowych inwestorów. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @pink-panther
4 października 2017 20:22

Mój plus. To się czyta lepiej niż kryminał, bo to jest faktyczny kryminał.

"Naprawdę podziwiam Anglików. Pilnują szczegółów."

Nadto pilnują szczegółów z wyprzedzeniem czasowym rzędu kilku dekad. Powiedzmy 5 dekad, czyli czas kwarantanny na ujawnianie wrażliwych danych "wagi państwowej". 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować