-

pink-panther

Kpt. Młokosiewicz, gen. Blayney, Fuengirola i masakra wizerunkowa Brytanii.

Jak wiadomo polska jazda jest najlepsza na ziemi a polska husaria w Kosmosie, więc nikt nie zwraca uwagi na piechociarzy, co jest wielką niesprawiedliwością. Wszyscy słyszeli o bitwach pod Kircholmem i Kłuszynem. Ostatnio hitem jest polska husaria pod Wiedniem w 1683 r. A bardzo rzadko i tylko mimochodem wspomina się zwycięską bitwę o Fuengirolę w Hiszpanii, stoczoną w 1810 r. przez polskich żołnierzy z 4 Pułku Piechoty Księstwa Warszawskiego z dziesięciokrotnie silniejszymi ( w ludziach) wojskami brytyjsko-niemiecko-hiszpańskimi i wspieranych przez artylerię i okręty.

A piechota „ta szara piechota” zupełnie zapomniana. No chyba, że twórcy polityki historycznej III RP chcą pokazać zdjęcia polskich piechociarzy idących do niemieckiej niewoli w 1939 r. Jest też jeszcze problem wizerunkowy i problem wydawania pieniędzy Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, który cierpi na taki brak scenariuszy filmowych, że wydaje kasę na podrasowane życiorysy Brystygierowej czy Wisłockiej Michalinki.

Dokładnie 200 lat temu cała Europa żyła wyczynem 400 żołnierzy polskiej piechoty i 57 francuskich dragonów pod dowództwem kapitana Franciszka Młokosiewicza w dniach 14-15 października 1810 r. na pięknym kawałku wybrzeża hiszpańskiego na wschód od Gibraltaru – w miejscowości Fuengirola.

Który to wyczyn zniszczył wizerunek wspaniałej armii brytyjskiego Imperium zaledwie 5 lat po bitwie pod Trafalgarem. I zapewne dlatego tyle filmów o tej bitwie pod Trafalgarem i o Horatio Nelsonie i jego tłustej kochance i chudej żonie. Chyba żeby przykryć totalny obciach, jakiego niezwyciężona brytyjska armia doznała od załogi maleńkiego starego zameczku, składającej się ze 100 polskich piechociarzy z Czwartego Pułku Piechoty Księstwa Warszawskiego i 11 francuskich dragonów. Przepraszam, poprawka: 10 dragonów francuskich i jednego O’Callagana z Cullaville, Irlandczyka w służbie francuskiej w stopniu pułkownika, który musiał uciekać z Irlandii jako członek nielegalnej organizacji patriotycznej United Irishmen (Zjednoczeni Irlandczycy), walczącej z okupacją brytyjską.

No więc ta nasza piechota Kapitana Franciszka Młokosiewicza po krwawych bojach w centrum Hiszpanii pełniła sobie w 1810 r. służbę garnizonową w maleńkiej i starej twierdzy mauretańskiej zwanej Sohail, spoglądając na piękną plażę, szmaragdowe wody Morza Śródziemnego i piękne Hiszpanki. Oraz degustując miejscowe wina i ryby, czasem wpadając do kolegi porucznika Eustachego Chełmickiego i jego 60 piechurów w miasteczku Mijas – na karty, wino i śpiew, lub dla odmiany wyprawiając się aż 30 km do samego majora Ignacego Bronisza i jego 200 piechurów i 40 dragonów do miasteczka Alhaurin. Wchodzili w skład korpusu generała Sebastianiego, który leżakował głównie w Maladze, jakieś 50 km na północny wschód a oddzielały ich od niego piękne góry Sierra de Mijas. Cała ich robota miała polegać na tym, aby partyzantka hiszpańska nie miała z morza zaopatrzenia w broń od Brytyjczyków z Gibraltaru i co jakiś czas wypolerować cztery wiekowe armaty.

Tymczasem w niedalekim Gibraltarze generał brytyjski Andrew Thomas Blayney, 11 lord Blayney, dowódca 89 regimentu piechoty postanowił powtórzyć sukces Napoleona z Tulonu i wziąć z zaskoczenia Malagę. Gibraltar leży od Malagi zaledwie 140 km drogą lądową. Ale ponieważ w tamtych czasach Hiszpania nie żyła jeszcze z turystyki, wybrzeże nie miało drogi lądowej , więc brytyjski strateg postanowił wykorzystać do akcji słynne brytyjskie okręty, których ci był u Brytyjczyków dostatek.

Wymyślił sobie, że wsadzi na brytyjski okręt liniowy HMS Rodney , trzy fregaty : HMS Circe, HMS Topaz, HMS Sparrowhawk, pięć kanonierek, kilka brygów i slupów transportowych oraz jeden okręt hiszpański wielkości HMS Rodney - 3 bataliony angielskiego wojska czyli jakieś 2000 sołdatów oraz i, podpłynie do Fuengiroli, wysadzi wojsko na plaży a tam dołączy do niego 1000 hiszpańskich partyzantów. I stamtąd wspólnie rozwiną atak lądowy na Malagę. Po drodze zajmując w kwadrans starą twierdzę mauretańską w Fuengiroli.


Jak wymyślił tak zrobił. To znaczy – nie do końca. Na drodze stanął mu kapitan Franciszek Młokosiewicz urodzony w Koźminku powiatu kaliskiego w roku 1769, służący od 20 roku życia od stopnia szeregowca w wojsku polskim (7 regiment piechoty Piotra Franciszka Potockiego) początkowo w wojnie z Rosją (sierżant) i w Insurekcji Kościuszkowskiej (porucznik). Od 1806 r. służył w 4 Pułku Piechoty Księstwa Warszawskiego ,w którym dosłużył się stopnia kapitana i w kampanii 1807 przeciwko Prusakom – Orderu Virtuti Militari. Prywatnie – syn rzemieślnika Feliksa Młokosiewicza i pani Agnieszki z domu Szymańskiej. No i na drodze brytyjskiego generała stanęły wąsate wiarusy 4 Pułku Piechoty. W liczbie 400.

Pan generał Andrew lord Blayney w dniu 14 października 1810 r. pchnął tę swoją „brytyjską Armadę” do zatoki Cala Moral, znajdującej się w odległości 2 km na południowy zachód od Fuengiroli. Wysadził tam na plaży wojsko brytyjskie, 5 ciężkich dział , w tym jedno 32-funtowe obsługiwane przez 96 brytyjskich kanonierów. Sam również wysiadł z okrętu i ruszył na czele połączonych sił brytyjsko-hiszpańskich drogą lądową a okręty płynęły równolegle. Stanowiły one ubezpieczenie artyleryjskie , bowiem HMS Rodney posiadał na pokładzie 74 działa.

Bezpośredni atak na Fuengirolę zaczął się od tego, że hiszpańscy patrioci zaatakowali stado krów pilnowanych przez polskich piechurów na łące pod twierdzą i zabijając dwóch z nich oraz porywając bydło. Była godzina 13. W reakcji na prowokację Hiszpanów 40 polskich żołnierzy wyskoczyło z bronią z twierdzy goniąc Hiszpanów i bydło. W tym momencie kapitan Młokosiewicz zobaczył na horyzoncie brytyjskie okręty i cofnął pogoń natychmiast.

O godzinie 14:00 brytyjska wyprawa lądowa dotarła pod zamek a generał lord Blayney wysłał emisariusza do zamku z żądaniem poddania. Na co kapitan Młokosiewicz odpowiedział: „Przyjdźcie i sobie weźcie”.

W tym momencie brytyjskie okręty otworzyły ogień a polska załoga musiała błyskawicznie opanować obsługę czterech starych dział, bowiem Hiszpanie uciekli. Optymistom szczęście sprzyja i sierżant Zakrzewski piechociarz w roli artylerzysty spisał się rewelacyjnie – zatapiając na wejściu jedną kanonierkę i szarpiąc parę innych. W tych okolicznościach przyrody Brytyjczycy wycofali się poza zasięg ognia polskich dział a twierdzę ostrzeliwały dwie brytyjskie fregaty.

Czas mijał i piechota brytyjsko –hiszpańska po przegrupowaniu ruszyła w regularnym ataku na twierdzę. Polska artyleria i piechota otworzyły ogień kładąc trupem dowódcę II batalionu 89 elitarnego Pułku Piechoty brytyjskiej Connaught Rangers i paru innych Anglików a z kolei wśród obrońców – ranny został sam dowódca Młokosiewicz i 13 żołnierzy oraz zostało zabitych trzech innych.

Nadeszła noc i wojsko brytyjskie nieco się wycofało a generał Blayney zarządził sprowadzenie na ląd dodatkowych dział celem urządzenia pod twierdzą stałych stanowisk artyleryjskich i zniszczenia jednej ze ścian muru obronnego zamku Sohail. Normalnie jak w II tomie „Potopu” Henryka Sienkiewicza Szwedzi pod Jasną Górą, tylko w znacznie lepszych warunkach pogodowych i krajobrazowych.

Tej nocy działy się i inne rzeczy mrożące krew w żyłach: załoga niedalekiej placówki w Mijas pod dowództwem porucznika Chełmickiego na odgłos wielogodzinnej kanonady od strony Fuengiroli – jak pisze docent wiki :”… prześliznęła się przez brytyjskie linie wokół zamku..” i dołączyła do obrońców twierdzy Sohail. Z kolei major Bronisz w Alhaurin zawiadomiony o ataku – wymaszerował ze swoimi siłami wczesnym rankiem 15 października 1810 r. w stronę Mijas i tam natrafił na oddział hiszpańsko –niemiecki w liczbie 450 sołdata, wysłany przez lorda Blayneya dla obsadzenia placówki Mijas.

Więc piechota polska „poszła na bagnety” i starła w proch dwukrotnie silniejszy oddział, po czym ruszyła na ratunek załodze Fuengiroli.

Od wczesnego poranka 15 października trwał silny brytyjski ostrzał artyleryjski zamku, w wyniku którego zniszczona została jedna z wież. Dopłynął też na miejsce HMS Rodney i „ten drugi okręt hiszpański” i wysadziły dodatkowe 932 żołnierzy piechoty brytyjskiej z I batalionu 82 pułku.

W tej sytuacji kapitan Młokosiewicz postanowił wykonać atak wyprzedzający na pozycje artylerii brytyjskiej całą posiadaną siłą w liczbie 130 żołnierzy, zostawiając rannych do pilnowania bramy.

Atak był takim zaskoczeniem, że hiszpański regiment obsadzający wzgórze z armatami z przewagą 10:1 czyli w liczbie około 1.300 sołdatów rozproszył się i wycofał. A polscy żołnierze opanowali jedną baterię armat – odwrócili te armaty i zaczęli ostrzeliwać siły brytyjskie. Mimo tego, że Polacy uczyli się obsługiwać te armaty „w biegu”, narobili potwornego zamieszania w oddziałach wroga, utrudniając znacznie przegrupowanie. Ostrzał ten trwał około pół godziny, czyli w tych warunkach – niemal wieczności.
W ciągu pół godziny generał lord Blayney ogarnął swoje wojsko i rozkazał uderzyć na „polską baterię”
ale Polacy wysadzili zapasy prochu tej baterii i już mieli zamiar wycofać się do twierdzy, kiedy lewą flankę Brytyjczyków zaatakował oddział majora Ignacego Bronisza, który nadszedł z odległego o 30 km Alhaurin, po drodze rozbijając oddział niemiecko-hiszpański.

Nastąpiło w siłach brytyjskich kolejne zamieszanie i odwrócenie uwagi od oddziału kapitana Młokosiewicza, który przegrupował swoje 130 osobowe „siły” i uderzył na brytyjskie wojsko – z prawej strony. W ataku brali udział również francuscy dragoni z twierdzy z 21 regimentu – w liczbie 30. Historia zapewnie wie, czy francuscy dragoni wystąpili jako kawaleria czy jako piechota, ale ja nie znalazłam informacji na ten temat.

Działo się to wszystko w czasie, kiedy HMS Rodney wysadzał 932 sołdatów I batalionu 82 Pułku i ci żołnierze wobec panującego chaosu – również się załamali.

W oku cyklonu znalazł się nieszczęsny generał lord Blayney, którego żywot podobno polska piechota chciała zakończyć bagnetami, ale miał go wyratować francuski dragon niejaki Frederic Petit (Fredek Mały). To jest informacja z polskiego docenta wiki, którego zupełnie nie potwierdza brytyjski docent wiki. Wg brytyjskiego docenta wiki, generał Blayney :”… After Lord Blayney was taken prisoner by the Poles,[1] his infantry sounded retreat and started a chaotic re-embarcation under the fire of their own, captured once more, guns….”.(Po tym, jak Lord Blayney został wzięty do niewoli przez Polaków, jego piechota zarządziła odwrót i zaczęła chaotyczny załadunek pod ogniem swoich własnych, przejętych jeszcze raz dział).

Co do tej okoliczności zdania mogą być podzielone, albowiem na scenie pojawia się ów Irlandczyk w służbie francuskiej czyli – dragon i to w stopniu pułkownika o nazwisku O’Callagan pochodzący z miejscowości Cullaville w Irlandii. I wedle angielskiego docenta wiki to on miał nalegać na wzięcie generała Blayneya do niewoli. Niewykluczone, że powodem było to, iż Blayney był „lordem irlandzkim” tzn. miał majątek położony w Irlandii , co wg naszych kryteriów oznacza, iż był brytyjskim okupantem Irlandii, która jęczała dosłownie od czasów Cromwella i Elżbiety pod brytyjskim butem. Podobno O’Callagan z Cullaville nalegał, aby generała Blaneya wymienić na innego ważnego irlandzkiego patriotę z organizacji United Irishmen.

Najprawdopodobniej jednak Blayneya polskie wojsko wzięło do niewoli i zawlokło do twierdzy, aby zasygnalizował brytyjskim okrętom, aby przerwały ostrzał starej twierdzy, żeby się nie rozsypała.

A ten cały „Frederic Petin francuski dragon” był wymysłem samego Blayneya, który został przekazany do francuskiego dowództwa generała Sebastianiego i w niewoli francuskiej przesiedział 4 lata.

Nie mógł on spokojnie myśleć o Polakach, więc brał odwet jak potrafił.

Z pobytu w niewoli napisał wspomnienia pt. Narrative of a Forced Journey through Spain and France as a Prisoner of War in the Years 1810 to 1814, by Major-General Lord Blayney (London, 1814)

W tych wspomnieniach tak opisał swoje pierwsze wrażenie z „polskiej niewoli”: „…Scena, która się wydarzyła w tym momencie nigdy nie zostanie wymazana z mojej pamięci, zarówno polscy oficerowie i żołnierze mieli wszyscy wygląd tych zdesperowanych rozbójników opisanych w romansach; ich długie wąsy, ich twarze poczerniałe od dymu i prochu strzelniczego, i ich zakrwawione i podarte ubrania, nadające im wygląd nieopisanie groźny…”.
Ja się zastanawiam, gdzie on prowadził wcześniej te swoje wojny, że nie kojarzył, jak ma wyglądać żołnierz po ponad 24 godzinach nieprzerwanego boju bez możliwości snu i jedzenia. Część tych żołnierzy w dodatku musiała w pełnym oprzyrządowaniu wojskowym przebiec marszobiegiem około 40 km w terenie górskim Sierra de Mijas, po drodze zaliczając atak na bagnety na dwukrotnie większy oddział. A w wolnych chwilach obsługując armaty.

W tej bitwie najważniejsze były takie okoliczności przyrody jak : pot, krew, proch, piach plus wąsy – i dźganie bagnetami – a ten pan, terroryzujący w życiu prywatnym bezbronnych Irlandczyków – i w tej bitwie mający do dyspozycji przeważające siły w ludziach i sprzęcie 10:1 – przegrywa bitwę idaje się wziąć do niewoli. A w epilogu przedstawia wroga w konwencji powieści gotyckiej, jakże modnej w tamtych czasach.

W kwestii remanentów pobitewnych warto wspomnieć, że generał lord Blayney musiał oddać swój szablę- zwycięzcy i Kapitan Młokosiewicz otrzymał tę szablę. Jakimi drogami ta szabla zawędrowała do Muzeum Czartoryskich w Krakowie – nie wiem, ale myślę, że warta jest zbadania.
Wojskowy bilans bitwy jest następujący: po stronie polskiej 20 zabitych i 100 rannych , natomiast po stronie brytyjskiej: 40 zabitych, 70 rannych, 177 wziętych do polskiej niewoli , w tym dowódcę całej ekspedycji, utrata kanonierki, 5 dział, 300 karabinów, 60 tysięcy sztuk amunicji – plus ośmieszenie totalne i utrata twarzy.

Początkowo nikt nie chciał uwierzyć w tak porażające zwycięstwo trzech małych garnizonów piechoty polskiej z siłami posiadającymi taką przewagę.
Generał Sebastiani przybył ze swoimi wojskami z Malagi w dniu 16 października 1810 r. i dopiero kiedy na własne oczy zobaczył „teatr wojny” wysłał raport do marszałka Soulta a Cesarz Francuzów czyli Napoleon Bonaparte odznaczył 18 grudnia 1810 r. Kapitana Franciszka Młokosiewicza , majora Ignacego Bronisza i porucznika Eustachego Chełmickiego – Legią Honorową. Ten to umiał docenić wojsko, bo sam był fachowcem najlepszym w branży do czasu, aż nie docenił „czynnika pogodowego”.

Kapitan Młokosiewicz był na ustach całej Europy, zwłaszcza w świecie wojskowym i negatywny wizerunek Polaków jako żołnierzy nie mógł być już wykorzystywany w propagandzie brytyjskiej. Co było czynione w propagandzie brytyjskiej wcześniej. Jego fanem był na przykład młodszy brat cara rosyjskiego wielki książę Mikołaj Romanow, przyszły car Mikołaj I.

Kapitan Franciszek Młokosiewicz walczył jeszcze „pod Napoleonem” m.in. w odwrocie pod Berezyną i w Bitwie Narodów pod Lipskiem w 1813 r. Następnie służył w 1815 r. w stopniu majora w Korpusie Inwalidów Królestwa Kongresowego.
 

W 1817 r. złożył dymisję i ożenił się. Pierwszą żoną była Anna Sokołowska posiadająca majątek w Omięcinie koło Radomia. Drugą żoną była pani Anna Janikowska primo voto Guźniewska, z którą miał troje dzieci: Konstantego, Ludwika i córkę Helenę.

Z pierwszego małżeństwa miał jedno dziecko, podobno syna. Ale w takim wypadku powstaje problem genealogiczny, bowiem wg bazy danych Geni Franciszek Młokosiewicz miał też córkę Annę, która była drugą żoną Leona Potockiego, syna Stanisława Floriana Potockiego. Z tego małżeństwa urodziła się Leonia Potocka herbu Pilawa Złota, która wyszła za mąż za pana Henryka Dobrzańskiego h. Leliwa i mieli oni troje dzieci, w tym syna Henryka juniora. Ten zaś ożenił się z panną Marią Lubieniecką h. Rola i tak dochodzimy do ich dwojga dzieci: pani Leonii Pappèe i Henryka Dobrzańskiego III, czyli Majora „Hubala”.

Zanim urodzili się ci wszyscy potomkowie a raczej potomkinie, to major Franciszek Młokosiewicz zdążył jeszcze „przystąpić do służby czynnej” w Powstaniu Listopadowym, gdzie uzyskał stopień pułkownika. Miał wtedy 62 lata. W bitwie pod Kałuszynem brał udział w ataku na prawą flankę wojsk rosyjskich, po którym uzyskał nominację na generała. Kiedy już Paskiewicz atakował Warszawę, Generał Młokosiewicz bronił Woli.
Po upadku Warszawy, rozejrzał się po całym kraju i zapewne pomyślał sobie „po co nam to było” i – poprosił o dymisję, złożył przysięgę na wierność Mikołajowi i wrócił do Omięcina. Mikołaj nigdy mu tego nie zapomniał i nagrodził go szlachectwem Królestwa Polskiego. Herb generała Młokosiewicza nosił nazwę Fuengirola i podobno (wg Szenica) :”… w polu czerwonym kamienna baszta sześcioboczna z blankami, w bramie baszty złoty lew w prawo spięty, miecz w prawej łapie do cięcia trzymający, w szczycie hełmu pół lwa jak w tarczy, w prawo paszczą w tył obrócony…”.

Co tu dużo mówić, każdy chciałby mieć taki herb.
Przed śmiercią w roku 1845 wydał swoje wspomnienia jako odpowiedź na dzieło generała lorda Blayneya, który robił co mógł, aby się zemścić na Polakach. Jedną z form było info, że tak naprawdę zwyciężyli go Francuzi pod dowództwem generała Sebastianiego.

Generalnie Brytyjczycy śledzili losy Generała Młokosiewicza i jego syna Ludwika, który ma nawet hasło w brytyjskiej wiki.
Ludwik Młokosiewicz, urodzony 25 sierpnia 1831 r., kiedy jego ojciec miał lat 62 i miał wziąć udział w bardzo niebezpiecznej przygodzie wojennej.

Jego Ojciec miał wobec niego jasno sprecyzowane nadzieje.. Chciał z niego uczynić żołnierza i kiedy otrzymał szlachectwo wysłał syna do Aleksandryjskiego Korpusu Kadetów w Brześciu nad Bugiem, gdzie młodzieniec dotrwał do śmierci Ojca. Rzucił Korpus Kadetów i uczył się prywatnie. Po czym z tajemniczych powodów wstąpił jako ochotnik do Armii Rosyjskiej i skorzystał z przywileju ochotnika – mógł sobie wybrać miejsce pobytu. Wybrał Kaukaz i został wybrany do miejscowości Lagodekhi, położonej u stóp Wysokiego Kaukazu. Stacjonował z garnizonem i włóczył się po przepięknej okolicy leśnej rozciągającej się na wysokościach od 500 do 3500 m npm.
Okazał się entuzjastą przyrody, zarówno ptaków, zwierząt jak i roślin. Odkrył m.in. nazwane jego imieniem : sporego ptaka cietrzewia kaukaskiego zarejestrowanego dla nauki jako „Tetrao mlokosiewiczi” oraz piwonię nazwaną „złotą piwonią” lub „piwonią kaukaską” a zarejestrowaną jako „Paeonia daurica subsp. mlokosewitschii”.

Służył do roku 1861 r. i zostawił po sobie park garnizonowy, w którym nasadzał różne ciekawe okazy flory m.in. magnolie, rododendrony i odmiany brzozy wysokogórskiej.

Wrócił do Polski a następnie w 1862 wyjechał do Persji i Beludżystanu. Kiedy wrócił po roku został aresztowany i skazany na 6 lat zsyłki do guberni woroneskiej pod zarzutem szpiegostwa i podżegania do buntu. Zwolniono go w 1867 r. i wtedy zaczął jeździć trochę po świecie – w tym znowu po Persji. Po powrocie w roku 1878 r. wystarał się o posadę leśnika w Lagodekhi, gdzie zamieszkał we własnym domu na terenie obecnego Parku Narodowego Lagodekhi. Założył dendrarium – podobno aż 1200 drzew z całego świata. Prowadził badania przyrodnicze finansowane w pewnej części przez Aleksandra i Konstantego Branickich oraz dostarczał muzeom okazy zoologiczne i botaniczne.

Ilekroć mówi się o Lagodekhi Protected Areas albo o Lagodekhi National Park, zawsze pada wtedy nazwisko Młokosiewicza, bowiem to Ludwik Młokosiewicz naciskał już od 1889 r. na rząd rosyjski na utworzenie strefy chronionej na terenie obecnego Parku Narodowego Lagodekhi.
Pozostał na Kaukazie do śmierci. Na emeryturę przeszedł w 1897 r. a zmarł w 1909 r. i jego odnowiony ładnie nagrobek jest na cmentarzu w Lagodekhi. Ojciec – bohater spod Fuengiroli leży na Powązkach w Warszawie.

Na stronie Muzeum Chopina w Warszawie (w języku angielskim) znajduje się informacja, że :”…Muzeum Chopina posiada także szkice, których kompozytor nigdy nie użył do swoich dzieł (…) fragmentów piosenki „Dawny polak (sic!) chodził w portkach” (…) jak również refren z „Mazurka Dąbrowskiego” (..) z zabawną dedykacją „od jednego ignoranta dla drugiego…” prawdopodobnie dla Konstantego Młokosiewicza, Lejtnanta Huzarów , datowany Carlsbad.2.Sept.1835…”. To chyba starszy syn Franciszka Młokosiewicza jest adresatem.

  1. to historia tak fantastyczna, że zapiera dech w piersiach. A jak to wyglądało, namalował January Suchodolski, który namalował wiele obrazów batalistycznych z epoki wojen napoleońskich. Na razie musi nam wystarczyć, skoro nikt nie nakręcił filmu. Była tylko jakaś rekonstrukcja nagrana dla TVP, ale historia milczy, co się z nią dzieje.

https://en.wikipedia.org/wiki/Andrew_Blayney,_11th_Baron_Blayney

https://en.wikipedia.org/wiki/Battle_of_Fuengirola

https://books.google.pl/books?id=Xv5v4qDln_UC&pg=PA380&redir_esc=y

https://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pod_Fuengirol%C4%85

https://pl.wikipedia.org/wiki/Franciszek_M%C5%82okosiewicz

https://en.wikipedia.org/wiki/Franciszek_M%C5%82okosiewicz

https://en.wikipedia.org/wiki/Ludwik_M%C5%82okosiewicz

https://en.wikipedia.org/wiki/Lagodekhi_Protected_Areas

https://www.geni.com/people/Franciszek-M%C5%82okosiewicz-h-Fuengirola/6000000015761127833

https://www.geni.com/people/Anna-M%C5%82okosiewicz-h-Fuengirola/6000000006959347706

https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Florian_Potocki

https://www.geni.com/people/Anna-Potocka/6000000007225727177

http://www.polakogruzin.pl/zwiedzanie-lagodechi/

http://www.chopin.pl/museum.en.html



tagi: kaukaz  hiszpania  polska piechota 

pink-panther
6 czerwca 2017 21:30
120     8676    17 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

ewa-rembikowska @pink-panther
6 czerwca 2017 22:05

Piękna historia. Więcej takich nam potrzeba. Szkoda, że nie ma jej w żadnym szkolnym podręczniku. 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @pink-panther
6 czerwca 2017 22:23

No nie ma. Nie pasuje do pedagogiki wstydu. Polak nie może wygrać z armią imperium zwłaszcza w tak wariackich okolicznościach - upokarzając członka elity imperium na oczach Europy. Skoro "sosjusznik Imperium" czyli Rosja - miała z tego "fun", to musiało być ciężkie uderzenie. Wtedy toczyło się bardzo wiele wojen i trzeba było uczynić coś naprawdę ekstra aby to się przebiło do opinii publicznej. Somosierra to się mieści w schemacie : szalona, samobójcza jazda na koniach a dowództwo obce. A tutaj mamy sytuację, gdy Polacy sami sobą kierowali, koordynacja odbywała się "wertykalnie". Nikt nie słał umyślnego do Malagi z prośbą o decyzję i posiłki - bo czasu nie było. Teoretycznie - mogli się wycofać, bo przewaga sił dziesieciokrotna - byłaby usprawiedliwiona, tyle, że Anglicy mieliby kolejny dowód  na to, że "Polacy są kiepscy i dali się pokonać".

PS.  Polska nie prowadzi samodzielnej polityki historycznej i kulturalnej. Jest to fragment większego "projektu" a wiąże się to z likwidacją prawdziwej elity polskiej w czasie II WW. Nikt się nie poczuwa do określenia negatywów i pozytywów polskiej historii - tylko obcy lub agentury. Młode pokolenie przejmuje inicjatywę na miarę swoich możliwości finansowych i organizacyjnych. Państwo finansuje za to bardzo dużą produkcję antypolską i zmiana władzy niczego nie zmieniła.

A poza tym dzięki za miłe słowa.

zaloguj się by móc komentować

bolek @pink-panther
6 czerwca 2017 23:12

Cudna historia, cudnie opowiedziana, gotowy scenariusz na film :) Bardzo dziękuję :)

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @pink-panther
6 czerwca 2017 23:33

Też mam takie marzenie, żeby ktoś bystry i dowcipny nakręcił film poświęcony tej historii. Choćby fabularyzowany dokument za niewielkie pieniądze. Przyznam, że trochę mnie zdziwiło, jak ociężali pod każdym względem okazali się żołnierze Imperium. A ta bitwa musiała być bardzo popularna wśród Polaków i nie tylko - przynajmniej do połowy XIXw. Nie rozumiem, co lepszego jest w ataku jazdy pod Somosierrą:)))

Dzięki za dobre słowo. Pisanie o takich historiach jest bardzo relaksujące.

zaloguj się by móc komentować

zw @pink-panther
6 czerwca 2017 23:46

Historia na pewno godna sfilmowania, ale lepiej nie przywoływać Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, bo mógłby zlecić reżyserię panu Smarzowskiemu i mielibyśmy na ekranie polskich żołnierzy jako "zdesperowanych rozbójników". A dla Brytanii nie istnieje takie pojęcie jak masakra wizerunkowa. W "The Gentleman's Magazine" w nekrologu Jego Lordowskiej Mości Blayneya można przeczytać, że właściwie wygrał bitwę, tylko w ferworze zwycięstwa trochę za daleko dotarł i został wzięty do niewoli:

https://books.google.pl/books?id=8yJIAQAAMAAJ   (strona 104)

W innych życiorysach z XIX wieku Anglicy piszą tylko, że generał Blayney został wzięty do niewoli, bez wspominania o okolicznościach. W końcu skoro kilka lat po powrocie z niewoli dostał awans na generała porucznika, to przecież musiał być bohaterem. Tym bardziej, że pochodził ze znanej rodziny pochodzenia walijskiego, która już w XVII wieku bohatersko zwalczała miejscową ludność w Irlandii. 

 

  

zaloguj się by móc komentować

emi @pink-panther
6 czerwca 2017 23:50

Świetnie się czyta; dziękuję za piękny, polski kawałek historii. Widać, że Polacy wtedy, mimo zaborów, byli jeszcze wolnymi ludźmi.

zaloguj się by móc komentować

Czepiak1966 @pink-panther
6 czerwca 2017 23:50

Szczena opada. Dziękuję.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @zw 6 czerwca 2017 23:46
7 czerwca 2017 00:03

Rzeczywiście w przypadku "narracji imperium" zwrot "kłamstwo aż się kurzy" to - zabieg techniczny.  Lord Blayny dostał nawet miejsce w parlamencie i przy okazji można się dowiedzieć, co to jest demokracja brytyjska "w praktyce": są specjalne okręgi wyborcze tak małe lub tak ukształtowane, aby wyborcy "nie mieli wyboru" - w taki sposób miała pewny wybór do parlamentu rodzina Pitt.
Ale napisanie, że "w ferworze zwycięstwa trochę za daleko dotarł i został wzięty do niewoli" to jest chyba ten wzorzec, z którego w XX w. korzystali propagandziści ZSRR w 1941 r. a Goebbels - już od roku 1943 aż do samobójczej śmierci, która pewnie też była "jakimś sukcesem". 

Ten jego awans pokazuje, że aby doszło do ludobójstwa XX w. - kupiectwo brytyjskie i amerykańskie wraz z mieszczaństwem francuskim - musiało wyrugować z przestrzeni publicznej i systemu wychowania - pochodzący ze średniowiecza - rycerski kodeks wojenny wywodzący się z turniejów i sportowego podejścia do walki. Liczyć się miały odtąd - wyłącznie wyniki a jakie metody były przy tym stosowane - no problemo. Byle się tylko ludzie nie dowiedzieli. To znaczy tacy ludzie, którzy mogli zaszkodzić projektowi.

Oczywiście nadchodzi dzień, gdy te radosne zwycięstwa poprzez propagandę tłuczoną w BBC oraz filmach i książkach w języku angielskim - przestają oddziaływać, gdy widzimy to, co się dzieje w Manchesterze i Londynie. Chyba jednak w sytuacji gdy wyjście na bazar po pomidory i ogórki grozi śmiercią lub kalectwem a w telewidenji politycy używają języka z czasów bombardowania Londynu - to ten rodzaj kłamstwa - przestaje działać. Kto sieje wiatr ten zbiera burzę.
PS. Awanse awansami, ale lord Blanley był przeostatni z rodu. Jego potomek się nie rozmnożył.

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @emi 6 czerwca 2017 23:50
7 czerwca 2017 00:09

Polacy są w gruncie rzeczy wolnymi ludźmi w każdych okolicznościach. Jeśli chcą. To tak, jak wybór: czytamy produkty gazowni, czy dokształcamy się przy pomocy blogowiska Coryllusa i książek z jego wydawnictwa. Czasem cena jest wysoka, jak w przypadku chłopów, którzy nie chcieli kołchozów czy tych katolików, którzy chodzili na pielgrzymkę do Częstochowy za wczesnej komuny czy za okupacji niemieckiej. To spuścizna I RP. Wolni ludzie. Może to już tylko 10 %, ale to działa.

PS. Dzięki za miłe słowa. Takie historie naprawdę czyta się świetnie:))

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Czepiak1966 6 czerwca 2017 23:50
7 czerwca 2017 00:20

Przyznam, że numer z odwróconymi działami angielskimi strzelającymi do brytyjskiego wojska i okrętów oraz wycięcie od niechcenia w ataku na bagnety (straszna walka)- dwukrotnie większego oddziału niemal bez strat własnych - to są takie rzeczy, że szczęka opada. I co się tam musiało dziać na tej małej plaży, kiedy 2000 wojska na małej przestrzeni wpadało na siebie a te wiarusy ładowali w nich jak Luftwaffe 22 czerwca 1941 r. w samoloty i czołgi niezwyciężonej Armii Radzieckiej - zgromadzone przy tzw. granicy niemiecko-sowieckiej - do ataku na III Rzeszę.

Sprawa polska zyskała dzięki nim bardzo wiele - podniesienie prestiżu po hańbie rozbiorów. Mogli nie mieć państwa ale mieli cojones.

zaloguj się by móc komentować

Nova @pink-panther 7 czerwca 2017 00:20
7 czerwca 2017 00:27

 Przyznaje bez bicia nie wiedziałem o tym.  Podnosi na duchu . A jeśłi mówimy o pedagogice wstydu niech Pani przejrzy poniższy link. Polska ustami P. Ryszarda Czarneckiego odmawia przyjmowania Muzułmanów. Lecz nie sama treść artykułu jest ciekawa tylko komentarze internautów pod nim. Baaardzo przychylne.Polecam przejrzeć. Inne rządy jak widzą nastawienie swoich obywateli do Polski szlag musi trafiać. Link:

http://www.breitbart.com/london/2017/06/05/poland-importing-muslims-terror/

 

 A Minister Gliński w końcu powinien robić to za co płacą mu podatnicy- za proPolską propagandę za polskie pieniądze. Pozdrawiam.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Nova 7 czerwca 2017 00:27
7 czerwca 2017 00:42

Dzięki za linka. To oznacza gwałtowną zmianę w ocenie Polski i Polaków w stosunku do tego, co było jeszcze 2 lata temu, kiedy efekty przynosiły filmy takie jak "Ida" czy serial "nasi ojcowie , nasze matki" czy "polskie obozy koncentracyjne". Nagle z dnia na dzień wszyscy zapomnieli, że Polacy to "faszyści odpowiedzialni za Holocaust". Oczywiście lewactwo w USA i w Europie nadal ma problem z prawdą, ale tzw. szary człowiek zaczyna otwierać oczy, kiedy sam jest zagrożony tak na serio. Kiedy śmierć podchodzi do niego na ulicy czy w metrze. Kiedy nie wie, czy wróci do domu z pracy lub z imprezy ulicznej. 

PS. Minister Gliński mógł był uporządkować sprawe bluźnierstw w Teatrze Powszechnym, ale mu się nie chciało. Albo dostaje jakieś dyskretne sugestie, że "nie należy". A kasę oczywiście - bierze.

zaloguj się by móc komentować

Paris @Nova 7 czerwca 2017 00:27
7 czerwca 2017 02:15

Az mi sie zolc przelewa jak widze i slysze tego SPRZEDAWCZYKA  i  ZAKLAMANCA... i jak ten tlusy oblesny, komuszy knur wie pod co sie podpiac... naprawde nie ma co polecac ani brac sobie do serca zachwyty tych Angoli, ktorzy jakby mogli to by nam scyzoryk w plecy wsadzili... zreszta nie raz to udowodnili i pewnie nie raz jeszcze udowodnia !!!

A dali jazda...  WON  z angolami, bandziorami i z Rychem !!!

zaloguj się by móc komentować

Paris @Nova 7 czerwca 2017 00:27
7 czerwca 2017 02:16

I z Glinskimi obydwoma - tez  WON !!!

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @pink-panther
7 czerwca 2017 06:50

Świetne, nie mogłem się oderwać, a tutaj herb Fuengirola


File:POL COA Fuengirola.svg

zaloguj się by móc komentować

Godny-Ojciec @pink-panther 6 czerwca 2017 23:33
7 czerwca 2017 08:00

Proponuję stworzyć fundację zajmującą się produkcją takich filmów.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @pink-panther 7 czerwca 2017 00:09
7 czerwca 2017 08:06

Z jednej strony jesteśmy wolnymi ludźmi, z drugiej jakoś zawsze tak się dziwnie składa, że władzę państwową dostają/biorą ci, którzy działają na szkodę Polaków. Nie wiem, z czego to wynika, czy z gościnności, czy z naiwności.

zaloguj się by móc komentować


bolek @pink-panther 6 czerwca 2017 23:33
7 czerwca 2017 09:27

" Choćby fabularyzowany dokument za niewielkie pieniądze. "

Jest!

Grunt to dobry PR ;-)

zaloguj się by móc komentować

Brzoza @pink-panther 6 czerwca 2017 22:23
7 czerwca 2017 10:01

> No nie ma. Nie pasuje do pedagogiki wstydu.

> to fragment większego "projektu" a wiąże się to z likwidacją prawdziwej elity polskiej w czasie II WW

> Polacy są w gruncie rzeczy wolnymi ludźmi w każdych okolicznościach. Jeśli chcą.

> Czasem cena jest wysoka, jak w przypadku chłopów, którzy nie chcieli kołchozów czy tych katolików, którzy chodzili na pielgrzymkę do Częstochowy za wczesnej komuny czy za okupacji niemieckiej.

>To spuścizna I RP. Wolni ludzie. Może to już tylko 10 %, ale to działa.

>numer z odwróconymi działami angielskimi strzelającymi do brytyjskiego wojska i okrętów

>wycięcie od niechcenia w ataku na bagnety (straszna walka)- dwukrotnie większego oddziału niemal bez strat własnych - to są takie rzeczy, że szczęka opada.

 

Tak.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @parasolnikov 7 czerwca 2017 06:50
7 czerwca 2017 10:13

Dzięki za wspaniałe uzupełnienie notki. I za miłe słowa. Góra stoi.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Godny-Ojciec 7 czerwca 2017 08:00
7 czerwca 2017 10:16

Myślę, że dojdziemy i do tego. Na razie trzeba budować fundamenty świadomości. Ja o kapitanie Młokosiewiczu przeczytałam pierwszy raz w zeszłym tygodniu.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @ewa-rembikowska 7 czerwca 2017 08:06
7 czerwca 2017 10:19

Czasem się zastanawiam, czy to nie z powodu - obcości. Mam coraz silniejsze uczucie, patrząc na przykład na pozorowaną "niemoeżność" w sprawie skandalu w Teatrze Powszechnym i miliony przewalane w PISM na filmy o "dobrej Wolińskiej", "nawróconej Brytygierowej", "sympatycznej Wisłockiej" - że coś jest nie tak z wzajemną komunikacją Polaków z tymi, którzy chcą ich reprezentować. Czas pokaże, co się będzie działo "na tym odcinku". Proszę nie wierzyć w naiwność i inne takie emocje u polityków. To są cwane gapy.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @bolek 7 czerwca 2017 09:27
7 czerwca 2017 10:22

Super dzięki za ten filmik:))) Jakby to wyglądało w "normalnym budżecie filmowym"? Ta rekonstrukcja była zupełnie przemilczana przez nasze tutejsze media. Robili ją w części Polacy? Filmik jest anglojęzyczny, więc to zapewne "brytyjska wersja historii"??? Jeszcze raz dzięki.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Brzoza 7 czerwca 2017 10:01
7 czerwca 2017 10:24

Przyjmuję to "tak" za akceptację i dziękuję serdecznie.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @parasolnikov 7 czerwca 2017 06:50
7 czerwca 2017 10:39

Skoro dało się wkleić tak piękny obrazek to mam pytanie, czy dałoby się wkleić obraz Januarego Suchodolskiego "Bitwa pod Fuengirolą". January Suchodolski namalował sporo obrazów na temat bitew toczonych przez polskie wojska w kampaniach napoleońskich. Z góry serdecznie dziękuję!

zaloguj się by móc komentować


pink-panther @pink-panther
7 czerwca 2017 11:09

Wielkie dzięki:))))  Obraz jest piękny ale bitwa straszna i powinno to być ostrzeżenie, żeby Polacy już nigdy nie dali się wkręcać w cudze wojny jako mięso armatnie. Tyle naszego, że teraz mamy twardy dowód, iż armia imperium jest "mocna w gębie" kiedy walczy z wojskiem będącym 2 wieki do tyłu w sensie technologicznym .

Polacy w tej bitwie pokazali gigantyczną umiejętność improwizacji i siłę "organizacji  w poziomie" zamiast "piramidy rozkazów od góry", która w tym przypadku byłaby zupełnie nieskuteczna.  Nie czekali na Sebastianiego i jego korpus z Malagi, bo był za daleko, tylko sami przejęli inicjatywę. Byli pomysłowi i się wściekli na tych Brytyjczyków, którzy przerwali im urlop w idyllicznych dekoracjach. Niestety, gdyby kilkadziesiąt lat wcześniej zdrajca król i zdrajcy eliciarze wydali I RP na zmarnowanie i tacy zdolni chłopcy jak Franciszek Młokosiewicz zamiast rozwijać biznes w Kaliszu i ożenić się w wieku lat 25, musiał ryzykować codziennie przez kilkadziesiąt lat - głową, aby dożyć do emerytury. A on był wyjątkiem: był szczęściarzem. Wielu jego Kolegów tego szczęścia nie miało i 20 zakończyło swoje  życie w Fuengiroli - daleko od Polski.

Sukces był wielki, militarny  i wizerunkowy, ale o ile wojsko mamy niesamowicie wspaniałe, to polityków dokładnie odwrotnych: marnych, głupich, tchórzliwych i sprzedajnych. I to się trochę zmienia na lepsze w ostatnich latach, ale powinno być znacznie lepiej.

zaloguj się by móc komentować


parasolnikov @parasolnikov 7 czerwca 2017 11:23
7 czerwca 2017 11:24

Tutaj zamek współcześnie.

zaloguj się by móc komentować

Brzoza @pink-panther 7 czerwca 2017 10:24
7 czerwca 2017 11:29

Zgadzam się i akceptuję :)

Pozdrawiam Serdecznie.

zaloguj się by móc komentować

Brzoza @pink-panther
7 czerwca 2017 11:31

Dziękuję za informacje i zdjęcia.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @pink-panther 7 czerwca 2017 10:19
7 czerwca 2017 12:09

Nie wierzę, jedna droga teraz to tworzenie swojej alternatywnej rzeczywistości. I powolne przyciąganie ludzi, inaczej się nie da.

zaloguj się by móc komentować

Paris @ewa-rembikowska 7 czerwca 2017 08:06
7 czerwca 2017 12:23

Wylacznie z hipokryzji i obludy, Pani Ewo... z potwornego zaklamania w jakim zyjemy... i jeszcze oszukujemy sami siebie, marzymy, zdaje nam sie ze "jakos to bedzie"... ze moze "mnie sie uda"... - nie uda sie !!!

zaloguj się by móc komentować

Paris @pink-panther 7 czerwca 2017 11:09
7 czerwca 2017 13:33

Voila,

I armia imperium... i armia francuska jest "mocna" w gebie... a dzis te "popluczyny armii" chodza po paryskich ulicach, dworcach i "patroluja" to co sie dzieje !!!   O tym jak mocna jest np. armia francuska, francuska policja i zandarmeria swiadczy utrzymujacy sie juz od roku stan wyjatkowy we Francji... nie tak dawno znowu przedluzony do 1 listopada... od kilkunastu dni we francuskim telewizorze "grzeje sie" tylko temat terroryzmu, ktory merdia i polityczne marionetki tworza z uporem maniaka... aby zniewalac... i okradac miliony zwlaszcza mlodych ludzi !!!

A dzis rano "Mikron" zapewnil Frankow w telewizorze, ze skieruje... na ulice  SPECJALNY  oddzial... do patrolowania centrum Paryza !!!

A i wlasnie przed chwila zapodano we francuskiej bfm tv, ze wlasnie dzis odbedzie sie w hali Bercy koncert tej "nawiedzonej" i prowadzonej przez oficera tej  ZWIOZDY  Ariane Grande... a towarzyszyc temu beda szczegolne srodki ostroznosci w dowozeniu amatorow tego koncertu...

... tak wiec DOM  WARIATOW  w pelnej krasie i odslonie... a my wszyscy Polacy trzymajmy sie od tego jak najdalej... zeby nawet nie wiem jak piekne i pochlebne laurki dla nas pisali i postepowania "naszych" wladz... to wszystko jest LIPA  i  USTAWKA !!!

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @parasolnikov 7 czerwca 2017 10:44
7 czerwca 2017 13:43

Już miałem szukać bo uwielbiam takie historie i szukanie obrazów do nich, ale dobrze że doczytałem do końca komentarze :)

Podziękowania przede wszystkim dla Pani Pantery, która odgrzebała dla nas ten temat... Fantastyczna historia, do tej pory mi nieznana (już wiem dlaczego nie przebiła się do "popu" i lekcji "historii"). Warta rozpowszechniania, co z pewnością uczynię. 

Świetnie się ją czytało, stąd też moje gratulacje dla kawaleryjskiej lekkości pióra... choć to "tylko" o "szarej" piechocie. Somosierra ma wreszcie godną zastępczynię :) 

Jacek Kaczmarski - "Somosierra"

"...ci co polegli, poszli w bohatery

Ci co przeżyli - muszą walczyć dalej"

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @pink-panther 7 czerwca 2017 11:09
7 czerwca 2017 13:52

A ilu zakończyło na Santo Domingo

Jest takie powiedzonko... "armia brytyjska walczy do ostatniego żołnierza... swojego sojusznika". Ciekawe kto był jego rzeczywistym autorem i jak na to wpadł.

Jeszcze raz gratulacje za notkę... więcej takich poproszę (Suchodolski namalował jeszcze kilka świetnych obrazów z tamtego okresu ;) )

zaloguj się by móc komentować

A-Tem @pink-panther
7 czerwca 2017 13:53

Popraw, proszę, rok 1962 na 1862. Druga poprawka to 'karabiny' na 'armaty', lub też, jeżeli wolisz, 'działa'. Albowiem - 

GUN = broń palna (od derringera, przez falkonet, do moździerzy oblężniczych)

RIFLE = gwintówka (od długolufowego pistoletu myśliwskiego, przez obcięty - stutzen/stutzer, pol.sztucer krótkolufową strzelbę myśliwską na zarośla, gdzie długa rura zahacza o gałęzie - aż po wielkokalibrowe działa - p. hasło PARROTT RIFLES w encyklopedii, Parrott rifles to dalekonośne, celne armaty z lanej stali, z opasaną komorą a zatem "extramocne", rozstrzygające bitwy Wojny Secesyjnej ich szybkostrzelnością*)

Pozostaje wyjaśnić dziwne słowo LUFA, które jest niemieckie, a oznacza, wbrew potocznemu przekonaniu, nie żadną rurę (też niemieckie słowo - das Rohr) ale BIEŻNIĘ.

LUFA = BIEŻNIA, dla strzał wypuszczanych z kuszy które biegły (nm. Lauf, Laufen) po wyżlobionym rowku, czyli po BIEŻNI.

Po skonstruowaniu strzelby (ang. HANDGONNE, stąd później skrótowiec GUN, jaki się przyjął), określenie bieżni przeszło na rurę, która wystrzeliwała kule. Stąd nm. der Lauf, pol. lufa. Prawidłowym tłumaczeniem jest — bieżnia.

 

*) 

Staliwne (z lanej stali) opasne armaty Parrotta, bijące na niewyobrażalną wcześniej odległość 10km, a celnie na 8km:

http://civilwarwiki.net/wiki/30_pdr._Parrott_Rifle

 

 

PS:

Pod znakiem zapytania stanęło moje dołączenie do Was w Bytomiu na Targach Książki Polskiej. W czasie dojazdu na lotnisko wczoraj poległy trzy kolejne samochody, którymi jechałem. Nikt poszkodowany nie jest. Samolot zwiał.

Uspokajam tut. przyjaciół, którzy ("to był znak") zatrzymują mnie, odradzają podróż. W każdym razie, zawiadamiam, że są przeszkody. Wam bezpiecznej podróży i udanej dyskusji, zaplanowanej na niedzielę, życzę.

zaloguj się by móc komentować

Paris @OdysSynLaertesa 7 czerwca 2017 13:43
7 czerwca 2017 14:39

Wczoraj tj. dzis w nocy bylo juz pozno i ja sie strasznie zaperzylam na Rycha Czarneckiego, tego knura z PiS'u... "obiezyswiata"... wpieprzajacego sie na "slitfocie" pomiedzy pare prezydencka 2 lata temu, tego cwoka zwyklego bez kultury i wychowania... dzis z kolei z samego rana skupilam sie na oswiadczeniach "Mikron'a" w telewizorze francuskim jak to on "zmobilizowal sie" do tej walki z terroryzmem... no i jak on "solidaryzuje sie koncertowo"... w bulu z mieszkancami Manchester'u i Londynu, nooo i w kancu z...  "samo wieeelko Theresa May"... no i zapewne... "rzelazno Thereso" !!!

I rzeczywiscie z nadmiaru emocji zupelnie wyszlo mi z glowy potwierdzic, ze to naprawde fantastyczny wpis !!!  I Pink Panther'a odnalazla juz drugiego takiego bohatera, bo sierzant Drabek tez nim z cala pewnoscia jest... no ale kapitan Mlokosiewicz i cala ta historia - po prostu  wy-mia-ta  !!!

To jest autentycznie  RE-WE-LA-CJA !!!

zaloguj się by móc komentować

Paris @OdysSynLaertesa 7 czerwca 2017 13:52
7 czerwca 2017 14:49

Kapitalne to powiedzonko !!!

Dobrze by bylo je "wykuc na blache"... i zapamietac narodowi polskiemu...  DO  SMIERCI !!!

"Armia brytyjska walczy do ostatniego zolnierza... swojego sojusznika"... a pytanie i odpowiedz jak najbardziej ze wszechmiar zasadne... a na poczatek lipca ksiaze William i ksiezna Walii Cathy nam sie zapowiedziala z wizyta... czyzby dogrywac sojusze ???... "pomagac" w walce z terroryzmem... bo co - bo "empajer" sobie nie radzi ???...

... bo jesli nie sojusze dogrywac - to po co w koncu ???  

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @Paris 7 czerwca 2017 14:39
7 czerwca 2017 15:18

Pani Paryżanko szkoda zdrowia i czasu na analizę "działalności" tych miernot... Parafrazując słowa tego powiedzonka można powiedzieć że politycy będą się pruć i lansować do ostatniej kropli krwawicy... swojego wyborcy. Niczego innego/dobrego nie można się po nich spodziewać (zwłaszcza po takich typach jak Czarnecki co to kiedyś "fundusze unijne" rozdzielał i od tego "wielką politykę" zaczynał, a chleb nie wiem już z którego pieca partyjnego wygartuje), poza "legalnym" marnowaniem cudzych zabranych pod przymusem pieniędzy.

Jak słusznie zauważyła w jednym z komentarzy Pani Pantera, to nie jest przypadek gdy takie historie jak opisana kurzą się niewiadomo gdzie a w tym czasie "nasi" stręczą nam oświeconą ciemnotę bo chcą nas legalnie doić dla heretyckiej idei, szykując kolejne pokolenia na poświęcenie diabłu. To gwałt i zbrodnia.

zaloguj się by móc komentować

insane @pink-panther 7 czerwca 2017 10:19
7 czerwca 2017 15:30

Nie ma szans na "możebność" w kulturze, dopóki rządy sprawuje pan Gliński - lojalny raczej wobec swoich z Collegium Invisibile oraz innych mniej lub bardziej tajnych grupek. Kreatury pokroju A. Holland nadal na państwowym żerują, dyrektor Festivalu Malta - to samo - choć niby wielce skonfliktowany z ministrem o Frilicza, itd., itd.

zaloguj się by móc komentować

insane @pink-panther 7 czerwca 2017 10:19
7 czerwca 2017 15:32

Aha - zapomniałem podziękować za kolejny świetny tekst, co niniejszym czynię.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @parasolnikov 7 czerwca 2017 11:23
7 czerwca 2017 18:55

Piękne dzięki za zdjęcia.  Ten fragment wybrzeża powinien być oznaczony szlakami przez Polskie Towarzystwo Turystyczno Krajoznawcze , żebyśmy sobie mogli pospacerować lub pojeździć szlakami piechoty majora Bronisza czy porucznika - Chełmickiego:))) I miejsce potyczki na bagnety z partyzantką hiszpańską. W końcu to jest również historia Hiszpanii i ich bohaterowie mają prawo do upamiętnienia.

Nawiasem, to jest podobno taki kawałek brzegu, gdzie jest klimat podzwrotnikowy. Sierra de Mijas chroni od północy i mają sielankę.

zaloguj się by móc komentować

Tenerka @pink-panther 7 czerwca 2017 11:09
7 czerwca 2017 19:00

Po raz kolejny chylę czoła przed Panią i Pani pracą. Odkurzanie takich historii powinno być obowiązkowym elementem polityki historycznej. Niestety tak nie jest. W dalszym ciągu wciska się w nas jak w gęsi, tą paszę bez ładu i składu z której poza zazenowaniem nic nie wynika.

A takich sukcesów polskiego oręża zapewne więcej w kurzu spoczywa. Notka buduje....a i łza się momentami zakrecila.

Pozdrawiam 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Brzoza 7 czerwca 2017 11:31
7 czerwca 2017 19:05

Cała przyjemność po mojej stronie:))

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @ewa-rembikowska 7 czerwca 2017 12:09
7 czerwca 2017 19:09

Rzeczywiście potrzeba czasu i cierpliwości. W naszym przypadku jest to o tyle łatwe, że robimy to, co lubimy. Nie mamy przymusu "przyciągania ludzi' ale oni i tak sami się garną. Zamiast papki propagandowej staramy się dostarczać informacje - zapomniane lub objęte omertą.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Stalagmit 7 czerwca 2017 12:22
7 czerwca 2017 19:11

Nie ma za co. Sama świetnie się bawię tą historią:)) Ale zgadzam się, że jest to naprawdę piękny kawałek historii wojska polskiego.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Paris 7 czerwca 2017 13:33
7 czerwca 2017 19:21

Zgadzam się całkowicie: Francja, podobnie jak Skandynawia to już "dom wariatów'. Zastanawiam się, jak się czują francuscy policjanci i żołnierze, którzy mają na ulicach udawać, że "zwalczają terroryzm". A "terroryzm" wali ich od tyłu w głowę młotkiem. To już przekroczyło jakąś barierę. Ktoś tworzy świadomie totalny bałagan. Niewykluczone, że chodzi o odwrócenie uwagi od tych 40% bezrobotnych młodych, mimo, iż Francja należy do najbogatszej dziesiątki świata. Rzeczywiście - trzeba się od tego trzymać jak najdalej.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @OdysSynLaertesa 7 czerwca 2017 13:52
7 czerwca 2017 19:31

Dzięki za pochwały:))) Zauważyłam, że malarz Suchodolski miał wielką słabość do scen bitewnych z tej epoki, ale nam prezentowany jest tylko "Odwrót spod Moskwy, epizod z 1812" olej na płótnie w Muzeum Narodowym w Krakowie albo "Portret konny Paskiewicza" w Muzeum Narodowym w Warszawie ale już obrazów takich jak: "Sobieski pod Wiedniem" i "Madonna z Dzieciątkiem" - "wzięły i zaginęły w czasie II WW". A może PO 1945 r. w ramach nacjonalizacji pańskich majątków??

Co do Santo Domingo, to było straszliwe aspekty  "współpracy z Francją" generała Dąbrowskiego.  Tyle dobrego, że Polacy lepiej odnosili się do Murzynów, więc jeśli wpadli do niewoli, byli trochę lepiej traktowani niż Francuzi. Natomiast kilkudziesięciu osiedliło się i ożeniło z miejscowymi panienkami i dzisiaj jeszcze można spotkać Murzynów o niebieskich oczach. Chcą WRACAĆ DO OJCZYZNY DZIADÓW a Polska co? Polska oczywiście - nic. Polska dba o wiele różnych nacji ale z pewnością nie dba o Polaków. Taki oryginalny kraj mamy:))

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @A-Tem 7 czerwca 2017 13:53
7 czerwca 2017 19:34

Dzięki za info, ale takie rzeczy jak poprawianie błędów - przekraczają moje techniczne umiejętności. Postaram się jednaj w miarę możliwości. Ależ wy chłopaki znacie się na tych wszystkich obiektach strzelających:)))

PS. To niedobrze, ale nie wolno ryzykować. Będzie miał Kolega dług w postaci kawki z mleczkiem i cukrem przy innej okazji:)))

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @insane 7 czerwca 2017 15:30
7 czerwca 2017 19:37

Całe szczęście, że Naród olewa te treści już jawnie , więc tylko szkoda kasy. Pan Gliński daje świadectwo niemocy w zakresie zarządzania i zupełnej obojętności na uczucia Polaków. Ale on jest członkiem starej nomenklatury, więc zapewne jego serce jest tak naprawdę  z panem Frljicem i panią Holland a może i z panem Janem Tomaszem Grossem. I na zdrowie. Może zresztą dobrze, że nic nie robi, bo gdyby zaczął, to dopiero by się kłopoty zaczęły:)))

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Tenerka 7 czerwca 2017 19:00
7 czerwca 2017 19:40

No właśnie: tym się zajmujemy tutaj: odkurzaniem:))) Robimy to co lubimy. Ja też się douczam i nie mogę wyjść ze zdziwienia, że przez ponad 25 lat nie dało się skomponować kompleksowej polityki historycznej i włączyć zakazane kiedyś informacje do programu nauczania. No ale może one nadal mają być "zakazane" - te informacje. A my róbmy swoje.

zaloguj się by móc komentować

Paris @insane 7 czerwca 2017 15:30
7 czerwca 2017 19:55

Jestesmy w trakcie wielkiego dopustu bozego... na naszych oczach demaskuja sie zdrajcy i sprzedawczyki narodu... drzewiej i obecnie... taka szczegolna  NARODOWA  LUSTRACJA  i  DEMASKACJA  tych roznych "ustawek" takze tej 3-zmianowej, ale i smolenskiej... golym okiem widac "kto-zacz"... trzeba nam wytrwalosci i zelaznej konsekwencji...

... skonczy sie kasa... granty... skonczy sie zdrajcow solidarnosc i  zlodziejska lojalnosc...  tak nam dopomoz Bog,

zaloguj się by móc komentować

Paris @pink-panther 7 czerwca 2017 19:11
7 czerwca 2017 20:29

To jest przepiekny i chwalebny kawalek historii oreza polskiego... nic dziwnego, ze WikiP angielska milczy jak zakleta... byc wzietym do niewoli przez "wroga" z 10-krotnie mniejsza armia !!!...  to trzeba byc wybitnie zdolnym dowodca... tak wybitnym jak ten caly Brytol Blanyley.

Chcialabym powiedziec, ze to juz DRUGI  bohater "odkryty" przez Pania po sierzancie Aleksandrze Drabiku... jego niesamowitych wyczynach jeszcze podczas szkolenia miliarnego, a potem juz prawdziwych wojennych wyczynach na rzece Ren, w Europie... a konkretnie na moscie...

... serdecznie gratuluje raz jeszcze... widac ma Pani dobra reke do odkrywania tak wspanialych bohaterow polskich... a ponadto "pojawily sie"  fenomenalne komentarze pod wpisem...  i filmik od  Bolka... i piekne zdjecia od Parasolnikov'a... i obrazy z batalii napoleonskich malarza Januarego Suchodolskiego od Odys'a... i mini-abc nt. broni od A-Tem'a...

... tyle wiedzy i radosci na raz... no zyc nie umierac !!!  

zaloguj się by móc komentować

Marcin-Maciej @pink-panther
7 czerwca 2017 21:03

Wspaniała historia. Serce rośnie. Pozdrawiam.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Paris 7 czerwca 2017 20:29
7 czerwca 2017 22:10

Cała zabawa polega z tym internetem na tym samym, co grzybobranie: znajdzie się coś, jeśli się szuka. A jeśli do tego bystrzy internauci dorzucą w komentarzach różne uzupełnienia, to jest i zabawa i nauka. Skoro władze III RP nie tknęły fundamentów komunistycznego antypolskiego  wykładania historii Polski  i nadal  udział Polaków w historii świata jest pomijany lub pomniejszany ( no chyba, że chodzi o rzekome zbrodnie), to musimy radzić sobie sami:)))

PS.Cieszę się, że sierżant Drabik i jego wspaniały "występ na moście Hindenburga" nie tylko mnie chwyta za serce.  To był wspaniały skromny człowiek i dobry żołnierz. Sól ziemi. Skrócił wojnę o ładne parę miesięcy i przyczynił się do zachowania życia tysięcy żołnierzy amerykańskich, brytyjskich i polskich. W USA był do lat 60-tych powszechnie znany. W PRL - jakoś nie. A w III RP - też niekoniecznie:)))

 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Marcin-Maciej 7 czerwca 2017 21:03
7 czerwca 2017 22:12

Również serdecznie pozdrawiam. Historia jest naprawdę niesamowita i musiała kogoś strasznie zranić, bowiem nie naucza się o niej w naszych szkołach. W gazetach, zwłaszcza należących do koncernu Axel Springer - też nie ma miejsca, zostaje internet i blogi.

zaloguj się by móc komentować

Czepiak1966 @pink-panther 7 czerwca 2017 11:09
7 czerwca 2017 22:46

Napisała Pani: "Polacy w tej bitwie pokazali gigantyczną umiejętność improwizacji i siłę "organizacji  w poziomie" zamiast "piramidy rozkazów od góry", która w tym przypadku byłaby zupełnie nieskuteczna."

Dokładnie to samo pokazali w służąc i walcząc w Dywizjonie 303. Angole szału dostawali widząc taktykę walki powietrznej Polaków. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @A-Tem 7 czerwca 2017 13:53
7 czerwca 2017 23:01

Wielka szkoda. Ale trzymamy kciuki za ciebie. Widocznie twoja osoba ma jakieś znaczenie.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @A-Tem 7 czerwca 2017 13:53
7 czerwca 2017 23:27

Ciemny gwint! Z pradziada pogromcy Brytoli prawnuk pogromca Niemców, Hubal. I ten syn na Kaukazie. Toż to saga rodzinna! To więcej niż szlachetna krew, to dziedzictwo ducha.

"mający do dyspozycji przeważające siły w ludziach i sprzęcie 10:1 – przegrywa bitwę idaje się wziąć do niewoli." On się poprostu uznał za pokonanego. Brytolscy oficerowie mają taką detą formułkę. Koniecznie muszą wtedy wypiąć pierś i zachować stiff upper lip.

Bayley po prostu dowodził z namiotu z serwisem indyjskiej herbaty lub z siodła, lub ze z góry upatrzonej pozycji. Na miejsce zwycięstwa wjeżdżał, gdy już jego sołdaty zrobiły brudną robotę. Nie mógł zatem przyznać, że darował mu życie barbarzyński Ork, który w sposób iście prostacki postponował "honor oficera" walką w pierwszej linii, i na dodatek nie chciał brać kredytu od jego bankierów. Dobrze że mu Mołokosiewicz darował życie wraz z pełnym upokorzeniem. 

Polecam mój tekst o ekshumacjach i tow. Michniku Tsetungu:

http://mmmagazynier.blogspot.com/2017/06/milczenie-nad-sponiewieranymi-ciaami-96.html

Nie daję go na SN z ostrożności.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @A-Tem 7 czerwca 2017 13:53
7 czerwca 2017 23:33

I jeszcze wirtualna polska nie chce wysyłać maili na twój gmail. Wysłałem z innej poczty.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Czepiak1966 7 czerwca 2017 22:46
7 czerwca 2017 23:55

Mamy po prostu bardzo specyficzne doświadczenia kilku stuleci: od I RP i systemu skrajnie demokratycznego, jak na ówczesne czasy, poprzez zabory i samoorganizację ziemian i innych stanów oraz oczywiście - konfederacje a później powstania. Polak ma odruch "brania spraw w swoje ręce", bo wie, że nikt za niego nie zrobi tego, co jest dla niego ważne. Dlatego jest ten portal i dlatego są nasze blogi:))

 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Magazynier 7 czerwca 2017 23:27
8 czerwca 2017 00:02

Ciekawe obserwacje na temat brytyjskiego obyczaju wojskowego:))) Najlepsze jest o tym, że "barbarzyński Ork nie chciał brać kredytów od jego bankierów". "Honor oficera' to chyba w armii brytyjskiej pojęcie zupełnie nieznane. Oni się szczycą "skutecznością" i tym, że "żeby stworzyć imperium nie można było być miłym". Co się przekłada na te wszystkie wojny z Afrykanami w Afryce  i niesamowitą brutalnością wobec Indian kanadyjskich, jak już ich "wyłuskali Francuzom".

Kapitan Młokosiewicz musiał mieć wtedy jakieś niesamowite natchnienia, podobnie jak jego żołnierze. Może coś było nie tak z brytyjskimi zachowaniami na polu bitwy wcześniej.

 

PS. Przeczytałam notkę i nawet dałam komenta. Pozdrawiam serdecznie.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @A-Tem 7 czerwca 2017 13:53
8 czerwca 2017 00:04

Inna poczta też nie chce do ciebie wysyłać. Ciemny gwint! 

Dlatego tu polecam ci http://mmmagazynier.blogspot.com/2017/06/milczenie-nad-sponiewieranymi-ciaami-96.html

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @pink-panther 8 czerwca 2017 00:02
8 czerwca 2017 00:12

Dzięki. 

Honor brytyjskiego oficera zawiera się w logistyce: konserwy, bielizna, papierosy, benzyna, sprzęt, no i herbata. To znaczy jest tożsamy z wszechmocą imperium. Wańkowicz dobrze to tłumaczy przez ogródek w Monte Cassino. 

Ten zwyczaj fajnie przedstawił w takiej peerelowskiej monodramie  Wojciech Siemion o dwu Ślązakach siłą wcielonych do wermachtu, którzy zaraz jak się znaleźli na pierwszej linii zwiali na stronę aliancką. Wlecieli zziajani do jakiegoś schronu angielskiego, brytole przerażeni, z miejsca ruki w w wierch, na przód występuje oficer ze swoim honorem i gada: Uznajemy się za pokonanych. 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Magazynier 8 czerwca 2017 00:12
8 czerwca 2017 00:58

W zasadzie to nie jest takie złe. W końcu to taki fach,  w którym bez konserw, bielizny, papierosów, benzyny i sprzętu - bardzo trudno utrzymać morale i zdolność bojową wojska. Co do herbaty, to w wojsku polskim byłaby zapewne z prądem. Ale jeśli to ma - zastąpić honor, to my winniśmy być ostrzegani wcześniej, że to taki typ myślenia. Wydaje się, że u nich "zwyciężają" wcześniej - banki, agenci i wywiad oraz dywersja polityczna a armia jest tylko dodatkiem. Dlatego mają taki luźny stosunek do kwestii honoru. Niewątpliwie też mogą być skuteczni, bo brutalność jest ważnym elementem w ich relacjach, aczkolwiek jest ona sygnalizowana dyskretnie. Sami staliśmy się ofiarami.
PS. Historia Ślązaków, jeśli prawdziwa, naprawdę zabawna. Ale też pokazuje, że relacje brytyjsko niemieckie  były niemal kordialne.

zaloguj się by móc komentować

esteban @Paris 7 czerwca 2017 20:29
8 czerwca 2017 05:56

"... tyle wiedzy i radosci na raz... no zyc nie umierac !!! "

-----------------------------------------------------------------------

 

Nie spodziewałem się, że to napiszę, ale nie znalazłem dotąd bardziej lakonicznego podsumowania wrażeń czytelniczych i wszelakich. 

 

Tyle wiedzy i radości na raz. Jak nie tak, jak tak...

zaloguj się by móc komentować

esteban @pink-panther
8 czerwca 2017 06:11

Zapomniałem, oczywiście. Notka znakomita, dziękuję za tę widę i radość na raz.

Nieco (ale tylko nieco) ta historia kpt. Franciszka Młokosiewicza (nauczyć się na pamięć!) przypomina "piekielnych lansjerów" spod Albuery. Tzn. podobieństwo jest w tym, że jest to historia równie przemilczana i równie zakłamana przez tych, którzy zebrali w d... od naszych chłopców.

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @pink-panther 7 czerwca 2017 19:34
8 czerwca 2017 07:41

Jak Pani pójdzie do "Panelu użytkownika" to pierwsze co się włącza to "Lista artykułów" klikając na tytuł od razu jest edycja notki.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @parasolnikov 8 czerwca 2017 07:41
8 czerwca 2017 08:45

Dzięki, udało się. Błędów było znacznie więcej oczywiście:)))

zaloguj się by móc komentować

zw @pink-panther 7 czerwca 2017 00:03
8 czerwca 2017 09:28

Okazuje się, że powstał polski film dokumentalny o bitwie pod Fuengirolą:

http://www.filmpolski.pl/fp/index.php?film=1231652

Myślę, że po prostu wykorzystano w nim zdjęcia z rekonstrukcji historycznej, której dokonano w 200 rocznicę bitwy i którą widać w filmiku zalinkowanym przez Bolka. Film dokumentalny o tej rekonstrukcji nakręcony przez Hiszpanów można obejrzeć tutaj w 2 częściach:

https://www.youtube.com/watch?v=rvaCBI3FwKI

https://www.youtube.com/watch?v=TgwiSBqTxxs

Podczas uroczystości rocznicowych udziela się ówczesny szef Urzędu do Spraw Kombatantów Jan Stanisław Ciechanowski, Filmiki są niestety po hiszpańsku, ale w drugiej części od 1:30 wypowiada się po polsku jeden z naszych rekonstruktorów. W tej samej cześci od 8:20 można zobaczyć atak Polaków na bagnety i wzięcie do niewoli Blayneya.

Znam hiszpański piąte przez dziesiąte, ale z tego co zrozumiałem, Hiszpanie wypowiadają się o polskich żołnierzach z uznaniem, mimo, że byli w tej bitwie po przeciwnej stronie. Wygląda na to, że większość uczestników rekonstrukcji i widzów to byli Hiszpanie. To raczej była impreza dla turystów wypoczywających na Costa del Sol a nie impreza propagandowa. 

zaloguj się by móc komentować

sigma1830 @pink-panther
8 czerwca 2017 14:40

"(...)Początkowo w  zamku kapitan Młokosiewicz miał dodatkowo przydzielonych trzech hiszpańskich artylerzystów, którzy obsługiwali 4 stare XVIII-wieczne armaty.(...)

Od strony morza dwie fregaty i kilka kanonierek osłaniały natarcie na lądzie zasypując obrońców zamku kulami armatnimi. W wyniku powstałego zamieszania uciekli trzej hiszpańscy artylerzyści pozostawiając działa bez obsługi. Szczęściem w szeregach obrońców byli dwaj dawni artylerzyści jeszcze z armii rosyjskiej oraz jeden sierżant, który szybko pojął obsługę dział. Dzięki temu Polacy zaczęli odpowiadać ogniem armatnim przeciw okrętom, które do tej pory bezkarnie ostrzeliwały zamek.(...)"

http://historia.org.pl/2015/01/03/nieznana-historia-szabli/

 

Dodatkowo   polska obsada zamku nie miała wody, jedzenia (stado bydła ukradziono) i byli pod stałym ostrzałem artyleryjskim. Toteż  we wspomnieniach gen.Blayneya mamy następny fragment, którego miał nie zapomnieć do końca swych dni:

" Incydentem, który Blayney zapamiętał na zawsze był moment, gdy zapytany czego się napije, wybrał wódkę, której wypili z Młokosiewiczem szklankę. Gdy Młokosiewicz nalał drugą do połowy Generał oznajmił, że dość i chciałby, aby dolano mu do pełna wody. Młokosiewicz oznajmił, że wody nie mają, ponieważ jedyna czynna studnia znajdowała się w wiosce, która była od początku niedostępna dla jego ludzi. Młokosiewicz stwierdził wtedy, że ta prośba to zniewaga dla jego narodu. Gdy Blayney zapytał dlaczego, Młokosiewicz odrzekł, iż:  Anglicy i Polacy są dwa narody w Europie słynące z tego, że jeśli dobrze się biją, to także i nieźle piją. Po tych słowach Blayney odpowiedział:  A więc proszę mi dać wódkę. I wypił całą szklankę."

ibid.

 

zaloguj się by móc komentować

A-Tem @Magazynier 7 czerwca 2017 23:33
8 czerwca 2017 15:57

WP-cio maili nie wysyła, a niech ich dunder. Najlepiej jest mieć skrzynkę Gmail-ową. Trochę odwagi potrzeba, bo opluwają GOOGLE socyalisty z prawa i z lewa, widocznie dobrze wiedzą, że do treści korespondencji na Gmail-u nigdy, ale to przenigdy się nie dostaną.

Uśmiałem się jak norka, gdy przekonałem się, gdzie trzyma wszystkie swoje dane pan Ścios Aleksander, z którym się umiarkowanie nie lubimy. Tzn. Wielki Ścios kasuje moje komentarze, a następnie donosi Panu Ministrowi, co ten ma zrobić. Różowiutki człowieczek z tego Ściosa. Otóż znany bloger opozycyjny, sam Dzielny Ścios, trzyma całość danych na Blogspot/Gmail.

To dobra decyzja, nie tylko znanemu opozycjoniście jej pogratuluję.

Każdemu jej pogratuluję.

Otwierajmy konto Gmail. Gmail to bezpieczne konto. Żadna Sp-nia Długie Ucho nie wyciągnie z Gmail-a nic. Literalnie nic.

 

PS:

Otworzyła się, dla mnie, szansa dotarcia do B-ia. Trzymaj, proszę, za mnie.

zaloguj się by móc komentować

Paris @pink-panther 7 czerwca 2017 23:55
8 czerwca 2017 16:02

Tak...

... musimy zdecydowanie wziac "swoje sprawy w swoje rece"... i to na ten tychmiast !!!... a TEN  PORTAL - to absolutnie "cadeau de Dieu"...  CUDO !!!

zaloguj się by móc komentować

A-Tem @pink-panther 8 czerwca 2017 08:45
8 czerwca 2017 16:17

Zawsze wierzyłem w to, że uda się. A gdy jeszcze poskładana na nowo podróż wypali, jak armata z Fuengiroli, kasztel Sohail, to pokłonię się pięknie już wkrótce. Pani Pantera i dwie pyszne kawy, jakżeby inaczej, zapraszam zawczasu!

 

Zacznę też pisać coś małego o zachowaniu zdrowia i sił. Tu zapowiedź:

https://coryllus.pl/teoria-przekazow-myszowatych/#comment-142269

zaloguj się by móc komentować

A-Tem @Magazynier 8 czerwca 2017 00:04
8 czerwca 2017 16:24

Po wpisaniu adresu

[email protected]

powinien e-mail dojść.

 

Na wszelki wypadek dogramy, przy najbliższym spotkaniu, łączność, po czym przetestujemy ów dograny kanał. Musi zadziałać. Standardy netu stoją murem za nami. A teraz się już, niestety, pożegnam, przynajmniej do soboty. Muszę.

zaloguj się by móc komentować

DrWall @pink-panther
8 czerwca 2017 16:29

Świetny tekst. A "u nasz" jak zwykle pokazuje się albo kawalerzystów atakujących szablami czołgi, albo pijaków na Westerplatte. Puszczę do znajomych z Hiszpanii, bo pewnie nie znają. 

 

A propos Glińskiego, To on własnie jest na miejscu gdzie ma być i robi to do czego został wyznaczony. Ktoś się spodziewał czegos innego po tym osobniku?

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @pink-panther 7 czerwca 2017 19:31
8 czerwca 2017 17:30

W Hiszpanii też zachowywali się jak ludzie (bo to znaczyło być Polakiem). Na świadectwo fragment wspomnień Stanisława Hempela (brata Joachima którego Suchodolski również uwiecznił na jednym z obrazów), który pisze tak:

"...dnia jednego szwadron pułku gwardyji polskich ułanów, będąc w przedniej straży oddziału francuskiego pod komendą jenerała Rocigeta, ścigał w górach Biskai hufiec geryllasów zostający pod wodzą walecznego Miny; przeszedłszy skaliste góry i dzikie wąwozy, żołnierze polscy zoczyli zieloną dolinę, a śród tej zamożne miasteczko Ordunia, z którego w przeciwną stronę uchodzili żołnierze Miny a z niemi strwożeni mieszkańcy. Poszedł szwadron polski w pogoń, lecz geryllasy uszli w niedostępne ustronia, zostawując nieszczęśliwych mieszkańców po drodze tych żołnierze polscy nawracali do domów, zaręczając im pewność życia i majątku; na samym czele tego szwadronu pędził podoficer Markiewicz z ośmiu żołnierzami a oddaliwszy się od swej komendy, między tłumem uciekających napotkał podeszłą Hiszpankę przystojnie ubraną z dwoma przecudnej urody córkami, a przy tych trzy muły naładowane ich najdroższym majątkiem; gdy te kobiety zoczyły polskiego żołnierza, upadły na kolana i w straszliwej rozpaczy, sądząc się być bliskie utraty życia, drżącemi rękami podawały mu worki z pieniędzmi; wstrzymał konia nasz podoficer, spojrzał na nich z uczuciem litości, rzekłszy po hiszpańsku te słowa: "Jo soj Polaco" (ja jestem Polakiem), a wziąwszy przestraszone Hiszpanki pod swoją opiekę, z nietkniętym majątkiem odprowadził do ich mieszkania. Pamiętne były te słowa w Ordunie, bo kiedy we dwa lata powtórnie wkroczyliśmy do Hiszpanii i ścigając geryllasów stanęli na rynku tego miasteczka; mieszkańcy niosąc nam żywność z radosnym uczuciem witali Polaków; była między niemi i owa Hiszpanka ze swemi córkami, a ta dostrzegłszy Markiewicza już wtenczas będącego w oficerskim mundurze, witała go ze łzami wdzięczności, nazywając go swym obrońcą, swym synem. Zjak szczerą chęcią życzyliśmy w tem miejscu przyjaznym choć dzień jeden wypocząć, ale nielitościwa trąba, po dwugodzinnym spoczynku, znów dała hasło do marszu i znów poszliśmy za geryllasami w góry i wąwozy, gdzie miłe przyjęcie mieszkańców Orduni przebiegło jak sen zwodniczy..."

więcej wspomnień z kampanii hiszpańskiej tu: Stanisław Hempel, Wspomnienia wojskowe

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @zw 8 czerwca 2017 09:28
8 czerwca 2017 17:45

Dzięki za info. Z opisu okoliczności wynika, że pani Dłużewska reżyser filmu po prostu pojechała z ekipą na Costa del Sol i nagrała rekonstrukcję bitwy  i sprzedała ją TVP Historia. Urząd ds Kombatanów zlecił nakręcenie filmu z rekonstrukcji, co oznacza, że urzędnik pańtwowy też miał okazję aby się przejechać w piękne kraje. Piszę tak złośliwie i raczej niesprawiedliwie, ale jakoś tego filmu nie rozpowszechnia się w szkołach i nie widać go specjalnie często w TVP.
Jak widać, nie ma polityki historycznej tylko przewalanie budżetów.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @sigma1830 8 czerwca 2017 14:40
8 czerwca 2017 17:52

Dzięki za uzupełnienie historii. Jak widać, hiszpańscy artylerzyści byli patriotami i też wierzyli, że Wielka Brytania "ich uratuje". Też tak myśleliśmy do II WW:))) Co do picia wódki szklankami bez popitki i braku wody, to jakoś sobie nie wyobrażam, żeby 140 uzbrojonych po zęby żołnierzy w małej mieścinie nie mogło wyegzekwować dostępu do studni z wodą. Prędzej mogli zabronić ludności korzystanie ze studni. Ciekawe w czyich pamiętnikach taki epizod został opisany. Jeśli u generała lorda, to mam spore wątpliwości. W zamku mogło nie być wody, bo ponad 30 godzin wojsko ganiało i strzelało. I nikt nie miał głowy do noszenia wiader wody. Może generał Blayney był w takim strachu, że Kapitan Młokosiewicz obawiał się, że mu jeniec umrze albo, co gorsza, popuści w gacie, więc zarządził podanie "lekarstwa antyszokowego". Tam się musiały niezłe rzeczy dziać z tym lordem po bitwie. To nie był najlepszy moment w jego  życiu a w dodatku czyhał na niego ten cały "Callahan z Irlandii:))

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Paris 8 czerwca 2017 16:02
8 czerwca 2017 17:53

Dzięki za uzupełnienie historii. Jak widać, hiszpańscy artylerzyści byli patriotami i też wierzyli, że Wielka Brytania "ich uratuje". Też tak myśleliśmy do II WW:))) Co do picia wódki szklankami bez popitki i braku wody, to jakoś sobie nie wyobrażam, żeby 140 uzbrojonych po zęby żołnierzy w małej mieścinie nie mogło wyegzekwować dostępu do studni z wodą. Prędzej mogli zabronić ludności korzystanie ze studni. Ciekawe w czyich pamiętnikach taki epizod został opisany. Jeśli u generała lorda, to mam spore wątpliwości. W zamku mogło nie być wody, bo ponad 30 godzin wojsko ganiało i strzelało. I nikt nie miał głowy do noszenia wiader wody. Może generał Blayney był w takim strachu, że Kapitan Młokosiewicz obawiał się, że mu jeniec umrze albo, co gorsza, popuści w gacie, więc zarządził podanie "lekarstwa antyszokowego". Tam się musiały niezłe rzeczy dziać z tym lordem po bitwie. To nie był najlepszy moment w jego  życiu a w dodatku czyhał na niego ten cały "Callahan z Irlandii:))

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @pink-panther 8 czerwca 2017 17:53
8 czerwca 2017 17:54

Sorry, chyba wcisnęłam klawisz o jeden raz za dużo bo ten komentarz był już zapisany u Sigmy1830.

 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Paris 8 czerwca 2017 16:02
8 czerwca 2017 17:56

Też się zgadzam, że ten portal bardzo ładnie się rozwija i naprawdę odpowiada naszym potrzebom:))) Oczywiście, że to cadeau de Dieu", skoro tyle Mszy św. odprawiono za ten "projekt". Serdecznie pozdrawiam.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @A-Tem 8 czerwca 2017 16:17
8 czerwca 2017 17:58

No proszę, jak się wszystko pięknie układa:))) Dzięki za zaproszenie, w końcu sama się wprosiłam:)) Serdecznie pozdrawiam.

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @sigma1830 8 czerwca 2017 14:40
8 czerwca 2017 18:01

Nooo! I z tym piciem to też ciekawa historia. Ja wiem że to nie powód do chwały, ale "pijany jak Polak" znaczyło kiedyś coś zupełnie innego...a tak to leciało...

"Pijany jak Polak (franc. dawniej saoul comme un Polonais, obecnie soûl comme un Polonais lub ivre comme un Polonais) – popularne powiedzenie francuskie. Oznacza kogoś, kto mimo spożycia większej ilości alkoholu zachowuje sprawność fizyczną i trzeźwe myślenie, czyli człowieka z tzw. "mocną głową", ewentualnie kogoś, kto charakteryzuje się nadprzeciętną odwagą i brawurą. Pierwotne znaczenie o zabarwieniu neutralnym, czy nawet odnośnie niektórych sytuacji pozytywnym, zostaje w miarę upływu czasu (wraz z zapomnieniem etymologii zwrotu), zastępowane często bardziej dosłownym, jako określenie mocno pijanej osoby (w znaczeniu polskiego "pijany jak bela").

Znane są co najmniej trzy wersje pochodzenia powiedzenia, chociaż wszystkie wiążą się z postawą polskich żołnierzy w czasie wojen napoleońskich.
Rozkaz szarżowania wąwozu na przełęczy Somosierra (1808) wywołał wśród generałów otaczających cesarza tak wielkie zdumienie, że jeden z nich miał powiedzieć: Trzeba być pijanym, by taki rozkaz wydać i trzeba być pijanym, by go wykonać. Według innej tradycji słowa te brzmiały: Trzeba być pijanym, by wykonać taki rozkaz. Wydaje się, że uwaga generała w pierwszym brzmieniu jest mało prawdopodobna ze względu na osobę wydającą rozkaz. Gdy po zwycięskiej szarży Napoleon dowiedział się o tych słowach, miał powiedzieć: Chciałbym, żeby wszyscy moi żołnierze byli pijani jak ci Polacy[1].
Po jednej z bitew z hiszpańskimi powstańcami żołnierzom wydano dodatkowe racje alkoholu. W nocy na niezapowiedzianą inspekcję oddziałów przyjechał Napoleon ze sztabem. Ogłoszono alarm, zaczął się koszmarny bałagan. Jedynie oddziały polskie stanęły natychmiast w należytym porządku do przeglądu, pozdrawiając wodza: Niech żyje cesarz! Bonaparte, zwracając się do sztabu, powiedział: Życzyłbym sobie, aby każdy żołnierz mojej armii był zawsze pijany jak Polak.
Po bitwie pod Frydlandem (1807) zarządzono odpoczynek. Nastąpiło rozluźnienie dyscypliny. Pijaństwo trwało podobno trzy dni. Niespodziewanie Rosjanie rozpoczęli kontratak. Okazało się, że jedynie oddziały polskie były w stanie brać udział w walce. Udało im się powstrzymać nieprzyjaciela i osłonić resztę niezdolnej na razie do boju armii. Napoleon miał w rozkazie dziennym następnego dnia napisać: Jeżeli już macie pić, to pijcie jak Polacy. W bitwie pod Frydlandem brali udział Wielkopolanie dowodzeni przez Jana Henryka Dąbrowskiego.
O tym, że powiedzenie nie miało pierwotnie pejoratywnego znaczenia, ale wiązane było z przypisywaniem Polakom większej skłonności do picia, świadczy anegdotyczna reakcja Ignacego Paderewskiego. Podczas przyjęcia w trakcie obrad pokojowych w Wersalu, Georges Clemenceau, zbliżając się do pianisty-polityka, trzymającego w ręku kieliszek z szampanem, miał powiedzieć: Będzie pijany jak Polak. Paderewski odpowiedział: Tak mówi się we Francji? Bo w Polsce mawiają – dobrze wychowany jak Francuz."
(Wikipedia)

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @A-Tem 8 czerwca 2017 15:57
8 czerwca 2017 18:11

Pan Scios kasuje nie tylko Pana komentarze... Z tego też powodu przestałem u niego bywać i czytać, bo jak tu cokolwiek uściślać z jego informacji skoro nawet pytań zadać nie można.

Ale jeśli ten człowiek tak wyczulony na (nie)bezpieczeństwo i agenturę używa gmaila to może warto zaryzykować i się przepisać z pocztą :)

zaloguj się by móc komentować

sigma1830 @pink-panther 8 czerwca 2017 17:52
8 czerwca 2017 18:31

Zrozumiałam ten tekst tak, że w chwili pojmania gen.Blayneya wody nie mieli, bo podczas bitwy nie mieli dostępu do studni we wsi.

zaloguj się by móc komentować

sigma1830 @OdysSynLaertesa 8 czerwca 2017 18:01
8 czerwca 2017 18:33

Dzięki za ważne uzupełnienie. Od czasu "polityki wstydu" absolutnie wszystko w Polakach  jest oceniane negatywnie. Nie zawsze tak było i to jeden z dowodów.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @DrWall 8 czerwca 2017 16:29
8 czerwca 2017 18:35

Cieszę się, że się podobało. Rzeczywiście chyba odbiega ta historia od "żelaznego kanonu III RP" w opisywaniu historii Polskiego Wojska czyli "pijanych na Westerplatte" albo "polska jazda atakuje czołgi szablami w 1939 r.".
Pan minister Gliński nie był mi zupełnie znany ani ze złego, ani z dobrego. Najpierw zobaczyliśmy tablet a teraz mamy Teatr Powszechny i "zupełną niemożność" za ładną kaskę z urzędu. Może on ma pilnować, żeby żadne dzieła sztuki i dokumenty pokazujące Polskę i Polaków w dobrym świetle nie były propagowane. Wystarczy nic nie robić. Idealna sytuacja. Albo oportunista, albo zadaniowany. W sumie takie ministerstwo można  spokojnie zlikwidować i zaoszczędzić pieniądze. A przecież Polsce prawidłowa polityka historyczna jest bardzo potrzebna.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @OdysSynLaertesa 8 czerwca 2017 18:01
8 czerwca 2017 18:40

Bardzo ciekawe i potrzebne uzupełnienie historii bitwy pod Fuengirolą. Pokazuje, że gdyby Napoleon wziął swoje wojsko za mordy i zakazał rabunku ludności cywilnej i bezczeszczenia kościołów - mógłby tę wojnę prowadzić szybciej i skuteczniej. Takie były skutki rewolucji francuskiej i taka była francuska armia : dzika banda.  Z kim myśmy się zadawali???!! Później było już tylko gorzej. Te legendy o strasznym pijaństwie Polaków to jest czarna propaganda krojona przez zaborców. Rozpijanie było w programie zaborczym i stąd te "karczmy w każdej wsi".  Ale "rozpijanie" a "pijaństwo" to dwie różne sprawy i odpowiedzialność rozkłada się inaczej.
Serdecznie pozdrawiam

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @pink-panther 8 czerwca 2017 18:40
8 czerwca 2017 19:51

Kiedyś gdzieś czytałem że Napoleon pokłócił się o tę "dyscypline" w cesarskiej armii z marsz. Davout który był zwolennikiem surowej dyscypliny i karania swawoli żołnierskiej. Z kolei przez niektórych biografów charakteryzowany był jako bezwzględnie (dosłownie) posłuszny Cesarzowi do tego stopnia że gdyby mu rozkazał spalić Paryż to rozkaz byłby wykonany. 

No właśnie z kim myśmy się zadawali. To tak jakby wojsko II RP wysługiwało się bolszewikom i pomagało im podbić świat... Coś nie do pomyślenia, a przecież perspektywa niemal identyczna.

Może właśnie dlatego Polska nie zasłużyła sobie "u góry" na wskrzeszenie w tamtym czasie. A Księstwo Warszawskie musiało upaść... A potem było już tylko gorzej, bo trzeba było odpokutować za "sprawę narodową" kumania się z Napoleonem.

zaloguj się by móc komentować

Paris @pink-panther 8 czerwca 2017 17:56
8 czerwca 2017 19:57

Tak...

... juz od paru ladnych lat sie modlilam... ze 3 razy do Matuchny Przenajswietszej od Swietego Medalika w godzinie milosierdzia przy rue du Bac, aby dala Panu Gabrielowi stworzyc wlasnie TAKI fantastyczny PORTAL... no i mamy !!!... to takze dowod, ze modlitwy sa wysluchiwane i realizowane.

zaloguj się by móc komentować

Paris @OdysSynLaertesa 8 czerwca 2017 18:01
8 czerwca 2017 20:24

Potwierdzam...

... "soul comme un Polonais" - to zaleta... to znaczy miec "mocna glowe do picia"... i dowiedzialam sie o tym od Frankow, myslalam, ze to powiedzenie ma tylko negatywne skojarzenia... a tu taki... zonk !!!

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @pink-panther 8 czerwca 2017 18:40
8 czerwca 2017 20:27

Pyszna notka! Dzięki wielkie. 

No i juhuuu!!!! Mogę tu, dzięki PT Koledze Parasolowi, logować się i komentować. Czego już nie mogłam na rozowympantherze - po zmianie sprzętu. 

Chcialam tu przywołać "Okropności wojny" Goi, pamiętane nieco z dawnych lat,  ale to nie jest jednoznaczny cykl rycin. W sensie - że tylko o wojnie z Francuzami. Bardzo dziwny ten Goya. 

"Pod pozorem wzmocnienia hiszpańskiej armii 23 000 francuskich żołnierzy wkroczyło do Hiszpanii w listopadzie 1807 roku[16]. Nawet kiedy ich prawdziwe intencje stały się jasne w lutym następnego roku, francuskie wojska nie spotkały się z większym oporem[15]. W 1808 roku miał miejsce bunt w Aranjuez zapoczątkowany przez sprzymierzeńców księcia Ferdynanda. Manuel Godoy został pojmany, a Karol IV zmuszony do abdykacji na rzecz syna. Książę wstąpił na tron jako Ferdynand VII 19 marca 1808. Ferdynand liczył na protekcję Napoleona, ten jednak postanowił osadzić na hiszpańskim tronie swojego brata Józefa[17]. Pod pretekstem mediacji Napoleon wezwał Karola i Ferdynanda do Bajonny we Francji, gdzie zmusił obojga do rezygnacji z pretensji do tronu na rzecz Józefa.

Podobnie jak inni hiszpańscy liberałowie Goya znalazł się w trudnej sytuacji w obliczu francuskiej inwazji. Początkowo wspierał ideały francuskiej rewolucji wierząc, że oświeceniowe idee uwolnią Hiszpanię od feudalizmu i zaszczepią w niej demokrację. W Hiszpanii toczyły się jednocześnie dwa konflikty: opór przeciwko francuskiej inwazji oraz walka pomiędzy liberałami oraz konserwatywną klasą rządzącą. Ten podział stał się bardziej wyraźny po ostatecznym wycofaniu się Francuzów[18].

Wielu z przyjaciół Goi takich jak poeci Juan Meléndez Valdés i Leandro Fernández de Moratín należało do tzw. afrancesados (sfrancuszczonych) zwolenników (lub kolaborantów w oczach innych) Józefa Bonapartego. Goya utrzymał swoją pozycję nadwornego malarza, dla której przysięgał lojalność Józefowi.

Goya był świadkiem podporządkowania hiszpańskiej ludności przez francuskie wojsko, świadczy o tym komentarz do ryciny nr 44 Ja to widziałem. W latach okupacji malował portrety osobistości z różnych obozów politycznych w tym jeden alegoryczny portret Józefa Bonapartego w 1810 roku oraz Portret księcia Wellingtona (1812–14), oraz innych hiszpańskich i francuskich generałów. W międzyczasie pracował nad szkicami do Okropności wojny. Ostatnie ryciny są świadectwem rozczłonkowania Hiszpanii (hiszp. el desmembramiento d'España)[19]."

- za wiki.

Krótko mówiąc - "wszyscy artyści to..........." - a mnie jest szczególnie przykro, pisząc to. Bo przecież nie wszyscy! Ale to uwijanie się polityczne "liberała" Goi jest okropne. "Okropności Goi".

 

 

zaloguj się by móc komentować

Paris @OdysSynLaertesa 8 czerwca 2017 19:51
8 czerwca 2017 20:33

No cos w tym jest...

... rzeczywiscie, z kim my sie zadawalismy... z taka cholota i bydlem... licze, ze teraz to sie diametralnie zmieni. 

zaloguj się by móc komentować

Paris @KOSSOBOR 8 czerwca 2017 20:27
8 czerwca 2017 20:41

Nic nie napisze w odpowiedzi, bo... jestem "zielona" jesli chodzi o Goye i jego dziela... ALE... witam serdecznie  "Zielone Rekawiczki" na tak znamienitym portalu !!!

zaloguj się by móc komentować


KOSSOBOR @Paris 8 czerwca 2017 20:41
8 czerwca 2017 20:50

Cześć, cześć :)

Albumy Goi to ze szczenięcych lat - potem do niego nie wracałam, gustując w innym malarstwie. Ale przypomiałam sobie "Okropności wojny" na okoliczność notki Panthera i tych Francuzów w Hiszpanii. No i okazało się, że Hiszpanie /Godoy/ sami tego chcieli. Oczywiście - część hiszpańskiej warstwy rządzącej, na nieszczęście swojego ludu. A potem Goya rytował wszystko i wszystkich, niezależnie od przyzwoitości, a zaleznie od kasssy. Psi z nim tańcowali, ale ryciny zostali :) Stracił mój szacunek.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @OdysSynLaertesa 8 czerwca 2017 19:51
8 czerwca 2017 22:08

Dokładnie tak. Ale wcześniej był i "król Staś" i "loże" i "Potockie z Branickimi" oraz kilku biskupów bez szczęścia do kart a wszyscy na utrzymaniu rosyjskiego ambasadora i "z brytyjskim doradztwem":))) Trzy rozbiory i klęska w wojnie z Rosją to jest wina polskiej klasy rządzącej. To przez to młodzi Polacy wybierali poniewierką i takie "francuskie towarzystwo" w złudnej nadziei, że "odwojują Ojczyznę" - w Egipcie i Hiszpanii.Generał Henryk Dąbrowski, mason i w połowie Niemiec  zanim wziął go do swojej "armii" król Staś, był przez prawie 20 lat - dowódcą średniego szczebla w wojsku saskim i - złożył przysięgę Konfederacji Targowickiej. Po polsku prawie nie mówił. Taki to dowódca trafił się Legionom, więc nie dziwi, że polską krwią szafowano bez ograniczeń.

Dlatego tym bardziej szanuję oficerów i żołnierzy pokroju Młokosiewicza, którzy przynajmniej - przywracali nam szacunek do siebie samych.

 

 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Paris 8 czerwca 2017 19:57
8 czerwca 2017 22:13

Byłam raz na ulicy du Bac i to było bardzo mocne doświadczenie. Ciekawe, że jedna z Dziewczynek, która miała objawienia w Gietrzwałdzie wyjechała w 1884 r. do Paryża i odbyła nowicjat przy  ulicy du Bac 140 przy Kaplicy Cudownego Medalika!! Zanim udała się na misje do Gwatemali, gdzie przygotowywała młodsze siostry do opieki nad chorymi i ubogimi. Jak to się wszystko łączy pięknie.

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @KOSSOBOR 8 czerwca 2017 20:27
8 czerwca 2017 22:20

To niesamowite co Pani mówi...

Niestety nigdy nie pomyślałem żeby dobrac się do życiorysu Goi, bo byłem pewien po samych obrazach ukazujących w przejmujący sposób okrucieństwo demokratów z Francji na hiszpańskiej ziemi, że ten człowiek musiał nienawidzieć rewolucję. A tu proszę... zwolennik Józefa. I właśnie dlatego mógł bezkarnie malować swoje okropieństwa, które są naprawdę świetne... No i co z nim teraz zrobić. Uwielbiam Kolosa i parę innych. Ehhhh

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @pink-panther 8 czerwca 2017 22:08
8 czerwca 2017 22:32

Właśnie... I z tej okazji pozwoliłem sobie dorzucić ten fragment i link do wspomnień żółnierza polskiego z tamtych czasów... Mamy potwierdzone w źródłach przykłady nie tylko kunsztu wojskowego i odwagi, ale również tego o co dziś tak strasznie ciężko w życiu publicznym (i nie tylko) - szacunku dla samego siebie i łączenia tego z Polską. Polskość tych ludzi OBLIGOWAŁA i nobilitowała, tylko trzeba ten fakt od czasu do czasu odkurzyć. Najlepiej w takim stylu jak to Pani robi, żeby się te perełki świeciły bardzo jasno i zapadały w pamięć :) 

Pozdrawiam i dobrej nocy wszystkim

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @Paris 8 czerwca 2017 20:24
8 czerwca 2017 22:35

Jak to mawiał Pan Zagłoba "nie znałem swojego męstwa" :)

Pozdrawiam

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @KOSSOBOR 8 czerwca 2017 20:27
8 czerwca 2017 22:54

No nareszcie:)))) Trochę się stęskniłam.

Co do tego Goi, to uważam, że jest przereklamowany. Uwielbiam malarstwo hiszpańskie, uwielbiam Prado i kiedy patrzę na stare malarstwo hiszpańskie, to po nim jakoś Goya do mnie "nie przemawia".

Zresztą ciekawy człowiek-fabryka. Najpierw malował obrazy religijne "w starym stylu" ale  był głównie "królewskim malarzem nadwornym". Interesujące jest, czy miałby tak wspaniałą prasę, gdyby nie to,  że kręcił się w towarzystwie "ludzi oświecenia", zaczynając od Króla Karola III (ożeniony z córką Marią Amalią Wettyn, córką Augusta III Sasa) , który skasował Towarzystwo Jezusowe (1767 wydał dekret wypędzający jezuitów) i trzymał na urzędzie nie jednego "markiza de Pombal" ale paru, jak np. Bernardo Tanucci, rodem z nizin Neapolu czy Jose Monino y Redondo , który za przekonanie Papieża Klemensa XIV o "konieczności wypędzenia jezuitów" - otrzymał tytuł hrabiego Floridablanca. Nie przeszkadzało mu to być członkiem Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych Świętego Ferdynanda. Najzabawniejsze, że wymalował portrety wszystkich dyrektorów Banku Hiszpańskiego.


W czasach, kiedy do Hiszpanii wkraczał kapitan Młokosiewicz z armią francuską, obrotny pan Goya malował z jednej strony dzielnego Palafoxa, powstańca madryckiego a z drugiej "rodzinę Bonaparte":))) Jeden z najsłynniejszych obrazów "Rozstrzelanie powstańców madryckich" namalował dopiero w 1814, kiedy "wszystko się wyjaśniło".
Obrazy w rodzaju "Sabat czarownic" (1797)  czy "Kannibale' (1800), zupełnie mnie do niego zniechęcają a fakt, że w tym czasie zamawiała u niego obrazy rodzina królewska Karola IV de Bourbon, wcale dobrze nie świadczy o "hiszpańskich elitach", które tak naprawdę były - francuskie, bo Karol III i Karol IV - byli pra- wnukami Ludwika XIV - króla Francji jako wnukowie następcy tronu francuskiego Ludwika Filipa Wielkiego Delfina. Więc ta cała wojna z Napoleonem w sensie dynastycznym była "wojną we francuskiej rodzinie":)))

 

zaloguj się by móc komentować


pink-panther @OdysSynLaertesa 8 czerwca 2017 22:32
8 czerwca 2017 22:56

Dzięki za dobre słowa i dobrej nocy też:)))

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @OdysSynLaertesa 8 czerwca 2017 22:20
8 czerwca 2017 23:08

"Niestety nigdy nie pomyślałem żeby dobrac się do życiorysu Goi, bo byłem pewien po samych obrazach ukazujących w przejmujący sposób okrucieństwo demokratów z Francji na hiszpańskiej ziemi, że ten człowiek musiał nienawidzieć rewolucję."

No to tak samo, jak ja. To Panthera spowodowała, że zerknełam w ten wstydliwy życiorys. Artystycznie natomiast bylam dość daleko od Goi. Nie leżał mi. 

zaloguj się by móc komentować

Paris @pink-panther 8 czerwca 2017 22:13
8 czerwca 2017 23:14

Niesamowite...

... rzeczywiscie jak to sie pieknie laczy...

... a Kaplica Cudownego Medalika to bylo pierwsze moje miejsce, gdzie przyprowadzila mnie moja przyjaciolka zaraz jak przyjechalam po raz pierwszy do Paryza... pamietam to przezycie i uniesienie... jeszcze wtedy ponad 12 lat temu nie bylo takich tlumow jak sa dzisiaj... a poniewaz tak mi sie zlozylo, ze przechodzilam tamtedy prawie codziennie to czesto tam "zachodzilam"... bodaj na 5 minut.

zaloguj się by móc komentować

Paris @OdysSynLaertesa 8 czerwca 2017 22:35
8 czerwca 2017 23:21

Dokladnie...

... i jak to mowia... podroze ksztalca.

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @pink-panther 8 czerwca 2017 22:54
8 czerwca 2017 23:50

:)))!

No więc miał i ma Goya pijar, i wyjaśniło się, dlaczego. Świetny malarz, ale zawsze coś mnie od niego /od jego dzieł/ odstręczało. Jakiś "niepokój" był w psychologicznym tle tych obrazów, sama nie wiem, jak to nazwać. To przez Ciebie tak sie teraz męczę tym Goyą! ;) Hiszpanie mieli sporo dziwaków malarzy. Wydawało mi się, że Picasso przebił wszystkich /co do politycznej usłużności i cwaniactwa/, ale teraz widzę, że Goya był bardziej obrotowym facetem z talentem. 

Poszarżowałaś nieco z tą "wojną we francuskiej rodzinie" w sensie dynastycznym. Franki u siebie Burbona ścięli publicznie, a Korsykanin był parvenu jednakowoż :) Bandzior rewolucyjny na tronie i tyla. Na tyłku nie mógł usiedzieć, musiał podpalać Europę i siać śmierć i zniszczenie. Taaaaa, to długie zauroczenie Polaków Napoleonem /do Łysiaka włącznie/ jest zdumiewające. 

Będąc ongi w Pożajściu, słyszałam /i widziałam/ o skutkach przejścia Napoleona przez ten klasztor. Pani Kochana............ Barbaria, bezbożnictwo, stajnia w sanktuarium, rabunek świętości /metale szlachetne dla Franków/ etc.. A to tylko jeden z klasztorów w drodze na Moskwę.

I wcale mnie nie pociesza fakt, że Hiszpania też miała swoich idiotów i zdrajców, oraz rewolucjonistów. Z tego, co wiemy, jeszcze gorszych od naszych rodzimych, polskich. Bardziej krwawych. 

zaloguj się by móc komentować

Marart @pink-panther
9 czerwca 2017 00:41

Spotkanie z naszymi lansjerami również pozostawiło na Brytyjczykach bardzo złe i niemile wrażenie. Ferwor walki przysługuje wyłącznie im do tego stopnia ,że tym rannym oponętom strony ,która o tym zapominaja  nie udziela się pomocy medycznej.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @KOSSOBOR 8 czerwca 2017 23:50
9 czerwca 2017 01:04

Nie jestem fanką Napoleona, żeby nie było:))) Chodzi mi o przedstawianie wojny domowej Hiszpanów z "rodziną Bonaparte" jako "wojny narodowo-wyzwoleńczej". Biorąc pod uwagę to, że Karol III był królem "oświeceniowym" tylko trochę lepszym od króla Stasia, bo nie wysługiwał się obcym tronom jako "król dynastyczny" - ale "oświeceniowy", to ideologicznie nie było tym hiszpańskim "Bourbonom oświeconym" daleko do Napoleona. Raczej chodzi mi o dzisiejszą narrację w sprawie tej wojny. Brytyjczycy też nie przyjechali tam z dobroci serca a Hiszpania nie skorzystała na ich interwencji.

To, co wyrabiali Francuzi w kościołach i cerkwiach to ja doskonale wiem. Rabunek w klasztorach toć to "edukacja oświeceniowa" i nasze elity nie były gorsze, że wspomnę wykład O. Polka i dekret kasacyjny.
Myślę, że pod wieloma względami katolicka Hiszpania miała XVIII  i XIX w. bardzo podobny do katolickiej Rzeczpospolitej - walka "rewolucji" z Kościołem i stałe osłabianie państwa pośrednio przez Wielką Brytanię przez różne "powstania". Rzeczpospolita miała gorzej, bo nie było króla dynastycznego i dokonano jawnego sfałszowania wyboru Augusta II Sasa na króla Polski , co stało się bezpośrednią przyczyną do opanowania władzy w państwie przez "stronnictwo prusko- masońsko- antypolskie". Czartoryska Izabelka była rodzoną Prusaczką. Jej tatko doszedł od niewielkiego majątku w Brandenburgii do bajecznej fortuny na pobieraniu podatków na Litwie.  To był horror, który trwał nie 123 lata ale ponad 200. A potem "dogrywka" w postaci II WW i komunizmu i okupacji sowiecko eskimoskiej.
 

 

 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Marart 9 czerwca 2017 00:41
9 czerwca 2017 01:05

Bardzo ciekawa informacja o tym "nieudzielaniu pomocy medycznej". Czy można prosić o jakiegoś linka?

zaloguj się by móc komentować

Marart @pink-panther
9 czerwca 2017 08:53

Proszę sprawdzić hasło - bitwa pod Albuera . 

zaloguj się by móc komentować

KOSSOBOR @pink-panther 9 czerwca 2017 01:04
9 czerwca 2017 11:04

:))) Przeca wim, że nie jesteś fanką Napoleona! Alem musiala  - dla porządku dynastycznego - syknąć co do "sensu dynastycznego". Biedna ta Hiszpania. Biedna Polska. 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @KOSSOBOR 9 czerwca 2017 11:04
9 czerwca 2017 11:49

Biedna Hiszpania, biedna Polska. Ale Góra stoi:))

zaloguj się by móc komentować

Klak @pink-panther
11 czerwca 2017 09:16

Bardzo ciekawa historia. Dziękuję.

zaloguj się by móc komentować

tadman @pink-panther
13 czerwca 2017 12:50

Chciałem Ci PINK PANTHERZe bardzo mocno pogratulować bon motów wypuszczonych podczas debaty blogerów. Chciałem to zrobić na blogspocie i znowu ten Sztirlic się przyplątał. Jest coraz bardziej chamowaty. Nie wiem czy blogspot posiada jakiś mechanizm blokujący, może coś będzie wiedział parasolnikov, bo warto postawić tamę.

zaloguj się by móc komentować

kamiuszek @pink-panther
20 czerwca 2017 00:09

Bardzo ładna historia. Dziękuję.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować